Poprzednie częścidrugie piętro (1)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

drugie piętro (3)

Zapomniałem o drugim mężczyźnie z barłogu, faktycznie. Dzięki za przypomnienie. Leżący obok Pijaka, no, nie wiem, jak on się nazywa, on sam chyba też już nie wie, ten facet to jego...

No, najlepszym słowem będzie adorator-kochanek-gwałciciel. Ten dziwny człowiek, szczupły i śniady, pieści Pijaka pod szmatami, głaska jego skołtunioną głowę i przytula go, mocno obejmując rękami. Gdy pijak przewróci się twarzą do ziemi i nie zesra się w łóżko, adorator kochanek spuszcza dres i jedzie z tym koksem. Zapuszcza swojego względnie czystego penisa w głąb zaniedbanej dziury w dupie pijaka. Skisły pot o konsystencji masła na niemytych od dawna włosach i wszędobylskie gnidy wydają się mu nie przeszkadzać. Jakby unieść ten ohydny koc i spojrzeć pod spód, zobaczylibyście dwóch panów splecionych na łyżeczkę, gdzie jeden ma twarz w kałuży swoich rzygów, a drugi, wtulony w przesmrodzone, zapchlone kudły pierwszego, obejmuje go i obmacuje po brzuchu, wychudzonych żebrach... Czy sięga do fiuta - nie wiem. Nigdy nie zatrzymuję się na tak długo.

Adorator pojawia się i znika, pewnie ma jakieś swoje życie gdzieś tam, w którym ma swój czysty dom, białe umywalki, pachnące mydło - czasem bowiem pachnie, czuć ulotną woń zielonego jabłuszka, słychać na schodach przyspieszenie w okolicy pierwszego piętra i spokojne wspinanie się już od półpiętra drugiego. Słychać też pobrzękiwanie butelki z wódką, charakterystyczny dźwięk od którego Pijak coś jęczy i miota się w swoim barłogu. Ale jak dotąd nie wstał i nigdzie nie poszedł. Może nie może, może jest sparaliżowany w którejś połowie? Trudno wyczuć.

Święty Jerzy krzyczy czasem. Gdy zgaśnie mu świeca, nie może przestać drzeć się i drżeć, jakby miał atak febry. Drze się przepotwornie, przeraźliwie i szuka dłońmi dookoła, szuka, miota się w fotelu aż podłoga skrzypi, szura nogami jakby prąd go raził na zbyt krótkiej szubienicy. Ze strychu wtedy schodzi postać, jeszcze za wcześnie na jej opis... Dobrze, kobieta, dziewczyna, lepiej? No. Święty Jerzy drze ryja okropnie, aż rzeczona niewiasta nie zapali mu nowej świecy i nie poda mu, z bezpiecznej odległości, rękojeścią do przodu oczywiście, jego miecza. Słynnego miecza, którym Jerzy załatwił smoka. Nazywa się jakoś? Ekskalibur? Nie? Anduril? No, trudno. Jebać.

Ta historia po prostu byłaby lepsza, gdyby ten miecz miał jakieś imię, nie przesadzam. Nadawanie imion mieczom dodaje charakteru ich użytkownikom.

Jerzy schwyciwszy w dłoń miecz uspokaja się ździebko. Wywrócone białkami oczy koncentrują się na głowicy w kształcie płaskiego walca, to się pewnie jakoś nazywa, na której jest wyrzeźbiony jakiś stwór, pewnie ten smok słynny. O, mógłby się nazywać Pogromca Smoków, ten miecz. Smoczy Koniec. Rachmistrz Smoczych Gnatów. Coś w ten deseń, nadążacie?

Jak ten paranoik na krześle się uspokaja już całkiem, dziewczyna, hm, wyciąga mu z nieprotestujących palców miecz i odkłada obok, na taki sprytny, mhm, wieszaczek obok fotela. Z wnęki przy drzwiach bierze miotłę, zaskakująco nową szczotę, i zamiata dokładnie podłogę. Ale dokładnie-dokładnie. Super dokładnie. Wymiata kurz i odchody różnych stworzeń do pokoju obok, do krzeseł. Tam i tak nikt nie patrzy.

Super byłoby powiedzieć, że kobieta jest piękna, zgrabna, w szpilkach i porusza się z gracją, nie? Sorry, żadnych szpilek. Wiem, kupa... Ja tego nie wymyśliłem. Zresztą, po tych stopniach na strych to i zachowując trzy punkty podparcia, ciężko się wchodzi. A ona, zwinnie po nich, płynnie, zeskakuje, po kilka na raz, tak podskakując jak mała dziewczynka.

Dziewczyna w czerni, która na każde zawołanie Jerzego, schodzi ze strychu. Czarny dżins, czarne sznurowane buty, dobra no, fetyszyści wy, na obcasie, ale takim raczej nie bardzo wysokim. Czarny, nie ściemniam, fartuch, fartuszek taki, jak mają czasem kelnerki. Czarny długi rękaw, kubrak starego typu. Nie wiem, jakiego. I rozpuszczone włosy. I rękawiczki, też czarne. Trochę trąci taką jakby guwernantką wojenną, przez te buty i spodnie. Powinna może mieć suknię, jak służące, fartuch biały a nie czarny, i długi... Naprawdę nie wiem, skąd ten ubiór. I co ona, czemu ona. Nie no, dobra, ja wiem co ona, ale to wyjdzie w praniu, jak pójdziemy kiedyś na strych. Nie chcę psuć niespodzianki, ok?

Cdn

Następne częścidrugie piętro (4)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Szudracz 20.10.2017
    ok :)
  • Okropny 20.10.2017
    Co ok?
  • Szudracz 20.10.2017
    Czekam na niespodziankę. :)
  • Canulas 22.10.2017
    "Gdy pijak przewróci się twarzą do ziemi i nie zesra się w łóżko," - wywaliłbym drugie się.
    Ale z tym świętym Jeżym, co drze modrę, gdy mu zgaśnie świeca, to pomysł - prZerewelacja. Ależ to pojebane.
    Lubię.
    Coraz bardziej mi sie podoba. Jest nastrój. Jest tajemniczo. Jest pojebanie. Jest nietypowo.
    Galeria figur niekoniecznie woskowych, jak siępatrzy.
  • Agnieszka Gu 29.10.2017
    Zaczęłam się zastanawiać kim jest narrator? Przez chwilę czułam się w tej części tak, jakbym widziała opisany tu świat oczami hm.. szczura albo muchy, co to albo przysiaduje na parapecie i się gapi albo lata i zagląda tu i tam ;)
    Nadal udaje ci się zachować ten zgrzybiały nastrój, podtrzymującą ciekawość, co do ciągu dalszego...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania