Poprzednie częściDom rozpusty - Rozdział 1

Dom rozpusty - Rozdział 6

Przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje i gdzie jestem. Czułem się dziwnie otępiały. Dopiero kiedy coś poruszyło się obok, a to, co ciążyło mi w pasie wzmocniło uścisk, przypomniałem sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru.

Uprawiałem seks. Pierwszy raz w życiu zrobiłem coś takiego. A żeby było dziwniej, z człowiekiem, któremu byłem winien masę pieniędzy.

Pan Zaraod mruknął coś niezrozumiale i przyciągnął mnie bliżej siebie. Poczułem delikatny pocałunek z tyłu głowy.

– Dzień dobry – mruknął na wpół sennie.

– Dobry – odpowiedziałem. Mój głos był dziwnie zachrypnięty.

– Dobrze spałeś?

– Nie wiem – przyznałem. – Ale nie miałem koszmarów.

– Zawsze coś – zaśmiał się i pogłaskał mnie po biodrze. – Boli?

– Nie wiem – powtórzyłem. – Trochę boję się ruszyć.

Parsknął śmiechem i mocniej przytulił się do moich pleców.

– Byłeś bardzo uroczy – zamruczał mi w kark. – Musimy to kiedyś powtórzyć.

– Uhm – mruknąłem, bo nie wiedziałem, co miałbym powiedzieć.

Leżeliśmy tak chwilę, nim pan Zaraod zaczął zastanawiać się, która godzina. Musiał mnie puścić i przesunąć się na koniec łóżka, żeby wyciągnąć komórkę ze spodni. Dał mi przy tym do zrozumienia, że robi to bardzo niechętnie.

– Szlag, późno już – jęknął, drapiąc się po głowie.

Wstał i przeciągnął się, zupełnie nie przejmując się swoją nagością. Patrzyłem na niego zarumieniony, zastanawiając się, jakim cudem coś tak dużego zmieściło się w moim tyłku.

Szybko odwróciłem wzrok, gdy mnie przyłapał. Obszedł łóżko i kucnął obok mnie, uśmiechając się tak, jakby coś wygrał. Odgarnął mi włosy z twarzy i pocałował. Nie protestowałem.

– Skorzystam z prysznica. Nie spiesz się i odpocznij.

Nie czekał, aż coś odpowiem. Wyprostował się i ruszył w stronę łazienki, palcami rozplątując kołtuny w długich włosach. Wcześniej miał je cały czas spięte, więc dopiero teraz ogarnąłem, że są dłuższe od moich.

Westchnąłem ciężko. Z jakiegoś powodu jego nieobecność sprawiła, ze odrobinę mi ulżyło. Chyba się stresowałem.

Słyszałem szum wody przez uchylone drzwi. Miałem nadzieję, że nie ma nadziei, że do niego dołączę. Jak tylko spróbowałem wstać, poczułem ból w biodrach i już wiedziałem, że spędzę w łóżku przynajmniej pół dnia.

Chociaż przydałoby się zmienić pościel. Może to tylko moja wyobraźnia, ale pachniało seksem, nie mówiąc już o śladach naszej małej zbrodni widocznych na ciemnej poszwie.

Tylko gdzie ja znajdę pościel na zmianę? I gdzie jest pralnia? Albo jeszcze mi nie powiedziano, albo zapomniałem.

Przede wszystkim, muszę skupić się na robieniu czegokolwiek, inaczej wróżę sobie dni pełne łez i nieprzespane przez koszmary noce.

Rozległo się pukanie i ktoś wszedł, nie czekając na zaproszenie. Harry miał cienie pod oczami i włosy w nieładzie, ale krawat zawiązany nienagannie. Blady uśmiech zniknął z jego twarzy, gdy rozglądał się po pokoju. Jego wzrok na moment zatrzymał się na drzwiach łazienki, a potem zwrócił w moją stronę. Wzdrygnąłem się na widok grymasu wściekłości.

– Pieprzyłeś się z kimś? – spytał lodowatym tonem, od którego miałem ochotę się schować.

– Ja…

Zawahałem się. Owszem, uprawiałem seks, ale nie byłem pewien, jak zareagować. Zrobiłem to z właścicielem agencji, więc nie powinienem oberwać. Szefowi się nie odmawia, prawda? Tyle że to Harry był dyrektorem i to bezpośrednio pod niego podlegałem.

– Czyś ty oszalał?! – wrzasnął.

Poderwałem się przestraszony i spadłem z łóżka. Biodra i tyłek odezwały się bólem.

– Jesteś niepoważny?! – krzyczał. – Coś ty sobie wyobrażał?! Który, do cholery, zrobił coś tak nieodpowiedzialnego?!

– O co te krzyki? – zawołał z łazienki pan Zaraod.

Na twarzy Harry’ego pojawiło się zaskoczenie, a oczy otworzył jeszcze szerzej, gdy w pokoju zjawił się całkowicie nagi właściciel. Dyrektor pobladł, po czym zrobił się czerwony.

– Pieprzyłeś go? – spytał roztrzęsionym z wściekłości głosem. – Pieprzyłeś Roppiego?

– Chłopak potrzebował oderwania od rzeczywistości – rzucił lekko, jakby to było nic takiego.

Zaczął powoli zbierać swoje rzeczy z podłogi i się ubierać.

– Jesteś niepoważny?! – wrzasnął Harry.

– Zazdrosny? – zaśmiał się pan Zaraod. – Jeśli brakuje ci miłości, mogę…

– Wiesz, że to nie ma nic do rzeczy! – przerwał mu. – Chuj mnie obchodzi, z kim się pieprzysz! To, co zrobiłeś, było zwyczajnie nieodpowiedzialne!

Westchnął ciężko.

– Też sypiasz z niektórymi chłopakami – wypomniał mu.

– Nie bądź dzieckiem, Geoff! – wściekał się Harry. – Obaj dobrze wiemy, że zazdrość w związku jest nam obca! To nie o to chodzi!

Chwila! To oni są w związku?!

Nie rozumiem… Wiem, że większość ludzi łączy miłość z seksem, ale odniosłem wrażenie, że w tej kwestii jesteśmy z Harry’m zgodni. Może miał wtedy na myśli tylko pracowników? W sumie nie trzeba być zwolennikiem otwartych związków, żeby być dyrektorem agencji towarzyskiej.

Chyba może być nieprzyjemnie...

Następne częściDom rozpusty - rozdział 7

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Szpilka 02.03.2020
    Bardzo ciekawy kawałek o kochających inaczej ? Wynika, że pasywnemu gorzej w związku - bóle okolic intymnych, ale z drugiej strony doznania dużo bardziej intensywne. Coś tam kiedyś czytałam o pobudzaniu prostaty, która ma niebagatelne znaczenie przy osiąganiu spełnienia ? Może to ma wpływ na rozwiązłość kochających inaczej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania