Drugi świat

Rozdział

1

Piknik

 

Oby się nie spóźnić, oby się nie spóźnić. To słowa wędrowało po głowie Dana odkąd wyszedł z domu, zostało mu tylko pięć minut do rozpoczniecie lekcji. Normalnie by się tym nie przejmował, nie raz spóźniał się na lekcje, ale dziś nie była to historia ani biologia tylko polski. Jego nauczycielką od polskiego była Pani Anastazja Dusiciel, która była także jego wychowawczynią, słynęła z wężowego spojrzenia, którym potrafiła uspokoić każdą klasę. Była surowa i wymagająca, dało się z nią żyć, jeśli nie łamałeś jej reguł. Było ich dużo, lecz najważniejszą z nich było nie spóźnianie się na lekcje polskiego. Dan wbiegł do szkoły nikogo nie było na korytarzach, wiedział, co to oznacza. Wszedł do sali, Wszyscy siedzieli już na miejscach, a Pani wpisywała coś w swój dziennik.

Po chwili popatrzyła się na Dana swoim wężowym, groźnym spojrzeniem i powiedziała.

 

-Dan Mirma.

-Tak proszę pani – powiedział Dan przerażonym głosem.

-Dlaczego się zapóźniłeś?

 

Dan Próbował wymyślić jakieś wytłumaczenie, ale wiedział, że Pani Dusiciel szybko wykryje każde kłamstwo. Już miał się podać i powiedzieć prawdę. Gdy do Sali weszła Pani od biologii i powiedziała.

 

- Pan Dyrektor prosi wszystkich na apel- po tych słowach wyszła zamykając za sobą drzwi.

 

Dan Popatrzy się na nauczycielkę a ta niechętnie odparła.

 

-Tym razem ci się upiekło.

 

Po czym wstała, wzięła torbę i gestem pokazała klasie żeby za nią poszli. Idąc korytarzem na apel Dan podszedł do swojego najlepszego przyjaciela Maxa. Max był wysokim i szczupłym chłopakiem, wyglądem przypominał Dana, choć Dan było od niego trochę grubszy. Był twardy jak kamień, i bardzo lojalny, uwielbiał bić się na pięści. Znali się z Danem od urodzenia, uwielbiali się razem bawić i przeżywać przygody.

 

-Jak myślisz, o co znowu może chodzić dyrektorowi.

 

-nie wiem pewnie znów ktoś palił w toalecie – odparł Max.

 

Dan Chciał zadać mu kolejne pytanie, gdy usłyszał poważny głos nauczycielki.

 

- Cisza nie wolno rozmawiać.

 

Zamilkł idąc sali apelowej. Pani ustawiła ich w szeregu i gdy tylko na sali zrobiło się cicho, pan dyrektor odezwał się swoim donośnym głosem.

-Witam wszystkich tu zgromadzonych, z okazji przywitania wiosny, nasz Burmistrz zorganizował piknik w parku w Dolinie pod Trzema Dębami.

 

Na Sali dało się słyszeć okrzyki radości

Dolina Trzech Dębów to mała część parku, bardzo lubiana przez dzieci. Nazwano ją tak, bo na środku tej doliny rosną trzy ogromne dęby ułożone w kształt trójkąta. Jest to najładniejsza części parku. Przez Trzy Dęby przepływa rzeka, dość płytka i spokojna, że dzieci mogą się tam kąpać. Jest także dokoła przykryta drzewami, pomiędzy którymi dzieciaki mogą bawić się wiele zabaw. Lecz najładniejsza jest sama dolina, która na wiosnę jest wiecznie zielona i porośnięta kwiatami. Dlatego Dana nie zdziwił entuzjazm uczniów. Sam od czasu do czasu lubił tam przychodzić. Dyrektor poczekał na cisze i kontynuował.

 

- Piknik zaczyna się o godzinie 11.00, Dlatego jutro proszę wszystkich o przyjście do szkoły o godzinie 10.00 Skąd wyruszymy, piknik trwa do godziny 18.00, Dlatego jutro nie ma lekcji. Znów odezwały się krzyki radości. Dyrektor coś tam jeszcze mówił, ale Dana to już nie obchodziło.

Następnego dnia Dan był już gotowy do drogi ubrał się zjadł śniadanie wziął scyzoryk, który dostał od taty i poszedł do szkoły. Po drodze zauważył, że na niebie jest jeszcze księżyc, który świecił dziwnym czerwonym blaskiem. Nagle dźwięczny głos wybił go z transu.

 

-Hej Dan.

 

Głos dobiegał z przeciwnej strony ulicy. Dan popatrzył w tamtą stronę stała tam Emily, koleżanka z jego klasy. Kochała pływać trudno było ją wyciągnąć z basenu, i Lubił ją, bo była zabawna.

-Cześć Emily-odparł Dan z uśmiechem.

Dziewczynka podbiegła do niego.

 

-Cieszysz się, że dziś piknik?

- Tak a ty.

- jasne, że tak, szczególnie, że Mike ma jakąś niespodziankę.

- niespodziankę?

-Nie mów, że o tym nie słyszałeś- Odparła zaskoczona Emily.

-Nic mi o tym nie wiadomo.

 

Jeszcze chwile rozmawiali aż doszli do szkoły. Emily pożegnała się z nim i podbiegła do Chole, i innych dziewczyn. Chloe to jej najlepsza przyjaciółka, była bardzo odważną dziewczyną, i bardzo lubiła grać w piłkę nożną, dlatego Dan i jego przyjaciele lubili ją. Były dobrymi koleżankami Dana, choć miały jedną skazę Chloy tak jak Emily kochały plotkować. Bardzo rzadko dochowywały tajemnic, chyba, że była to tajemnica dotycząca na ich temat. Po pięciu minutach, przyszedł pan dyrektor w eleganckim stroju z laską w lewej ręce. Powiedział coś do nauczycielek, po czym wszyscy uczniowie wyruszyli na piknik.

Dan szedł razem z Maxem na samym początku. W połowie Drogi Max szturchnął Dana i powiedział.

 

-Myślisz że podczas tej zabawy Mika ktoś znajdzie naszą kryjówkę?

 

Dan zwolnił, i popatrzył się na przyjaciela. Pomyślał co by się stało gdyby ktoś znalazł ich kryjówkę. Zawsze chował się tam z Maxem podczas zabawy w chowanego, odrabiał lekcje , gdy tylko na polu robiło się ciepło, Latem przesiadywał tam całe dni. Było to cenne miejsce szczególnie że miał tam ukryte swoje najtajniejsze ,niektóre wstydliwe przedmioty. Nigdy nie martwił się że ktoś ją znajdzie ponieważ leżała w części lasu, w którą nikt się nie zapuszczał. Mieli tam widok prawie na cały park. Gdyby ją odnaleźli była to katastrował.

- Myślę że nie, przynajmniej my nie pozwolimy by się tak stało- odpowiedział Dan do kolegi.

 

Nagle Dan popatrzył się w niebo nadal był ten dziwny księżyc. Czy tylko on go widział, podszedł bliżej do przyjaciela.

 

-Max ty też widzisz ten księżyc.

 

Max popatrzył się w górę a potem na Dana.

 

-Ale tam niema księżyca – odparł.

-Naprawdę nie widzisz go.

-No nie, musi ci się coś zdawać Dan.

 

Dan odszedł i zaczął rozmyślać jak to możliwe że tylko on widzi ten dziwny księżyc. Im bliżej zbliżali się do parku, tym blask zdawał się być jaśniejszy. Zaczęło go to trochę niepokoić. Nie to musi mi się tylko zdawać pomyślał, po czym skupił uwagę na psach które bawiły się w ganianego na trawie. Z oddali dostrzegł bramę parku, i wchodzące do parku dzieci. Nagle wszyscy zebrali się w szereg, Dan podbiegł, przepchnął się przez tłum i zobacz dziwne zjawisko. Setki jaszczurek i węży szły w stronę parku. Wszyscy byli zdumieni tym zjawiskiem.

-Dzieci idziemy, nie ma co oglądać-powiedziała pani Anastazja.

Uczniowie posłusznie ruszyli, ale pani się myliła, było co oglądać. Dan jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział. Zdarzało mu się że widział jaszczurki lub węże, ale nigdy tak wiele naraz. W końcu doszli do srebrnej bramy parku.

Uczniowie weszli do parku. Trawa była zielona i pięknie skoszona, kwiaty rosły bujnie, a krzaki i drzewa owocowe były przycięte. Szli po pięknym, gładkim chodniku, który ciągnął się przez cały park i miał wiele rozgałęzień. Przed nimi rozciągał się staw nad którym pływały kaczki . Dan wszedł na most w idealnym momencie by, zobaczyć jak kaczki łowią i zjadają malutkie rybki. W końcu doszli do Dolin trzech dębów, przed nim rozciągały się koce a na nich siedzieli uczniowie z innych szkół. Pomiędzy trzeba ogromnymi dębami był położony koc burmistrza. Przy rzece był ustawiony duży grill. W dolinie stały tez budki z lodami, watą cukrową, popcornem. A przy lesie stały ogromne nadmuchiwane zjeżdżalni i tory przeszkód. Pan dyrektor kazał im położyć koce niedaleko rzeki.Gdy wszyscy byli już gotowi Mike ogłosił.

 

- Za godzinne wszyscy co chcą się bawić w moją niespodziankę zbiórka tutaj.

- A czemu za godzinne?- Spytała Megan koleżanka z klasy Dana.

-Tata dowiezie mi jeszcze parę ważnych rzeczy do tej zabawy, do tego czasu róbcie co chcecie.

 

Dan wziął Maxa po czym poszli rozejrzeć po pikniku. Najpierw poszli oglądać walkę na miecze. Dan zauważył że jednym z walczących jest pan Bernard, który uczył go szermierki. Dalej banda cyrkowców zabawiała dzieci. Byli także zjadacze ognia, którzy popisywali się swoimi sztuczkami i zbierali brawa od widowni. Przy trzech dębach burmistrz udzielał wywiadu. W końcu chłopcom znudziło się chodzenie po dolinie, więc wzięli darmowe lody i położyli się na kocu ciesząc się ciepłem od słońca. Dan prawie już zasną, gdy przybiegł Henry.

 

-chłopaki szybką wszyscy na was czekają.

-już minęła godzina?- spytał Max.

-Tak Mike już miał tłumaczyć zasady, lecz Bridget przerwało mu bo kapnęła się że was nie ma. Więc przybiegłem po was.

-Dzięki Henry – odpowiedział Dan.

 

Po czym wstał, przeciągnął się i razem z Maxem ruszyli za Henrym. Weszli w las gdzie wszyscy uczniowie z klasy Dana czekali na nich. Niektórzy siedzieli na gałęziach drzew a niektórzy na pniach.

Na środku stał Mike z flagami w ręku.

 

- Skoro już jesteście to możemy zaczynać

 

- Moja gra nazywa się cztery flagi. Chodzi w niej o to że dzielimy się na 6 osobowe drużyny, każda drużyna dostanie po jednej fladze. Z tego miejsca drużyny wybiegają w cztery różne strony. Wbijają flagę w miejsce które im najbardziej odpowiada i tam maja bazę. Drużyny mają za zadanie za brać sprytem, flagi innym drużyną i chronić swoją. Wygrywa drużyna która zdobędzie wszystkie flagi. Jeśli flaga zostanie zabrana drużynie, ta odpada i wraca tutaj. Gramy tylko na obszarze lasu. Jakieś pytania, nie to teraz mój tata powie wam jakie są drużyny. On losował więc myślę że będzie sprawiedliwie. Tato proszę powiedz jakie są drużyny

 

-Drużyna wilków to: Dan, Max, Chloe, Emily, William i Eve. Wy dostaniecie flagę wilka i biegniecie na zachód

-Drużyna Dzików to: Henry, Mike, Aurora, Janet, Simon i Amanda. Wy dostaniecie flagę dzika i biegniecie na północ

-Drużyna Niedźwiedzi to: Tom Peter, Angela, Ida, Joe i Bridget. Wy dostaniecie flagę niedźwiedzia i biegnięcia na wschód.

-Drużyna Lisów to: Oscar, Nathan, Kate, Eliza, Leo i Gabriel. Wy dostaniecie flagę lisa i biegniecie na południe.

-na miejsca, gotowi, START.

Drużyny rozbiegły się w swoich kierunkach.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania