Droga do nikąd
Pogrążona w myślach
Zatracam się w najgłębszych
Zakamarkach swej pamięci
Karmię się wyimaginowanymi wspomnieniami
Żyję utraconą przeszłością
Kruchymi chwilami dawnego szczęścia
Momentami, kiedy jeszcze potrafiłam ufać ludziom…
Spuszczona głowa ciąży
Na mych umęczonych barkach
Gdy kroczę krętymi
Ścieżkami wytyczonymi przez fortunę
Z blaskiem halucynacji w
Zamglonych herbacianych oczach
Spoglądam zza szklanego okna
Na świat, który przestał mnie akceptować…
Zgarbione ramiona zbyt
Słabe są, by udźwignąć
Ciężar niszczycielskich lat
Długoletnia niewola i niepewność
Przyzwyczajenie do posłuszeństwa
Wyniszczyły w mojej duszy
Ostatnie ziarna buntu…
Powłóczam zmęczonymi nogami
W nieznanym kierunku
Bez konkretnego celu
Pozbawiona porcelanowych złudzeń
I kryształowych marzeń
Przeźroczyste widmo kiedyś zostawiam
Dla tych, którzy
Kochali dziewczynkę o sarnim wzroku…
Wyruszam w niekończącą się podróż do nikąd, gdzie nie ma miejsca na empatię ani odczuwanie…
Komentarze (5)
Bóle egzystencjalne tu przypominają porodowe.
Plus błędy.
Dopełnienie tego jest groteskowe - szklanego okna
A tutaj bez słowa kiedyś, bo brzmi niezrozumiale - Przeźroczyste widmo kiedyś zostawiam
Masz swój styl. Jest nim przedobrzenie.
Ale zawsze można coś dla siebie wyłuskać.
Treść jest czytelna. Dla jednych to za mało, dla innych wystarczająco.
Chyba jestem pośrodku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania