Druga szansa na.... miłość - rozdział trzeci.
ROZDZIAŁ TRZECI
Wciąż zastanawiała się, jakie dowody ma nieznajomy mężczyzna przeciwko Mery. Ciężko było jej uwierzyć w to, co powiedział. Może to tylko zemsta porzuconego kochanka? Oni na pewno kiedyś byli razem i była tego pewna.
Właśnie miała zaparzyć sobie herbatę, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Kto mógł przyjść do niej o tej porze. Dochodziła dziesiąta w nocy. Podeszła do drzwi i spojrzała przez wizjer. Skąd on znał jej adres? Kto mu go dał? Przekręciła zamek i powoli uchyliła drzwi. Nie chciała wpuszczać go do środka.
-Czego chcesz? - zapytała, mierząc go spojrzeniem – skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Mężczyzna uśmiechnął się i przeciągnął dłonią po włosach.
-Nie wpuścisz mnie do środka? - patrzył na nią w oczekiwaniu.
Pokręciła głową ani jej się śni wpuszczać go do mieszkania. To nie była odpowiednia pora na odwiedziny.
-Nie – odpowiedziała stanowczym tonem – masz świadomość, która jest godzina?
W odpowiedzi skinął głową. Jego uśmiech zaczął ją drażnić.
-W takim razie – zniżył głos, do konspiracyjnego szeptu – twoi sąsiedzi będą mieli jutro temat do plotek.
No tak, zapomniała, że mieszkanie w bloku nie oznacza, że jest anonimowa. Tutaj każdy wiedział o wszystkim. Z westchnięciem odsunęła się od drzwi i pozwoliła wejść mu do środka.
-To, czego chcesz? - zapytała, gdy nareszcie rozgościł się w salonie – mam nadzieję, że to coś ważnego.
Obserwowała jak, rozsiada się na jej kanapie i z zaciekawieniem rozgląda dookoła. Mieszkanie urządzone było w stylu skandynawskim dużo bieli i drzewa. Na drewnianych parapetach królowały kwiaty, które dodawały temu miejscu ciepła. Tradycyjne zasłony ustąpiły miejsca elektrycznym roletom. Na środku drewnianej podłogi gościł ogromny puchowy dywan.
-Ładnie tutaj – powiedział, lekko mrużąc oczy – jesteś z siebie dumna?
Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie jest. Nie mniej jednak w pewnym stopniu swój sukces zawdzięcza również jemu, ich rozstanie dało jej kopa do działania. Podwójna motywacja.
Z satysfakcją wymalowaną na twarzy pokiwała głową.
-Powiedz mi, po co przyszedłeś – chciałaby, jak najszybciej wyszedł z jej mieszkania i zostawił ją w spokoju – tylko nie próbuj mydlić mi oczu bajkami o ciekawości co u mnie.
Mężczyzna spojrzał na nią i uśmiechnął się.
-Przyszedłem porozmawiać – odpowiedział, po dłuższej chwili – w klubie nie chciałaś, to pomyślałem, że złożę ci przyjacielską wizytę w domu.
Przyjacielską wizytę? A to dobre. Przyjaciele są zawsze mile widziani, on niekoniecznie. Czy już zapomniał, jak bardzo ją zranił i ile kosztowało ją rozstanie z nim? Dupek.
-Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? - postanowiła przejść do konkretów – mam nadzieję, że mój brat nie zdurniał do tego etapu, by rozdawać mój adres byle komu.
Wiedziała, że ostatnie zdanie go uraziło, widziała to w jego spojrzeniu. Odczuwała w tym momencie satysfakcję i chciała go zranić tak, jak on zranił ją kiedyś.
-Śledziłem cię – wysyczał – byłaś tak skupiona na jeździe, że nawet nie zauważyłaś jadącego za tobą auta od dyskoteki.
Punkt dla niego. Była zbyt pochłonięta myślami o Mery i tym nieznanym mężczyźnie, który zaczepił ją na parkingu.
-Dobrze – pokiwała głową – teraz zostaje jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia, czego chcesz – nie zamierzała odpuścić, dopóki nie powie prawdy.
Mike kiwną głową w milczeniu, jak by się zgadzał.
-Mówiłem ci już – wymruczał – chciałem porozmawiać, w końcu mamy o czym.
W odpowiedzi zaśmiała się. Po tylu latach nie mieli już wspólnych tematów do rozmów, dzieliła ich przepaść, której nawet most by nie pomógł.
-Żartujesz sobie? - podniosła głos – zjawiasz się po pięciu latach, jak gdyby nigdy nic i chcesz rozmawiać? O czym? Nic już nas nie łączy.
To ostatnie zdanie starała się wypowiedzieć dobitnie, by nie myślał, że zapomniała. Wręcz przeciwnie, to wciąż było w niej. Miała ochotę krzyczeć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania