Domowe Ognisko cz1 (Romans/Fantastyka)

Przez lata bardzo chciałam opowiedzieć komuś swoją historię. Jednak nigdy nie zdecydowałam się tego zrobić, w obawie, że nikt by w nią nie uwierzył. Jestem jednak w wieku, w którym nie muszę już przejmować się tym, co pomyślą o mnie inni. Chciałabym jednak, by przetrwała co najmniej tyle lat, ile chciałam ją opowiedzieć, zamiast zwyczajnie stopnieć w czyjejś pamięci. Postanowiłam więc ją spisać. Zanim ktoś ją odnajdzie i przeczyta, mnie i tak już nie będzie na tym świecie...

Swojego męża poznałam jeszcze w liceum w 1986 roku. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Przynajmniej nie dla mnie. W naszej szkole, podobne jak w innych, panowały podziały. Wszyscy uczniowie u nas dzielili się na dzieciaki z miasta i tych ze wsi. Ja byłam miastowa.

Urodziłam się w Nowym Yorku. Gdy miałam dwanaście lat przeprowadziliśmy się do Syracuse. Firma mojego taty otwierała tam filię.

Tom – mój przyszły mąż - pochodził z małej wioski. Mieszkał na farmie swoich dziadków i kiedy nie przebywał w szkole, zajmował się krowami i końmi – pracował w gospodarstwie.

Kiedy rozpoczęłam naukę w liceum, mieszkaliśmy na przedmieściach, w dużym pięknym domu. Tato świetnie zarabiał, mama na pełen etat zajmowała się mną i dwojgiem moich młodszych braci. Mimo, że byliśmy dobrze sytuowani, rodzice nie chcieli wysyłać nas do prywatnych szkół. Twierdzili, że nie uczą one życia, a to o wiele ważniejsze lekcje, niż te, których udziela się w klasie. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam.

Przebywałam wyłącznie z dziećmi z miasta, mimo, że Syracuse, wydawało mi się w porównaniu z Nowym Yorkiem zapadłą dziurą. Stroniłam od „wieśniaków”, podobnie jak reszta moich kolegów i koleżanek. Byłam cheerleaderką, a mój ówczesny chłopak, Brian był miotaczem w szkolnej drużynie baseballa. Amerykański sen, amerykańskie marzenie...

Mój świat i przekonania zmienił się, gdy poznałam Toma. Był piękny, wiosenny dzień i postanowiłam wrócić ze szkoły okrężną drogą. Jechałam samochodem przez las, gdy zobaczyłam dym we wstecznym lusterku. Zajęło mi chwilę nim zrozumiałam, że wydobywa się on z mojego samochodu. Nie była to mała smużka, ale wielki dymny obłok. Spanikowałam, zjechałam z drogi, zgasiłam silnik i wybiegłam z pojazdu. Zatrzymałam się chyba jakieś sto metrów od niego i obróciłam myśląc, że zaraz wybuchnie, tak, jak na filmach.

Czekałam w napięciu, obgryzając paznokcie. Nic jednak się nie stało. Dym powoli rozszedł się pomiędzy drzewami, a mój samochód stał dalej przy drodze, wyglądając zupełnie normalnie i niewinnie. Rozglądałam się przez jakiś czas, szukając pomocy. Nie mogłam do nikogo zadzwonić, bo wtedy telefony komórkowe nie były jeszcze ogólnie dostępne. Wiedziałam, że ostatni dom minęłam około trzech mil wcześniej, ale nie miałam pojęcia, jak daleko w górę drogi znajduje się następny i naprawdę nie zamierzałam tam iść, żeby to sprawdzić. Liczyłam na to, że może ktoś będzie tędy przejeżdżał i zatrzyma się by, mi pomóc. Niestety, droga ta była mało uczęszczana i po około dwudziestu minutach postanowiłam spróbować ponownie odpalić samochód.

Gdy tylko przekręciłam kluczyk w stacyjce cały tył samochodu zniknął w słupie białego dymu. Szybko zgasiłam auto i ponownie uciekłam w miejsce, w którym stałam wcześniej, obgryzając paznokcie. Nie miałam pojęcia co dalej robić. Nie znałam tej okolicy, w dalszym ciągu drogą nie przejechał ani jeden samochód, robiło się późno i wiedziałam, że rodzice niedługo zaczną się o mnie martwić. Siedziałam w kucki na poboczu sto metrów od mojego auta, bezsilna i przestraszona, a łzy ciekły mi po policzkach. Nie wiem ile to trwało, z otępienia wyrwał mnie głośny warkot silnika. Zerwałam się na równe nogi i skoczyłam w stronę ulicy machając rękami jak wariatka. Z kierunku, z którego przyjechałam zbliżał się stary, obity i mocno pokiereszowany pickup na olbrzymich oponach. W normalnych warunkach pewnie naśmiewałabym się z takiego samochodu ale wtedy modliłam się, żeby się zatrzymał i poczułam niesamowitą ulgę, kiedy zaczął zwalniać. Gdy stanął obok mnie na poboczu, zobaczyłam, że kierowcą był chłopak mniej więcej w moim wieku.

- Hej, dziewczyno! Wszystko w porządku? - zapytał.

- Nie! Mój samochód strasznie dymi, chyba się pali... - pod wpływem ulgi spowodowanej tym, że był ze mną drugi człowiek zaczęłam paplać, co mi ślina na język przyniosła.

- Zaczekaj tutaj.

Chłopak wyszedł ze swojej półciężarówki i podszedł powoli do mojego samochodu. Obszedł go dookoła, zaglądając w różne zakamarki i co chwilę pociągając nosem, jakby węszył.

- Dym szedł spod maski? - krzyknął w moją stronę.

- Nie! Z tyłu!

Stałam dalej, jak słup soli i patrzyłam, jak mój wybawca wczołguje się powoli pod samochód. Po chwili pokazał się z powrotem.

- Kluczyki w środku?

- Tak.

- Mogę? - ręką wskazał na samochód, a ja energicznie pokiwałam głową.

Wsiadł do auta i po chwili odpalił silnik. Jak na zawołanie wydech zaczął wypluwać mleczne obłoki. Silnik zgasł, a chłopak wysiadł i otworzył maskę, chwilę coś pod nią majstrował, po czym zamknął ją z hukiem i podszedł z powrotem do mnie, wycierając ręce w wielką czerwoną chustkę.

- Mam dobrą i złą wiadomość. - powiedział poważnie – Dobra jest taka, że twoje auto na pewno się nie spali - odetchnęłam z ulgą - a zła, że strzeliła uszczelka pod głowicą. Tu i teraz nie dam rady tego naprawić. Ale mogę ci dać numer do znajomego mechanika, naprawi auto w parę dni. Powołaj się na mnie to nie powinien też wziąć za dużo. - Uśmiechnął się.

- Tak jasne...- odpowiedziałam otępiona natłokiem informacji - A ty jesteś...?

- Tom... Tom Sanders. Mamy razem matematykę i historię. Ty jesteś Lisa Charlston, zgadza się?

- Tak. To znaczy... no właśnie... - czułam się okropnie, że go nie poznałam - przepraszam, nadal jestem w szoku.

- Jasne. Zawieźć cię do domu?

- Mógłbyś? - ucieszyłam się.

- Nie. Zostawię cię samą w środku lasu. Pytałem tylko dla zgrywy. - Zmartwiałam, głupio myśląc, że mówi poważnie.

- Wskakuj do ciężarówki.- dorzucił po chwili przerwy, uśmiechając się szeroko.

Ruszyłam w stronę podwyższonego pickupa i gdy w końcu udało mi się wgramolić do środka i umościć na siedzeniu pasażera, zobaczyłam Toma przy moim samochodzie. Ściągnął koszulę, zostając tylko w białym podkoszulku, i zatrzasnął ją w drzwiach kierowcy tak, że wystawała na zewnątrz pojazdu.

- Ta koszula - odezwał się nim miałam szansę zapytać - jest po to, by nikt nie wezwał policji. Taki znak, że wrócimy po samochód.

- Aha.- wykrztusiłam, nie mogąc przestać się przyglądać jego umięśnionym ramionom i za długim czarnym włosom - Dziękuję - dodałam po chwili.- Naprawdę nie wiem, co bym zrobiła gdybyś się nie pojawił.

- Nie ma sprawy – uciął krótko, ale ciepło - Powiesz mi gdzie jedziemy?

- Ach tak... oczywiście... - podałam mu adres domu rodziców.

Droga do mojego domu zajęła pół godziny. Z początku niewiele mówiłam. Tom opowiadał o swoim pickupie, który stał przez pięć lat, z zatartym silnikiem w stodole sąsiada, zanim go od niego nie odkupił. Zapłacił za niego sto dolarów i sam go wyremontował używając części, które znalazł na złomowisku. Zaimponowało mi to. Chłopcy, których znałam mieli problem, by rozkręcić i skręcić z powrotem długopis, a on sam zbudował jeżdżący samochód. Opowiedział mi również o swoich planach na przyszłość, o studiach, klinice weterynaryjnej, którą kiedyś założy.

Zanim dojechaliśmy na miejsce, oboje śmialiśmy się i mówiliśmy jedno przez drugie. Zdążyłam zapomnieć o swoim koszmarnym dniu i o samochodzie. Było mi dobrze, pierwszy raz czułam się naprawdę sobą. Tom tak działał na wszystkich, sprawiał, że ludzie byli swobodni, nieskrępowani. Jego pogoda ducha udzielała się całemu otoczeniu.

Nie odprowadził mnie do drzwi, mówiąc, że wyglądałoby to, jakbyśmy wracali z randki, ale zaczekał aż weszłam do środka zanim odjechał. Często wracam myślami do tamtego dnia. To jedno z moich ulubionych wspomnień. Tamtego dnia zobaczyłam w nim wszystko, co miałam z czasem pokochać: jego uczynność, zaradność, opiekuńczość, humor, naturalny sposób bycia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 14

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • KarolaKorman 04.01.2016
    ,,Jestem już jednak w wieku, w którym nie muszę już '' - pierwsze ,,już'' bym wyrzuciła
    ,,-Nie, zostawię cię samą w środku lasu.'' - samej
    ,, i sam go wyremontował używają, części'' - używając i bez przecinka
    Prosta, zwykła ludzka historia, ja takie uwielbiam :) Czekam na cd, 5 :)
  • Nazareth 04.01.2016
    Dzięki za korektę i ocenę. Druga część będzie bardzo niebawem :)
  • KarolaKorman 04.01.2016
    Super, zajrzę na pewno :)
  • elenawest 04.01.2016
    Tekst średni, jak dla mnie i zostawiłabym za niego 4, jednak ze względu na liczne błędy zostawiam 2,5, czyli 3. A teraz czas na błędy.
    1. "Przez lata bardzo chciałam opowiedzieć,(tu bez przecinka) komuś swoją historię."
    2. "Jestem jednak w wieku, w którym nie muszę już przejmować się tym(,) co pomyślą o mnie inni."
    3. "Chciałabym jednak, by przetrwała co najmniej tyle lat(,) ile chciałam ja (ją) opowiedzieć, zamiast zwyczajnie stopnieć w czyjejś pamięci."
    4. "Postanowiłam więc ją spisać,(kropka a nie przecinek) za(z wielkiej litery, bo to powinno być już nowe zdanie) nim(zanim) ktoś ją odnajdzie i przeczyta, mnie i tak już nie będzie na tym świecie...
    5. "Swojego męża poznałam jeszcze w liceum w 1986(słownie) roku."
    6. "Twierdzili, że nie uczą one życia, a to o wiele ważniejsze lekcje(,) niż te, których udziela się w klasie."
    7. "Przebywałam wyłącznie z dziećmi z miasta, mimo, że Syracuse(bez spacji przed przecinkiem) , wydawało mi się w porównaniu z Nowym Yorkiem zapadłą dziurą(jak wyżej) ."
    8. "Mój świat i przekonania zmienił się(,) gdy poznałam Toma."
    9. "Nie była to mała smużka(,) ale wielki dymny obłok."
    10. "Zatrzymałam się chyba jakieś sto metrów od niego i obróciłam myśląc, że zaraz wybuchnie, tak(,) jak na filmach."
    11. "Dym powoli rozszedł się pomiędzy drzewami(,) a mój"
    12. "ostatni dom minęłam około trzech mil wcześniej(,) ale nie miałam pojęcia(,) jak daleko w górę drogi znajduje się" 13. "zatrzyma się by(,) mi pomóc."
    14. "bezsilna i przestraszona(,) a łzy ciekły mi po policzkach."
    15. "Wszystko w porządku?(spacja)- zapytał."
    16. "różne zakamarki (i)co chwile(chwilę)"
    17. "Stałam dalej(,) jak słup soli i patrzyłam(,) jak mój"
    18. "- Mogę? - Ręką(z małej) wskazał na samochód(,) a ja"
    19. "po chwili odpalił silnik,(. I kolejne zdanie z wielkiej litery) jak na zawołanie"
    20. "-(spacja)Tom... Tom Sanders."
    21. "-(jak wyżej)Tak."
    22. "-(tak samo)Mógłbyś?"
    23. "-(spacja)Nie. Zostawię cię samą w środku lasu. Pytałem tylko dla zgrywy. - Zmartwiałam, głupio myśląc, że mówi poważnie(.)"
    24. "-(spacja)Wskakuj do ciężarówki.(spacja)- dorzucił po chwili przerwy(,) uśmiechając się szeroko."
    25. "-(spacja)Ta koszula - odezwał"
    26. "po to(,) by nikt nie wezwał"
    27. "-(spacja)Aha.- wykrztusiłam,"
    28. "- Naprawdę nie wiem(,) co bym zrobiła" gdybyś się nie pojawił.
    29. "-(spacja)Nie ma sprawy – uciął krótko(,) ale ciepło "
    30. "-(spacja)Ach tak..(...) oczywiście...(spacja)- podałam" 31. "problem(,) by rozkręcić i skręcić"
    32. "na miejsce(,) oboje śmialiśmy się"
    33. "że wyglądało(bez spacji) by to(,) jakbyśmy wracali z randki(,) ale zaczekał"
    34. "wszystko(,) co miałam z czasem"
    Jak widzisz, jest tego dość sporo, przez co tekst traci na wartości. Sama historia, jakby urywa się nagle, to też jest niezbyt fajne...
  • Nazareth 04.01.2016
    No dzięki, poprwię jak znajdę moment. Tekst urywa się nagle bo wrzucając wcześniej dłuższe teksty o bardziej przemyślanej budowie, zauważyłem, że nie cieszą się one zainteresowaniem. Jako, że ten wyszedł mi dość długi, postanowiłem pociąć go na mniejsze części i zobaczyć czy dzięki temu przeczyta go więcej ludzi. Jak narazie działa :)
  • elenawest 04.01.2016
    Nazareth działać działa, ale może postaraj się ciąć tekst tak, by części kończyły się ciekawiej ;-)
  • Nazareth 04.01.2016
    elenawest to może być trudniejsze niż się wydaje, ale zobaczę co się da zrobić.
  • elenawest 04.01.2016
    Nazareth wiem, też czasami mam takie prlblemy ;-)
  • Pan Nikt 04.01.2016
    Świetne opowiadanie. Z początku trochę za szybko galopuje, ale scena z samochodem świetna 5.
  • Nazareth 04.01.2016
    Dziękuję uprzejmie.
  • Dex 04.01.2016
    Fajnie napisane, daję 5 :)
  • Kasumi Mai 11.02.2016
    Super! Lecę czytać kolejne części :)
  • „Przez lata bardzo chciałam opowiedzieć komuś swoją historię. [...] Zanim ktoś ją odnajdzie i przeczyta, mnie i tak już nie będzie na tym świecie...” → pierwsze wrażenie rzuca mnie na dość trudną decyzję, jestem w tym delikatny, miły początek, jednakże powtórzenia psują całość. Trzy razy występuje „jednak” oraz „chciałabym/chciałam”, zastąpiłabym to czymś innym, albo po prostu przeszła po przecinku do kolejnych myśli inaczej konstruując zdanie. Końcówka troszkę mnie smuci, zastanawiam się, czy przypadkiem już nie zmierzasz do śmierci bohaterki, ale to dobrze. Jest coś, czego chwytam się jako czytelnik – tajemnicy, wyczekiwania, małe obietnicy emocji.
    „Zatrzymałam się chyba jakieś sto metrów od niego i obróciłam (przecinek) myśląc, że zaraz wybuchnie”
    Cały opis był przyjemnie przeprowadzony, choć nie było w ni nic zaskakującego. Na razie widzę tutaj troszkę brak oryginalnej fabuły, ale! Zawsze muszę dodać „ale” :D Coraz bardziej zaczęło mi się podobać od momentu, gdy opisywała niewinny samochód przy drodze. Moja wyobraźnia podsunęła mi przejrzysty obrazek cichego, spokojnego miejsca i niewinnie stojący samochód na poboczu. Zdenerwowanie, jakie towarzyszyło bohaterce, sprawiło, że się uśmiechnęłam.
    Długie czarne włosy, facet ze wsi! No! Lubię tego Toma, przynajmniej wizualnie, o reszcie się popisze potem :D Przypomina mi takiego rockmena, który najchętniej wziąłby gitarę i grał swoje ballady, trzymając w ustach źdźbło trawy. Naturalnie wyszedł ci też dialog, nie widzę w nim zgrzytów, łatwo mogłam sobie też to wyobrazić, poruszając szare komórki w głowie.
    „Chłopcy, których znałam(przecinek) mieli problem, by rozkręcić i skręcić z powrotem długopis, a on sam zbudował jeżdżący samochód.” → w sumie to takie trochę przykre, ale idealnie oddaje obraz społeczności szkolnej, jaką chcesz nam przedstawić. Takich typowych „modeli” i tych „mniej lubianych chłopców ze wsi”. Lubię tego Toma już :D
    Gdybyś nie prowadził narracji w czasie przeszłym, pomyślałabym, że opisujesz historię teraźniejszą, początek gdzieś uleciał. Zapomniałam o nim szczerze, widząc przed sobą nastolatkę, która ma się „nawrócić” oraz chłopaka w samochodzie za sto dolarów. Przypominały mi się te wszystkie historie o amerykańskich serialach (osobiście żadnego nie oglądałam xd). Rozdział, a raczej część pierwsza, mogę z czystym sercem powiedzieć, że była przyjemna i lekka. Parę powtórzeń rzuciło mi się w oczy („nas/naszego”), ale jak najbardziej oceniam na plus. Choć brakuje mi troszkę dramatyzmu, większych emocji – ale to bardziej wina mojej natury, niż twego tekstu.
    Długi mi ten komentarz wyszedł... hm, hm, hm, tak to jest gdy pisze się w wordzie :D
    Tamtaram, w te piękne popołudnie, czuję się trochę jak moja wizja Toma, siedząc na huśtawce i czytając tak przyjemny, delikatny tekst.
  • Ritha 13.05.2016
    Romantiko! I czuć wrażliwość ... :)
  • Nazareth 13.05.2016
    Dzięki!
  • Pasja 14.01.2017
    Czytam z ciekawością i myślę jak wszyscy mamy dużo do opowiedzenia. Kiedy poznam twoje domowe ognisko to będę pisać o swoim. Pozdrawiam
  • Enchanteuse 02.05.2017
    No tak, miałeś rację. Przyznaję :). Romanse są ok, o ile nie czyta się ich za dużo ;). Ale ten chyba mogę zaryzykować .


    5
  • Nazareth 02.05.2017
    :D uwierz mi ja też ich nie czytałem nigdy wiele, ale myślę że mają spory niewykorzystany potencjał i bardzo złą reputację. Wszystko przez grono slabych wyrobnikow którzy je produkują zamiast pisać a spójrz na "Romeo i Julię", "Wichrowe wzgorza", "Anne Kareninę", "Nieznośną lekkość bytu" - to wszystko bardzo ambitna literaturą.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania