Dom.

Kiedy już zabraknie sił, by się o nas bić.

I zatoczy koło czas.

Z oczu naszych zniknie blask, już wypalonych gwiazd.

Powrócisz tu do dych stron, gdzie został rodzinny dom.

Już prawie pusty.

Twarze też zmieniły się, wokół ciszą bije dźwięk.

Serce trawi dziwny lęk.

Czy ktoś pamięta mnie, tą co odbudować chce.

 

Dom z małych do gry kart.

Dom by znów był coś wart.

By muc leczyć tam.

Duszy tęsknoty.

Dom z listów, które trawi lęk.

Czy budować ma go sens.

I w nim leczyć kłopoty.

 

 

A kiedy już zabrakło mi chęci, by z dala być.

Od znajomych twarzy.

Pojawiłeś się ty, co dziecięce moje sny.

Zmieniałeś w koszmary.

Lecz taki inny stałeś się, tak jak ja zgubiłeś się.

Wśród miłości pejzaży

I tak jak ja wróciłeś tu, lecz dobrze wiesz.

Dwa razy, nic się nie zdarzy.

Już nie pokocham cię, bo zraniłeś mnie.

Widziałam was wtedy na plaży.

Więc jeśli chcesz, nadaj słowom sens.

I otrzyj z twarzy łzę.

Bo ja odbudować chcę.

 

Dom z małych do gry kart.

Dom by znów był coś wart.

By móc leczyć tam.

Duszy tęsknoty.

Dom z listów, które trawi lęk.

Czy budować ma go sens.

I w nim leczyć kłopoty.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tina12 12.07.2016
    Kolejna ni to wiersz, ni to piosenka.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania