Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
drugie piętro (2)
W pomieszczeniu, gdzie pod stertą szmat znajduje się wychudzony, zarobaczony, wreszcie pijany do nieprzytomności i być może przez to zarzygany człowiek, znajduje się też inna postać. Tej nie sposób dostrzec, odróżnić od nieruchomej kupki śmieci, wpasowuje się ona w krajobraz, jak plastikowa reklamówka lub puszka po napoju na poboczu drogi. Jak odpadnięty kawał tynku przy starej, odrapanej ścianie. Jak kapsel wdeptany w trawnik na przysklepowym skwerku.
Szczurołap.
Nie sposób dostrzec małych, błyszczących oczu, skrytych pod otłuszczonym kawałkiem kartonu, które jednak, zmrużone lecz czujne, obserwują podłogę, a cała postać nasłuchuje chrobotu z całego piętra. Niewielki, skórzany woreczek, pełen małych, ołowianych kuleczek zakończył życie wielu gryzoni. Gryzoni, które podeszły blisko, zwabione ulotnym zapachem resztek jedzenia. Szczur ma doskonały węch i inteligencję pięciolatka. Świetnie pływa i wspina się po ścianach, przegryzie się nawet przez betonową ścianę... O ile zajdzie taka potrzeba. Ale przed pędzącą w jego stronę torebką ołowiu, nie jest w stanie zrobić nic - nic poza ucieczką.
Statystyka wygląda tak: Szczurołap utrzymuje się przy życiu. Rośnie, może nie zastraszająco szybko ani jak na drożdżach, ale nie zdycha z głodu. Zaadaptował się.
Dziwny, ten pokój, nie? Skąd ten strzęp na podłodze ma alkohol, żeby się nim ciągle, każdego dnia, otępiać? Resztki tapety sugerują, że przed wiekami, może przed trzydziestu, czterdziestu laty, mieszkał tu miłośnik malarstwa: Van Gogh, Chagall, resztki wynędzniałego, spleśniałego papieru wciąż przyklejone do ścian, całkiem wyblakłe kawałki jednak nie są w stanie ukryć swojego pochodzenia. Ciekawe, dlaczego tutaj akurat zagnieździł się Pijak. Ciekawe, czy to przez Pijaka grasuje tu Szczurołap. Ciekawe, prawda? Kwaśny zapach szczyn i wymiotów, zasranego barłogu i ta cisza...
Cisza, którą słyszy tylko człowiek nienawykły do nasłuchiwania. Oddech i charczenie Pijaka. Skrzypienie i stuki starego budynku. Chrobot w ścianach i na podłodze. Dźwięki twardego materaca i plaskającej kopulacji, połączone ze stęknięciami mężczyzny z fryzurą czeskiego piłkarza i cichymi, rzadkimi jęknięciami Lucy. Jakby od niechcenia.
Poniżej i powyżej, na pierwszym piętrze i na strychu, odbywają się zupełnie inne historie... Ale o tym później. Na parterze na przykład mieszka Zgoda, który jako jedyny pracuje. Nie mówimy tu o pracy, jak Lucy czy Szczurołapa, których już poznaliście.
W trzecim pomieszczeniu stoją krzesła, które kiedyś ktoś przykleił do podłogi, i bez zniszczenia ich, nie ma możliwości by je przesunąć choćby o milimetr. Nie, dobra, nie do końca. Można je odchylać, gdy się stanie odpowiednio i naprze. Wtedy niektóre da się odchylić, stare drewno ustępuje, deski podłogowe odkształcają się i można wychylać krzesełka po trochu. Zupełnie bezsensowna idea, jakby ktoś pytał, takie przymocowywanie krzeseł do podłogi.
Mieszkańcy budynku, gdyby rozmawiali czasem, mogliby tu siadać i dyskutować na wszystkie możliwe tematy, gdyby chcieli. Gdyby mieli o czym rozmawiać. Lucy i Szczurołap, mimo że mieszkają i żyją obok siebie każdego dnia, dzień w dzień, nigdy nie rozmawiali. Nie zamienili słowa. Przecież, teoretycznie, muszą czasem wychodzić, widywać się na schodach albo co. Może się widują. Ale na pewno nie mówią. Ktoś by to zauważył.
Szczurołap szczury albo zjada, albo wymienia na pieniądze u zaprzyjaźnionego typa. Czemu typ kupuje? Któż to może wiedzieć... Może sam zjada a nie chce mu się łapać? Może ma węża? Sklep zoologiczny?
Najprawdopodobniej podrzuca je na zlecenie w różnych miejscach. Tłusty szczur może doprowadzić do ruiny niejeden przybytek. Jeden niekoniecznie, zgoda. Ale dziesięć i to w dodatku martwych? Ale to tylko przypuszczenia. Nikt nie wie, czy Szczurołap wychodzi na dwór, czy nie, ale jakoś zdobywa... Hm. W sumie, trudno powiedzieć, czy Szczurołap robi cokolwiek poza łapaniem i zabijaniem szczurów. Czasem je je, spożywa, piecze na małym ogniu, naprawdę. W tym celu idzie na poddasze... Ale znów wybiegam, wybaczcie.
Z pokoju z krzesłami jest przejście do innego pomieszczenia, gdzie w wyczyszczonym szczotką i mokrą szmatą półmroku, siedzi sobie nieruchomo w fotelu postać. Blady, chudy facet, w czernionej, pełnopłytowej zbroi, w hełmie na głowie. Przez zabite deskami okna wpada tylko trochę ostrego światła, rozświetlając podłogę za jego plecami. To Święty Jerzy, zabójca smoka, legendarny... No, wszyscy wiedzą, jaki. Łatwo sprawdzić. Ale to ten Święty Jerzy, nie żaden udawany. Siedzi w wyleniałym fotelu nieruchomo i patrzy na świeczkę.
Skąd się tu wziął? Któż to może wiedzieć?
Komentarze (13)
No. Jest coś innego, jakaś różnorodność, dobrze! Podoba mi się koncepcja - tytuł drugie piętro + wspomnienie różnych postaci - sąsiadów, którzy ze sobą nie rozmawiają, a mogliby np. na poprzyklejanych krzesłach. Zaznaczenie konkretnego miejsca w tytule - drugie piętro, zaciekawia, sugeruje, że coś tam na tym drugim piętrze...
"w wyczyszczonym szczotką i mokrą szmatą półmroku" - cudne
Nie wiem co jeszcze. Jest spokojniej, ale to akurat plus, bo u Ciebie zawsze było szaleńczo, a przy tej melancholijnej nucie można odetchnąć od ciągłej dynamiki. Równowaga musi być. Ciekawam jak to pociągniesz. :)
Kurwa. Powiem Ci, że jest dobrze. W pewnien sposób zaciekawia to, chyba przez pryzmat detalicznego ujęcia. Drobiazgowości. Za tym musi się ukrywać cel.
Ostatnia postać. Płytowa zbroja. Kurde. Zaintrygowanym.
Już nie uważam, że to tylko ćwiczenie.
Nie mniej, ludź nieziemski. Wątpię, czy coś go przebije.
Ten motyw mi się uwidział, bo stwarza przeogromne pola interpretacyjne.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania