Droga przez dwa światy - Rozdział 1

Cześć jestem Caroline Cower i mam 16 lat. Wraz z matką mieszkam w Oklahomie, przeprowadziłyśmy się tu po śmierci ojca. Zmarł gdy miałam 11 lat. Ktoś go zastrzelił, lecz sprawcy nie znaleziono. Teraz zaczynam nową epokę w moim życiu, nowe liceum, nowi przyjaciele, nowe życie. Co prawda bałam się wszystkiego co się dzieje wokół mnie. Tego dnia jechałam do szkoły, byłam przerażona, lecz nie mogłam nic na to poradzić. Weszłam do szkoły, tysiąc nowych twarzy obserwowało mnie, czułam się jak w koszmarze, lecz jestem, muszę wytrzymać, dać radę. Profesor poprowadził lekcję. Jak zwykle chowałam się jak szara myszka, bałam się odezwać, zamknęłam się w sobie. Po skończeniu wykładu wyszłam na dwór. Po sekundzie usłyszałam telefon, okazało się, że to dzwoni moja mama. Przekazała mi, że samochód się zepsuł i mam wrócić do domu. Szłam rozmyślając o wszystkim co się wydarzyło po sekundzie wydawało mi się, że upadam. Po chwili pod plecami poczułam czyjeś ręce. Odwróciłam głowę okazało się, że w ostatniej chwili ktoś mnie złapał. Nie wiem kiedy ale zadurzyłam się w jego błękitnych i głębokich oczach. Nie myślałam o niczym, wpatrywałam się w niego jak w szklany obrazek. Spytał się mnie czy nic mi nie jest, lecz ja nie mogłam oderwać od niego oczu, ani wymówić choćby jednego słowa, w końcu się ocknęłam. "On" mnie podniósł i jeszcze raz spytał o to samo. Tym razem odpowiedziałam tylko -Tak nic. Odpowiedziałam niezbyt inteligentnie. Nieznajomy spytał o moje imię, a ja odpowiedziałam, że mam na imię Caroline, następnie spytałam się o jego imię. Odpowiedział mi, że się nazywa Jace. Chyba się zakochałam, lecz czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Spytał mnie czy chcę, aby mnie podwiózł do domu, zgodziłam się. Jace zaczął mnie pytać jak się tu znalazłam, czy chodzę tu do liceum, ile mam lat i gdzie mieszkam. Pytań było wiele lecz byłam na tyle roztrzęsiona, że ledwie odpowiedziałam jak mam na imię. ,,Rozmowa'' się skończyła gdy czerwonym kabrioletem podjechał pod mój dom. Wysiadłam i podziękowałam za podwiezienie. W ostatniej chwili wysiadł dał mi swój numer i zaproponował spotkanie. Kiwnęłam głową i weszłam do domu.

Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Było dość późno, mama leżała na kanapie z książką w ręku. Postanowiłam jej nie budzić, w końcu ostatnio tyle przeszła. Po cichu pobiegłam do pokoju ,który znajdował się na piętrze. Szybko zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko, lecz jak tylko przymknęłam oczy na nowo i na nowo widziałam scenę z Jace'm . Przez głowę przelatywało mi tysiąc myśli, wstałam i poszłam do łazienki. Była ona zaraz obok mojego pokoju. Zamknęłam się, przeczesałam długie brązowe włosy palcami, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda spłukiwała moje myśli, lecz i tak nic nie mogło stłumić jego imienia. Wyszłam z pod prysznica i poszłam do ogromnej szafy w moim pokoju wzięłam czystą koszulę nocną i poszłam spać. Jak się rano obudziłam wszystko widziałam jak przez mgłę, w końcu otarłam oczy i z niechęcią wstałam z łóżka. Wyjęłam z szafy moje ulubione czarne leginsy, podkoszulkę z nadrukiem i czarny sweterek ,który kochałam nosić. Podeszłam do biurka, stały tam moje wszystkie kosmetyki i szczotki. Szybko przeczesałam włosy, nałożyłam jasno-brązowy cień do powiek i poszłam do toalety.Wyglądałam jak 100 nieszczęść. Umyłam zęby, wychodząc zabrałam mój ulubiony błyszczyk delikatnie wiśniowy i poszłam do kuchni. Zabrałam jabłko i kilka ciastek leżących na stole w szklanej miseczce po babci. Wychodząc w ostatniej chwili złapałam gumkę leżącą obok moich butów. Musiała mi wczoraj wypaść z kieszeni mojej czarnej lekkiej kurtki. Związałam włosy w kuca i ruszyłam do liceum. Już nie czułam się przerażona, ale i tak nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Miałam tylko nadzieję, że poznam kogoś ,kto może zostać moim przyjacielem.Dzień był zwykły, nie działo się nic nadzwyczajnego. Miałam tylko nadzieję, że znów go zobaczę. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, chyba zwariowałam. Wróciłam do domu wcześniej,lecz i tak miałam nadzieję, że wczorajsza scena się powtórzy. Niestety przeznaczenie nie pozwoliło mi się z nim spotkać. Zadawałam sobie tylko pytania typu: Gdzie on mieszka, jak ma na nazwisko, czy myśli o mnie tak intensywnie jak ja o nim?. Mama robiła obiad, chyba się domyśliła, że coś się ze mną dzieje. Mijały tak dni, nawet chyba tygodnie, jednakże każdej nocy widziałam jego obraz, jego błękitne oczy. Jak bym to komuś powiedziała, pewnie zamknęli by mnie w psychiatryku. Czasem budziłam się w nocy i widziałam jego sylwetkę stojącą w moim pokoju. -Chyba się zakochałam. Powiedziałam sama do siebie. Nagle usłyszałam dziwny głos w głowie, który powiedział -Nie, to ja się zakochałem. Usłyszałam dzwonek do drzwi, jak najszybciej pobiegłam otworzyć. Mało co nie zemdlałam, przede mną stał Jace, wyglądał jak w najśmielszych snach. -Cześć, pamiętasz mnie?. Powiedział do mnie z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Jak mogłabym zapomnieć o tobie.. -Jak bym mogła cię zapomnieć? -Opowiedziałam dość spontanicznie. Przepraszam, że teraz dopiero się odezwałem, ale byłem na wyjeździe....a i przyniosłem ci zawieszkę, która musiała ci wypaść w samochodzie. Powiedział tym swoim aksamitnym głosem. -Dzięki . Może wejdziesz do środka? .Wymamrotałam w pośpiechu. - Z wielką chęcią. -Oznajmił Po niezręcznej chwili ,powiedziałam -Zapraszam, i mając nadzieję ,że tego nie usłyszy -Tęskniłam za tobą. Nie wiem jak on to usłyszał, ale odpowiedział szeptem -Ja tak samo i jeszcze bardziej. Niespodziewanie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie ,potem złożył na moich ustach pocałunek. Myślałam, że się rozpłynę ze szczęścia. Trwało to chwilę, on był taki czuły. Delikatnie oderwał usta od moich, a ja wymamrotałam -Jednak istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. -Zakochałem się w tobie jak tylko cię ujrzałem- odpowiedział czułym głosem. Może to był tylko sen, wyobraźnia która płata mi figle. Nie, to było wszystko prawdziwe, on -nieznajomy który jest moją pierwszą prawdziwą miłością. Nadal czułam smak jego ust. Oboje oddychaliśmy głęboko, tak, że ledwo mogłam złapać oddech. Po chwili złapałam chłopaka za rękę i pobiegłam z nim do pokoju. Usiadł na łóżku, a ja na jego kolana. (Był bardzo przystojny i miał mięśnie jak z porcelany. Po raz kolejny mnie czule pocałował, lecz tym razem trwało to krócej. Powiedział, że musimy się lepiej poznać i ,że chce się wszystkiego o mnie dowiedzieć. Wymieniliśmy się kilkoma zdaniami. Chciałam, żeby ten dzień trwał wiecznie. Zaczął gładzić mnie po policzku, jeszcze żaden chłopak się tak do mnie nie zbliżył . Po dłuższej chwili powiedział, żebym tu zaczekała. Kiwnęłam głową, a on wyszedł z pokoju. Przeszedł mnie zimny i nieprzyjemny dreszcz.Miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Było mi słabo, nie wiedziałam czy za nim pobiec, czy zostać. Po chwili wszedł do pokoju z bukietem róż. Było ich około 100, lecz nie były zwyczajne. Widziałam w nich czerwień krwi, blask księżyca w pełni i głębinę oceanu. Moje serce wzbiło się w powietrze. Czułam się jak bogini, to chyba za mało powiedziane, czułam się jak najpiękniejsza kobieta na świecie. On wyglądał....mhm, nie umiem tego wyrazić....pięknie, bosko nadzwyczajnie tak jak by nie był z tego świata. Wydawał mi się inny ,nie był zwykły....wydawało mi się, że nie był...człowiekiem. Jego oczy lśniły jak diamenty. Podchodził do mnie coraz bliżej, pomyślałam, że już mogę umrzeć, ale zrobić to w jego silnych ramionach.... . Znowu to samo!!! Ten dziwny głos w głowie, który nie był sumieniem. Tak jakby, to on rozumiał moje myśli, odpowiadał na każde moje zastanowienie. Teraz już byłam pewna, że on nie należy do mojego świata- ludzkiego. Kim on do cholery był! Nie był wilkołakiem, ani zoombie, może wampir? .Muszę to sprawdzić. Wzięłam od niego róże. Na szczęście miały ostre kolce. Przecięłam sobie jedną nadgarstek, lekko tylko tak żeby poleciało kilka kropel krwi. Na początku tego nie zauważył. Po chwili wybiegł z pokoju i momentalnie się pojawił z apteczką. Nie reagował jakoś dziwnie na krew...czyli wampir odpada. (W sumie to szkoda, byłoby z niego super wampirskie ciacho). Czyli kim był Jace. Nie miałam pojęcia, ale wiedziałam, że na pewno się tego dowiem. Opatrzając moją ranę, patrzył mi w oczy, jak by chciał się dowiedzieć o czym myślę, ale nie mógł. ZWARIOWAŁAM, wymyślam jakieś bajki, żeby zacząć go....,lub mnie usprawiedliwiać. Co się ze mną dzieje? Nie wiem, to moja taka pierwsza prawdziwa miłość. Może zawsze tak jest. Po chwilach rozmyśleń, spontanicznie się spytałam

-Jakie masz nazwisko?

-Nie wiem moi rodzice zmarli jak miałem 3 lata, wiem tylko jak mam na imię, nie mam nikogo bliskiego, wychowywałem się w sierocińcu. Powiedział smutnym, lecz stanowczym głosem.

-Bardzo ci współczuję. Po tych słowach, mocno się do niego przytuliłam, a on w odpowiedzi mnie pocałował. Oby to się nigdy nie skończyło. Tak go kocham. Nie chcę go stracić. Bez niego moje życie nie ma sensu...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Grz 29.07.2014
    bardzo ciekawe :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania