Poprzednie częściDreszcz owiec

Dreszcz owiec 6

- To jest Feliks? - zapytałem po chwili początkowego zdezorientowania. Spojrzałem na wuja. On tylko pokiwał głową.

- Mój przybrany syn.

Michael wybuchnął śmiechem.

- Nie no, to już się robi na serio popieprzone. To tylko zabawka.

- Wspominałem, że miałem kiedyś misia. To że własnie on. Feliks jest w środku.

Jakby na potwierdzenie tych słów, z wnętrza niedźwiadka dobiegł dobrze mi znany głos.

- Wybaczcie, że nie zjawiłem się osobiście, ale jest dla mnie za jasno. Widzę was natomiast i słyszę bardzo wyraźnie.

- Wciąż nie rozumiem, co tu się wyprawia - westchnął Michael. - To jakiś kanał komunikacji dalekiego zasięgu? W środku tego miśka pewnie jest sama elektronika.

- Miałem niedźwiadka o imieniu Feliks, w którego mój przybrany syn tchnął życie.

- Nadal nie kumam.

- Nie musisz. Przychodzicie z zewnątrz. Pewnych rzeczy nigdy nie zrozumiecie.

- I możemy z nim rozmawiać?

- Oczywiście. Feliks siedzi na strychu, ale usłyszycie go dzięki tej magicznej nowoczesnej technologii.

- No ja w zasadzie chętnie bym go o coś zapytał. Na przykład kim są jego koledzy?

Pluszowy Feliks nie odpowiedział.

- Pewnie to zbyt intymne pytanie - powiedział szybko Lestrange. - Ten biedny chłopiec nie lubi takich tematów.

- To ciekawe jakie lubi? Jak można bać się odrobiny światła?

- Nie obrażaj Feliksa - powiedział stanowczo wuj. - On naprawdę jest bardzo wrażliwy. To dobry chłopak. Opiekuje się mną.

Dalszą rozmowę zmierzającą ku niechybnej katastrofie przerwało głośne przekleństwo Lestrange'a.

- Elektronika się smaży! - zakrzyknął. W ciągu kilku następnych sekund usłyszałem skwierczenie, a potem dostrzegłem smużkę dymu, unoszącą się z zabawki.

- Wykorzystaj tę szansę - rzekł pluszowy Feliks i zaczął powtarzać to w kółko. Zdawało mi się, że martwe misie oczy spoglądają wprost na mnie. W końcu plusz zajął się ogniem. Kamerdyner rzucił misia na podłogę i próbował ugasić płomień. Do pomocy rzucił się też wuj z desperacją wymalowaną na twarzy i okrzykiem:

- Moje dziecko!

Wszystko to sprawiało dość groteskowe wrażenie, czego nie zawahał się podsumować Michael.

- Co za szopka. Jednak ten dzieciak nie ma pojęcia o elektronice.

Wybuchło spore zamieszanie, kuzynostwo odwróciło głowy, oglądając niecodzienne show, ja natomiast w międzyczasie odkorkowałem fiolkę i wlałem zawartość do filiżanki Aveline. Miało być kilka kropel, ale ręcę tak bardzo mi się trzęsły, że z nerwów wpakowałem większość substancji z fiolki. Nawet nie było znać odbarwienia.

Ogień udało się opanować, ale wuj zaczął lamemtować i zabrał nadpalonego misia ze sobą. Lestrange podążył za nim, szepcząc mu coś do ucha. Zostałem sam na sam z kuzynostwem. Aveline zaczęła przyglądać się swojej herbacie. Poczułem ciarki przebiegające po plecach. A może to był pot? Albo karaluch.

- Popatrz, Michael - powiedziała kobieta. - Ta filiżanka jest wyszczerbiona.

Miałem ochotę się zaśmiać, bo rzeczywiście było to prawdziwie kolumbowe odkrycie. Jak się okazało pociągnęło to za sobą bardzo nieprzyjemne konsekwencje, gdyż Michael zaraz zareagował:

- Faktycznie. Pokaleczysz swoje delikatne usta. Daj, wymieńmy się.

- Eee... - bąknąłem, ale nie wiedziałem w zasadzie co miałbym powiedzieć. Michael zabrał filiżankę Aveline, a sam dał jej swoją. Zaraz też zaczął pić herbatę z dodatkiem tak łapczywie jakby był mocno spragniony. Osuszył naczynie w mig.

Pomyślałem, że sprawy dość mocno się pokomplikowały.

- Chyba rumiankowa. Miała taki dziwny posmak. Szkoda, liczyłem na niezapomniane doznania na najwyższym poziomie, takie, że moje kubki smakowe tańczyłyby kankana.

- Nie, moja smakuje normalnie.

- Może to przez...

W następnym momencie Michael dostał gwałtownych drgawek, aż w końcu znieruchomiał, a jego głowa z trzaskiem uderzyła o stół.

- Co się stało? - zakrzyknęła Aveline. - Michael, co ci jest?

- On chyba... zasnął.

- Nie żyje.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wicus 31.07.2020
    Cudowna eskalacja absurdu i napięcia! Jeśli chodzi o łyżeczkę dziegciu, jest nią, w moim przekonaniu jakoś niedopatrzone, zdanie: "To że właśnie on".

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania