Drzwi
Drzwi podobno są najlepszym punktem wyjścia do wszystkiego. Są też najczęstszym miejscem, w którym przekracza się jakiś próg. Wytrzymałości albo podatkowy na przykład. Najczęściej jest to jednak zwykły, drewniany lub metalowy próg, przez który, jak głosi przesąd, nie wolno się witać. Niewolno, bo, jak mówią, przynosi to pecha. Możliwe. Pamiętam, jak…
Kilkanaście lat temu, to był chyba czwartek, dwóch dobrych znajomych witało się właśnie przez próg. A był to próg dość wysoki. Tak się zapomnieli w swoim szczęściu i uściskach, że ten wchodzący potknął się o ten próg, wywracając się wprost na wiszące w przedpokoju lustro, uderzając w nie elegancką papierową torbą. A że akurat były w niej trzy butelki wytrawnego wina, lustro, pod siłą trzech pełnych czerwonej cieczy buteleczek postanowiło sobie pęknąć i podarować przybyłemu panu siedem lat nieszczęścia.
Na szczęście sam poszkodowany nie wierzył w przesądy i pomyślał, że nieszczęścia go nie dosięgną. No może oprócz tego, że właśnie, oprócz lustra, potłukł dwie z trzech butelek drogiego, wytrawnego trunku. Z rozpaczy, z której nawet nie potrafił go wyciągnąć bliski znajomy, postanowił się upić ostatnią butelką wina. Humor mu się poprawił w mgnieniu oka. Od tamtej pory postanowił smutki i nieszczęścia topić w butelkach napojów wyskokowych. I tak mu zostało przez następne siedem lat, dopóki jego dobry znajomy nie postanowił go wyciągnąć z choroby alkoholowej. Wziął kolegę za bety i zaciągnął przed drzwi, na których widniał napis KLUB ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW. Nasz alkoholik otworzył drzwi i, lekko popychany przez kolegę, przekroczył próg i wszedł do siedziby AA nie wiedząc, że właśnie wychodzi z nałogu. Od tamtej pory jest niepijącym, szczęśliwym człowiekiem nigdy niewitającym się w progu. Lustra używa tylko w najwyższej konieczności…
Jak dziś wspominam sobie tą historię, to myślę sobie, że drzwi naprawdę są najlepszym punktem wyjścia do wszystkiego. Drzwi i dobrzy znajomi, którzy są gotowi pomóc próg w tych drzwiach przekroczyć…
Komentarze (7)
A lustro się czasem przydaje; zwłaszcza gdy nie ma się z kim zaprzyjaźnić i pogadać - podczas picia.
Tak poważnie to; twoje opko zawiera zabawny początek i pozytywny koniec, ale pomiędzy tymi zdarzeniami, zawiera się siedem lat życia rzeczonego podmiotu i jego "dobrego znajomego", ew. kolegi. Siedem długich lat potrzebuje "dobry znajomy" (ew. kolega), na podjecie tej koleżeńskiej decyzji. To musi być jakiś "szybki Bill", ufff. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania