Drogi pamiętniczku... Rodział VI
Pod blokiem na ulicy Parkowej nie było prawie nikogo... Prawie. Na ławce siedziały trzy osoby. Miko i Krecha podszedli do nich, po czym Mikołaj zapytał:
- Który z was to Stuleja?
-Ja - odpowiedział najstarszy z nich - a co? Towaru szukacie?
Mógł sprzedawać narkotyki bez ryzyka. Było już po północy, była to jego ulubiona pora. Pozatym blokowisko wychowało wszystkich co do jednego, że kiedy sprzedajesz ludzi na dzielni, idziesz do piachu pare dni później.
- Właśnie chciałem spytać, czy ty nie chcesz kupić trochę gumy z podeszwy - zapytał Oskar podchodząc bliżej
- Co ty pierdo... - mówił powoli Stuleja, ale zdążył zrozumieć sens tego zdania, Krecha kopnął go z całej siły w twarz. Jego koledzy uciekli, a diler przetoczył się przez ławkę plując krwią i zębami.
- A teraz wyśpiewaj, frajerze, czemu nas sprzedałeś?
- To wy? Wy kupowaliście koks od tego gówniarza?
- Przymknij dupe, to my zadajemy pytania. Czemu sprzedałeś nas psiarskim skurwielom?
- To nie moja wina! Kazali mi! W bramie stali jacyś kolesie! Powiedzieli mi, że ich diller skontaktuje się z Mikołajem Jakimśtam, a ja mam go poprostu wsypać. Dali mi pięć tysiaków. Byłem na głodzie! Kurwa. Zrozum mnie!
Nagle urwał. Spojrzał w bok, poza zasięg kamery na kurtce Oskara. Nagle Krecha przewrócił się na bok, jęcząc z bólu.
- No to teraz sobie pogadamy - zabrzmiał głos w pobliżu jego ucha.
Komentarze (11)
Co do krótkich rozdziałów, po prostu jestem leniwy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania