Dom śmierci

Zimny poranek budzi się nad śmierci domem.

Choć od lat już ręką jej nie tknięte, ciągle słychać płacz dzieci i kobiet.

Ludzie któży przyjeżdzają by przekroczyć z własnej woli te progi.

Czują chociarz nie chcą na nogach kajdany niewoli.

A do serc ich wchodzi niepokój zmieszany z lękiem, bo to co widzą niewinnych było morderstwa miejscem.

Zimne mury pokryte dziecka małym obrazkiem domu, do którego nikt nie wie czy żywe wróciło.

Zimny dreszcz po skurze przechodzi, bo do płuc wdarł się krwi zapach.

Która choć nie widoczna gołym okiem wszędzie swój znak zostawiła.

Dalej już w wielkiej zadumie udają się ludzie i widzą warkocze, dziewczyn co nie zdążyły może nawet przeżyć osiemnastu wiosen.

A teraz czeka nas najgorsze miejsce mordowni, gdzie ludzie umierając czuli że będą już wolni.

Ile tam dusz przez komin wyleciało i w to miejsce na pewno powracało.

By odwiedzić może jeszcze żyjących siostre i brata.

A gdy wychodzisz człowieku przed to miejcse widzisz jeszcze tory, które do lepszego życia miały być ścieżką a było ścieżką niewoli.

A gdy już wyjdziesz z miejsca spowitego śmierci dzwiękiem a z żalu płacze nawet najtwardsze serce.

Powiesz Auschwitz domu śmierci, choć chcę to cię nigdy nie zapomnę.

Bo tyle bólu w jednym miejscu zadanym wrywa się w tysiące ludzkich wspomnień.

Tak więc dom śmierci stoi, stał i stać będzie bo on pamięta te ludzkie tragedie.

Gdybyśmy tak jak on pamiętali to na świecie mniej zła by było, i innych bezwzględu na wszystko byśmy szanowali.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania