Dobra zaraza

Jeździec Pustki. Tak go nazywają. Potężna istota, która co jakiś czas wyłania się z czeluści ziemi, by nieść ludziom obojętność, apatię, innymi słowy właśnie „pustkę”. Mówi się, że odczuwanie smutku jest najgorszą rzeczą, jaka może przytrafić się człowiekowi. To nieprawda. Najstraszliwsza jest właśnie stan, który sprowadza Jeździec, a dlaczego, ktoś by spytał? Bo gorsze od doświadczania nawet najmniej przyjemnych uczuć, jest nie czuć niczego.

Powiadają, że był on kiedyś człowiekiem, który przeżył wiele zła. Niestety, nikt nie zwracał na to uwagi. Nie interesował się nim, tym co czuje, że jest smutny, że się boi. Wszyscy dookoła byli szczęśliwi, a na niego patrzyli z pogardą. Po latach takiego życia, lub jak kto woli wegetacji, wzbierała w nim nienawiść. Nienawiść do uczuć, emocji, a przede wszystkim, radości oraz ludzi. Przeklął ich wszystkich. Sam nauczył się niczego nie okazywać. Z czasem to wszystko połączone ze sobą, zaczęło wyniszczać go od środka.

Tak narodził się Jeździec pustki.

 

Dawno go nie widziano. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś się pojawi.

 

*

 

Siedziałem, jak co dzień na swoim kamiennym tronie i rozmyślałem, ile mi jeszcze zostało, aby na dobre wyplenić tę zarazę szczęścia i radości. Zajmowałem się tym już od tysiąca lat. Dlaczego szło mi to tak mozolnie? Cóż, może po prostu z wiekiem złagodniałem. W końcu kiedyś codziennie wyruszałem na swoje "krucjaty". Natomiast teraz, dość rzadko. Tak więc ile mi jeszcze zostało do osiągnięcia celu? Zresztą nie ma co się nad tym zastanawiać. Wystarczy spojrzeć w kryształową kulę. Pokazywała ona miejsca, których jeszcze nie odwiedziłem, gdzie nie sprowadziłem jeszcze pustki. Wziąłem ją w dłonie i przyjrzałem się krystalicznie czystej powierzchni. Ukazywała tylko jedno miasteczko, Gaudium.

- To będzie proste. Dzisiaj zrealizuję swój cel - rzekłem pustym głosem.

 

*

 

Miasteczko Gaudium leżało w kotlinie wysokiego pasma górskiego Custos, którego szczytami otoczone było z trzech stron. Dzięki temu życie toczyło się tu powoli i spokojnie, z dala od niebezpieczeństw zewnętrznego świata. Rządził nim burmistrz, dobry i szanowany wśród mieszkańców gospodarz. Nie znano w tym miejscu podatków, a Gaudium było samowystarczalne. Wodę zapewniały górskie potoki, natomiast żywność, dobrej jakości gleba i pracowici rolnicy.

Nie dotyczyły ich troski wielkiego świata. Nie potrzebowali niczego więcej nad to, co mieli tutaj. Nic więc dziwnego, że wszyscy byli szczęśliwi.

 

Do czasu...

 

*

 

Następnego dnia postanowiłem wyruszyć do Gaudium i raz na zawsze rozprawić się z przeklętymi emocjami. Ubrałem swoją zbroję z czarnego obsydianu oraz cienisty płaszcz z kapturem. Dotknąłem dłonią ziemi, z której po chwili wyłonił się ogier, stworzony z samego mroku. Siadłem nań i pstryknąłem palcami. Otworzyły się wrota prowadzące na powierzchnię.

 

Wyruszyłem.

 

*

 

Na miejscu byłem po paru godzinach. Aż dziwne, że moja noga jeszcze tu nie postała. Od tego spokoju robiło mi się niedobrze - pomyślałem. Wjechałem do miasteczka. Było tak jak zawsze. Wystarczyła sama moja obecność, aby ludzie stawali się apatyczni, powolni i „puści”, jak magiczne konstrukty zwane golemami, które nie posiadały duszy. Przemierzyłem je wzdłuż i wszerz, gdyż chciałem mieć pewność, że każdego mieszkańca spotka taki los. Nagle się zatrzymałem.

Przede mną stała mała dziewczynka, w wieku sześciu lub siedmiu lat. Spoglądała na mnie. Ubrana była w prostą lnianą sukieneczkę, koloru białego. Miała złociste blond włosy zaplecione w dwa warkoczyki. W każdym z nich znajdowała się wpleciona czerwona wstążeczka. W prawej rączce trzymała ręcznie szytego misia. Patrzyła badawczo swoimi wielkimi błękitnymi jak niebo oczami i co najdziwniejsze, uśmiechała się.

Podszedłem więc do niej, aby zniknął z jej twarzy ten przeklęty „grymas”. Nic z tego. Nie wiedziałem, o co chodzi. Dlaczego moja moc nie działa? Spytałem więc:

- Dziecko, dlaczego się uśmiechasz?

- A dlaczego nie? - powiedziała i zrobiła taką minę, jakby się nad tym zastanawiała.

- Nie widzisz co się dzieje dookoła - rzekłem i wskazałem ręką na miasteczko.

- Ano, wszyscy zachowują się tak, jak te stworki, co to o nich kiedyś czytałam w książeczce - przytaknęła.

- No właśnie, a z tobą co? Nie boisz się mnie? Nie odczuwasz „pustki”?

- Dlaczego mam się pana bać? Przecież pan, to tylko smutny pan, prawda? - spytała i spojrzała na mnie dokładniej.

Zatkało mnie. Pierwszy raz w moim bardzo długim życiu, ktoś powiedział, a co najistotniejsze zauważył, że jestem smutny pomimo mojego doskonałego kamuflażu.

- O czym ty mówisz, dziewczynko? Przecież nic po mnie nie widać.

- Ooo, ma pan rację - zgodziła się. - Ale czuć, prze pana.

- Jak to?

- Ano, to tak samo, jak z moją mamusią, jak spali zupę. Nie widać na jej twarzy uśmiechu, jak zawsze, tylko chodzi, jakby się struła jakimi śliwkami. Od razu wiem, że coś się stało i mówię, iż jej pomogę. Wtedy głaszcze mnie po głowie i na powrót jest szczęśliwa.

- To tak nie działa.

- A jak?

Poddałem się, nie ma sensu dyskutować z dzieckiem.

- Prze pana? - spytała nagle.

- Czego chcesz?

- Odchodzi pan?

- Tak.

- To niech pan weźmie mojego misia - powiedziała i wyciągnęła przed siebie rączki z zabawką.

- Po co mi on?

- Żeby i pan się uśmiechnął - rzekła i wyszczerzyła ząbki.

- Nie jest mi potrzebny.

- Ale to moja mamusia zrobiła go dla mnie.

- Skoro tak, to dlaczego chcesz mi go dać?

- Bo pan nie ma misia i jest smutny.

- Nie wezmę go.

- Proszę, proszę, proszę, proszę! - krzyczała.

Ech, chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i udać się do moich podziemi dlatego powiedziałem w końcu:

- Dobrze, wezmę, ale daj mi już iść.

Była cała w skowronkach, podając mi misia. Gdy odjeżdżałem, machała na do widzenia.

 

Niedorzeczność, ja, wielki i potężny Jeździec pustki poległem. Nie dość, że nie udało mi się osiągnąć mojego celu, to na dodatek sprawiłem radość tej dziewczynce. Przegrałem z kretesem. O zgrozo, wracając do swoich podziemi, przyłapałem się na tym, że uśmiechałem się do tego misia. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Czyżby i mnie dopadła ta niebezpieczna zaraza? Może to szok po tym, iż po tysiącu lat ktoś był dla mnie miły i przejrzał moją maskę? Nie mam pojęcia.

 

*

 

Z tymi myślami Jeździec wracał do swojego domu. W końcu doszedł do wniosku, że jego praca nie miała sensu, a emocji i uczuć nie da się pokonać. Ta zaraza była po prostu zbyt potężna. Wystarczyła jedna dziewczynka, aby na powrót przywrócić radość i szczęście. Lecz skąd ta wiedza? Ano stąd, iż po powrocie do podziemi, miś ofiarowany przez nią znalazł poczesne miejsce na podłokietniku tronu. Tam, gdzie zawsze mógł być pod ręką.

 

Zaraza powoli rozprzestrzeniała się na inne tereny, aż w końcu wszystko wróciło do normy.

 

Bo, aby pokonać pustkę, wystarczy ją wypełnić.

 

Shogun

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (32)

  • Kocwiaczek 28.03.2020
    Ziemi - z małej litery.

    apatię

    Rzeczą i rzecz

    Jak kto woli .

    //

    Jest kilka ładnych cytatów. Jest dziecko, które patrzy na wszystko inaczej. I ten kto nie zaznał szczęścia, a teraz ma je pod ręką...
    Dobrze się czytało. 5-ka Shogunie.
  • Shogun 28.03.2020
    Dziękuję Kocwiaczku. Racja, dzieci zazwyczaj patrzą na wiele spraw inaczej niż dorośli. Dziękuję również za wyłapanie błędów. Zaraz się nimi zajmę :D.
  • Kocwiaczek 28.03.2020
    Shogun to jak na niektóre rzeczy patrzą dzieci jest iście przerażające... im młodsze tym gorzej. Mój siostrzeniec miał wyimaginowanego przyjaciela, a siostrzenica zwykła patrzeć się w kąt i mówić, że tam stoi taki smutny l
    pan... strach się bać.
  • Shogun 28.03.2020
    Kocwiaczek naprawdę? Kurcze, o takim czymś nie słyszałem, ale coś w tym może być. Cóż, dzieci potrafią być wspaniałe, a czasem wręcz straszne. Nie wiem, czy to ich wybujała dziecięca wyobraźnia tak działa, czy naprawdę widzą więcej od nas.
  • Kocwiaczek 28.03.2020
    Naprawdę, a jak zapytasz mojego siostrzeńca (aktualnie lat 12) kim był Kajek (ten jego przyjaciel) to się tylko uśmiecha i nie umie odpowiedzieć. Nie możliwe jest jednak, by go zmyślił naprędce. Za długo to trwało. Przez kilka lat siostra ciągle o nim słyszała. Umysł dziecka jest studnią bez dna. Mówi się, że dzieci nie mając jeszcze pełniej świadomości istnienia na tym świecie łączą się z innymi światami. Nie ma to oczywiście odniesienia do nauk chrześcijańskich ale jak tak parę razy popatrzyłam na siostrzenicę i potem ją o to wypytałam to wcale się pewnie nie czułam, gdy mówiła: "tak, tam stoi ten pan". Do tego jak zadałam pytania o kolor włosów i wygląd, a ona potwierdziła i mi to pasowało na mojego zmarłego wujka, to mi się włos na karku podniósł.
  • Shogun 29.03.2020
    Kurcze, to niezłego stracha musiałaś mieć, się nie dziwię. O tej teorii, że dzieci łączą się z innymi światami/wymiarami słyszałem. I w sumie masz rację, że coś musi być na rzeczy skoro trwało to tak długo, a poza tym opis był tak dokładny. Strach się bać, naprawdę, ale wiele jest jeszcze rzeczy niezbadanych przez naukę. Kto wie, może te historyjki, które czasem sobie wypisujemy odnośnie zaświatów, widzenia zmarłych, nawiązywania z nimi kontaktów nie są tak do końca zmyślone jak nam się wydaje. Kurcze, myślę, że będę musiał spojrzeć teraz trochę inaczej na kilka moich tekstów.
    Ale przyznać muszę, że co prawda jeży to włos na głowie, lecz mimo wszystko jest również fascynujące.
  • Kocwiaczek 29.03.2020
    Shogun zgadzam się. Dreszczyk emocji i podniecenia był. Chociaż miałam ochotę czym prędzej zwiać z pokoju ;)
  • Shogun 29.03.2020
    Kocwiaczek ale dzielnie wytrwałaś, jak mniemam ;)
  • Onyx 16.11.2020
    Kocik, ja wiem, że koment stary, ale pozwól, że dorzucę swoje dwa słowa.
    Historia przerażająca. Jeśli dziecko nie widziało zdjęcia wujka, to możliwe jest bardzo, że to jego duch.
    Może miał niedokończoną sprawę na tym świecie i nie mógł "przejść dalej"? Albo chciał pożegnać się ostateczne z rodzinką? Kto wie, kto wie.
  • Kocwiaczek 16.11.2020
    Onyx, całkiem możliwe. W każdym razie teraz już tego również nie pamięta.
  • Dekaos Dondi 29.03.2020
    Shogunie→Bardzo ciekawy tekst.
    Wiele w nim prawdy. Dziewczynka, poprzez misia, zmieniła tak wiele.
    Swoją dziecięcą prawdziwością, zawróciła JP→ z ''pustej drogi"
    Kiedyś dawno temu napisałem podobny wiersz, jak ktoś znienawidził, to co jasne i piękne:)
    No dobra.Kończę→Pozdrawiam:)→5
    P.S.→Można by film nakręcić, oparty na tym pomyślę.
  • Shogun 29.03.2020
    Dekaos Dondi dziękuję za miłe słowa. Dokładnie, małe gęsty, proste rzeczy, ludzkie odruchy, zwłaszcza dzieci są piękne i mają wielką moc. Wypełniło to "pustkę" JP i sprawiło, że zmienił się na lepsze.
    Dziękuję, w takim razie miałbym już dwa filmy :D.
    Również pozdrawiam ;)
  • LeeaThorelli 29.03.2020
    Motyw jeźdźca pustki jest naprawdę trafiony, niezwykle mi się podoba. "doświadczania nawet najmniej przyjemnych uczuć, jest nie czuć niczego." to prawda, najgorsza jest znieczulica, obojętność na innych. Ostatnio słuchałam sobie n yt o alfabetowym mordercy i tam był motyw, że naga od pasa w dół dziewczynka biegła całkiem ruchliwą drogą i nikt się nie zatrzymał.
    Bardzo dobry tekst. :)
  • Shogun 29.03.2020
    Dziękuję. Dokładnie tak, znieczulica jest z tego wszystkiego najgorsza. Zachowujemy się jak automaty, roboty. Zrobić to, tamto, a wyjść poza "schemat", dostrzec drugiego człowieka, jest nam bardzo trudno.
    Naprawdę? Kurcze, to straszne nie pomóc dziecku. W ogóle się nie zatrzymać. No ale cóż, każdy pewnie myślał, że zatrzyma się ktoś inny, aż w końcu nie zatrzymał się nikt.
  • LeeaThorelli 29.03.2020
    Shogun najsmutniejszy w tym wszystkim jest to, że ta dziewczynka biegła, bo udało jej się uciec od oprawcy i gdyby ktoś się zatrzymał, nie zostałaby zabita. :/
    Dokładnie, to co napisałeś, tak się ludzie tłumaczyli - myśleli, że ktoś inny zareaguje.
  • Shogun 29.03.2020
    LeeaThorelli kurcze, a została zabita?!
  • LeeaThorelli 29.03.2020
    Shogun niestety tak. Poruszająca historia.
  • Shogun 29.03.2020
    LeeaThorelli jeśli byłoby to możliwe, podała byś źródło? Chętnie zapoznałbym się z tą historią.
  • LeeaThorelli 29.03.2020
    Shogun https://www.youtube.com/watch?v=25v2e2a3cDc proszę :)
  • Shogun 29.03.2020
    LeeaThorelli dziękuję :)
  • Marian 29.03.2020
    "Bo, aby pokonać pustkę, wystarczy ją wypełnić."
    To jest zdanie godne starożytnych filozofów.
    Brawo.
  • Shogun 29.03.2020
    Dziękuję Marianie.
    Zawsze miałem w sobie coś z filozofa :D
  • Pasja 29.03.2020
    Dzieci zawsze mają inne spojrzenie na rzeczywistość. Pustka i jej wypełnienie zależy od nas. Wystarczył miś i wszystko nabrało innego koloru. Bardzo mądry pomysł do wpisania pustki w Rycerza... motyw doskonały, bo dzięki temu ożywiłeś ten stan i dałeś pustce rozwój. Nawiązując do dzisiejszej sytuacji czyż napełnianiem pustki nie jest pomoc dla personelu medycznego płynąca prosto z serca. Ale obok też pustka się napełnia wykorzystaniem epidemii do powiększenia swoich finansów. Nie doprowadzajmy swoich serc do zupełnej pustki, bo wtedy zostaniemy sami.

    Bardzo mocny tekst w odbiorze i dający do myślenia.

    Pozdrawiam
  • Shogun 29.03.2020
    Dziękuję pasjo. "Nie doprowadzamy swoich serc do zupełnej pustki, bo wtedy zostaniemy sami" - piękna konkluzja.
    Racja, można to odnieść do obecnej sytuacji, gdyż teraz liczy się solidarność, wzajemna pomoc. Może, nie dość, że pomoże to w walce z wirusem, to wypełni pustkę w sercach wielu ludzi i sprawi, iż będą lepsi. Kto wie.
    Również pozdrawiam ;)
  • droga_we_mgle 29.03.2020
    ,,Jeździec pustki" - jeśli to jego tytuł, to oba wyrazy powinny być z dużej litery
    ,,Nie interesował się nim, tym co czuje, iż jest smutny, że się boi." - że jest smutny
    ,,Aż dziwne, że moja noga jeszcze tu nie po stanęła". - postała, aczkolwiek tego nie jestem pewna.

    ,,Niedorzeczność, ja[,] wielki i potężny Jeździec pustki poległem".
    ,,O zgrozo[,] wracając"
    ,,Ciekawe[,] czy jeszcze kiedyś się pojawi".
    ,,Siedziałem jak, co dzień" - Siedziałem, jak co dzień
    ,,- Ooo, ma pan racje - zgodziła się. - Ale czuć[,] prze pana." - plus literówka

    ,,wyplenić tę zarazę, szczęścia i radości"
    ,,W końcu kiedyś, codziennie wyruszałem na swoje "krucjaty"." - tu przecinki zbędne.

    Dobry pomysł, szczególnie z postacią Jeźdźca i pustką gorszą od wszystkiego. I dialog z dziewczynką zdecydowanie na plus. Czy to jedno wydarzenie mogło aż tak wpłynąć na kogoś z tysiącletnim doświadczeniem pustki i smutku? Nie wiem, ale na pewno mogło stać się impulsem do zmiany. W końcu... małe rzeczy mają wielką moc. Zresztą chyba już wcześniej zaczął wątpić, skoro nie wyruszał już codziennie.
    Ciekawe, czy on i dziewczynka jeszcze kiedyś się spotkają? To tylko taka moja myśl.
    Pozdrawiam.
  • Shogun 29.03.2020
    Dziękuję za wyłapanie tych wszystkich błędów. W wolnej chwili się nimi zajmę :)
    Cóż, małe rzeczy mogą poruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serce, choć wydaje mi się, że po tylu latach trochę już zmiękło.
    Taka to ich wielką moc :)
    Kto wie, może dane im będzie jeszcze się spotkać :D
    Również pozdrawiam :)
  • Bajkopisarz 29.03.2020
    „Tak narodził się Jeździec pustki.”
    Mam wątpliwości ? Pisałem kiedyś bajkę o człowieku bez uczuć – kluczowe było to, żeby nie miał żadnych ani dobrych ani złych. Piszesz jednak, że wzbierała w nim nienawiść, więc nie mógł być pusty. Był pełen nienawiści, to że jej nie okazywał, nie oznacza, że jej nie miał.
    Chyba, że odnosi się to do tego, że choć sam uczucia (nienawiści) miał, to zabierał wszystkie innym. I oni wtedy nic nie czuli.
    Czyli generalnie był to Jeździec Zemsty. Za krzywdy których zaznał dano temu mścił się tysiąc lat.
  • Shogun 29.03.2020
    Ha ?. Tytuł Jeźdźca Pustki odnosi się do tego, że sprowadzał "pustkę" na ludzi, sprawia, że znikają ich wszystkie emocje i stają się apatyczni, jakby byli bez duszy. Ale podoba mi się twój tok rozumowania. Jeździec Zemsty, brzmi ciekawie ?.
  • sisi55 29.03.2020
    Nie zgadzam się z tym, że lepiej nie czuć nic niż smutek. Gdybyśmy nie czuli nic, osiągnęlibyśmy wiele, żadne uczucia nie rozpraszałyby naszej uwagi. Zazwyczaj zaprzestajemy osiągać cele przez nasz nastrój.
  • Shogun 29.03.2020
    Rozumiem i zapewne masz rację, że emocje w pewnym sensie ograniczają ludzi, ale z drugiej strony bez uczyć, emocji, bylibyśmy tylko biologicznymi maszynami, niczym więcej.
  • Onyx 16.11.2020
    Wow. Mocne.
    Tak, najgorszą "emocją" jest pustość, ta przerażająca pustość, wypełniająca nas od środka i nie wnosząca nic pozytywnego do życia.
    Czy kiedyś ją pokonamy, tak jak dziewczynka? Nie wiem. Ale nam nadzieję.
    A nadzieją dużo może zrobić.
    Pięć
  • Shogun 16.11.2020
    Dziękuję.
    Tak, zdecydowane, uczucie pustki jest jednym z najgorszych. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie jesteśmy już człowiekiem lecz tylko skorupą, wydmuszką do niego podobną.
    Walczmy z pustką, aby nigdy nas nie nawiedziła.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania