Dusza Akrwalii: Prolog

Podrzędna karczma, gdzieś na północy w czasie burzowej nocy wypełniła się po brzegi. Deszcz bębnił donośnie, uderzając w drewniany dach. Mieszkańcy miasteczka siedzieli przy długich stołach klejących się od piwa oraz ubabranych woskiem i jedzeniem. Córka karczmarza roznosiła kufle wypełnione piwem rozcieńczonym wodą, znosząc bez słowa niewybredne komentarze mężczyzn. Wszyscy śmiali się i żartowali.

Tej nocy nikt nie zamierzał rozpoczynać burd z powodu oszustwa karczmarza rozcieńczającego piwo. Wszyscy byli zadowoleni, ponieważ w końcu mogli spokojnie odetchnąć pełną piersią. Porozmawiać bez strachu, że ludzie Uzurpatora posądzą ich o spisek przeciw władzy. Choć na chwilę zapomnieć o życiu, które musieli wieść pod okowami Nirów.

Mężczyzna odziany w wyróżniającą się fioletową koszulę, która została uszyta z feralijskiego sukna, usiadł na stołku przed kominkiem, w którym ogień tańczył wesoło. Nie wyglądał na chłopa, ani możnego. Miał gładkie dłonie, zadbaną sylwetkę oraz bujną rudą czuprynę. Uśmiech nie schodził tej nocy z jego przystojnej twarzy.

Ludzie zamilkli, wyczekując złocistych słów, które zaraz miały wypłynąć z ust barda. Kiedy minstrel po raz pierwszy uderzył dłonią w struny swojej lutni, ogień podskoczył gwałtownie. Niektórzy zlękli się, to były prawie czary.

Trubadur zaczął pieśń o wielkich wydarzeniach sprzed wieków.

Zacznijmy historię, zacznijmy opowieść o dawnych czasach.

Siadajcie i uważnie słuchajcie bo to historia pełna dziwów i niebezpieczeństw.

Dawno, dawno temu, kiedy pola były zielone, a lasy spokojne

klany żyły skłócone.

Pojawił się jednak czarownik,

Gdoran na niego mówili.

Nieprzyjemny był to typ.

Żądny władzy i bardzo przebiegły.

Zapragnął on zwrócić na siebie uwagę bogów,

posiąść moc godną Ondora i Nimirii.

Wykorzystał więc swe czary i stworzył pierwszego margala,

kreaturę rządną krwi.

Tak powstała armia, która zniszczyła porządek świata.

Nadeszły ciemne czasy,

Akrwalia miała zostać spalona,

czas ten nazwano Wielką Wojną.

Nikt nie był bezpieczny.

Ni człowiek, ni driada, ni centaur.

Śmierć zebrała swe żniwo.

Wtedy pojawiła się iskra nadziei,

człowiek pobłogosławiony przez dzieci Ondora.

Pochodził znikąd jednak dzierżył w dłoni potężną broń,

miecz imieniem Righoir,

który wykuty został w ogniu gwiazdy.

Klany dotąd podzielone sporami zjednoczyły się,

ludzie od wieków zwaśnieni, stanęli do walki pod jednym sztandarem.

W oczach niektórych słuchaczy pojawiły się niechciane łzy. Tęsknota za dawnymi czasami przeważyła nad męską dumą.

Do walki przyłączyły się wszystkie rasy żyjące w Akrwalii.

Tak zwyciężono.

Gdoran poniósł śmierć pod Górą Łez, a armia jego zamknięta została.

Ondor i Nimiria poświęcili swe istnienie by stworzyć nowy świat,

Krainę Cieni.

Tam właśnie został zakuty mrok.

Na jego straży do dziś trwają dzieci Ondora.

Po zwycięstwie przyszedł czas na odbudowę.

Ludzie przyjęli zwierzchnictwo Arturama,

koronując go na pierwszego króla.

Jego potomkowie zasiadali na Tronie Świata wiele wieków.

Zaprowadzili pokój na północy i południu.

Kiedy ostatni potomek Arturama umarł bez dziedzica,

zebrano zacne grono.

Radę, w której wszystkie rasy miały swój głos.

Wybrano nowego króla.

Został nim Raumentramen z klanu Vahrein.

Tu kończy się moja pieśń.

Co było dalej sami wiecie.

Ludzie wznieśli prawie puste już kufle. Wykrzykując nazwę klanu, który tak długo zapewniał im pokój. Klanu, który został wyrżnięty, ponieważ walczył o wolność, o duszę Akrwalii.

Klan, mający w herbie lwa, władał Akrwalią do roku 2103 od zakończenia Wielkiej Wojny. Wtedy to Nirowie zdobyli stolicę oraz resztę królestwa, rozpoczynając krwawe i ciemiężnicze rządy.

Bard zakończył występ, zbierając sowite oklaski oraz miedziane monety.

Uśmiechał się pogodnie do dziewki, którą wcześniej skomplementował. Wiedział, że już nic nie powstrzyma go od zaciągnięcia jej do łoża. Tak też się stało.

Następnego ranka spakował swój przybytek i ruszył w dalszą drogę. Bardowie robili tak od wieków. Podróżowali po krainie, pragnąc być jak najbliżej znaczących wydarzeń, o których mogli później śpiewać. Właśnie w ten sposób ludzie zapamiętywali wielkie oraz małe czyny bohaterów i rzezimieszków.

Jarząb z Wirnowa był bardem, któremu została przeznaczona obserwacja wydarzeń, mających na zawsze zmienić znany świat, kolejnej Wielkiej Wojny.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • mania2610 02.05.2020
    to ja ;*
  • Cześć kochana.
  • Clariosis 02.05.2020
    Tekst napisany całkiem fajnie. Szkoda, że tak krótko, ale jak na prolog w sam raz. Ciekawa strategia z uczynienia barda protagonistą całej historii, zobaczymy, jak się to rozwinie. Na razie jest dość klasycznie, czyli wzorowany na średniowiecze czas, znane fantastyczne rasy, wojna, królowie, szlachta i pospólstwo, więc nie jestem w stanie zbyt dużo o samej fabule ani o przedstawionym świecie dużo powiedzieć, no ale to początek, może z tokiem rozdziałów dowiemy się więcej i że będzie to coś ciekawego.
    Pozdrawiam. :)
  • Bardzo dziękuję za opinię. Stwierdziłam, że bard będzie ciekawym obserwatorem świata, jednak ta historia ma wielu protagonistów, coś jak u Martina.
  • Isteri'Luene 03.05.2020
    O, wrzuciłaś! Cudownie ❤️
  • Tail mi opowiedziała, że coś takiego istnieje i postanowiłam spróbować swoich sił.
  • Tail 05.05.2020
    MonotematycznaGabi <serduszko>
  • Bajkopisarz 03.05.2020
    „gdzieś na północy w czasie burzowej nocy”
    Niezamierzony rym
    „uderzając w drewniany”
    Uderzając o
    „piwa oraz ubabranych woskiem i jedzeniem. Córka karczmarza roznosiła kufle wypełnione piwem”
    2 x piwa
    „które musieli wieść pod okowami Nirów.
    Mężczyzna odziany w wyróżniającą się fioletową koszulę, która została uszyta z feralijskiego sukna, usiadł na stołku przed kominkiem, w którym”
    3 x który, można zastąpić imiesłowami

    Na razie klasyka – wojna, gospoda, bard. W tej chwili to absolutnie nie jest zarzut, z klasyki dużo daje się wycisnąć, jeśli tylko gdzieś później złamiesz schemat, a bohaterowie, zwłaszcza drugoplanowi będą z krwi i kości (z pierwszoplanowymi już tak łatwo nie jest).
    Jakby pieśń bardzo była rymowana to już byłoby miodzio ? Nawet jeśli miałaby być krótsza.
  • Dziękuję bardzo za wskazanie błędów.
    Cóż szanuję i uwielbiam klasykę, ale staram się stworzyć coś swojego. O jejku tworzenie bohaterów to jest najcięższe zadanie w czasie pisania.
    W rymy niezbyt potrafię, ale może się wyrobię.
    Bardzo dziękuję.
  • Rafał Łoboda 07.05.2020
    Cześć.
    Źle nie jest. Prologów osobiście nie znoszę, ale Twój ma kilka dobrych cech. Masz wprowadzenie bohatera, nie jest za długo, a ekspozycja przebiega bez zmęczenia Czytelnika.
    Problemem mam głównie z tym fragmentem:
    "Tej nocy nikt nie zamierzał rozpoczynać burd z powodu oszustwa karczmarza rozcieńczającego piwo. Wszyscy byli zadowoleni, ponieważ w końcu mogli spokojnie odetchnąć pełną piersią. Porozmawiać bez strachu, że ludzie Uzurpatora posądzą ich o spisek przeciw władzy. Choć na chwilę zapomnieć o życiu, które musieli wieść pod okowami Nirów."
    Wszyscy są zadowoleni - dlaczego? Uzurpator - po co teraz? Nirowie - kto? Co? Nie wyjaśnione.
    Może zdecyduj co chcesz przedstawić w prologu. Pieśń? W porządku. Masz tam ogólny zarys historii świata i pełno nazw, które na razie wiele Czytelnikowi nie mówią. Ok, jest główny zły, stworzył stwory, powstał wybraniec, spuścił mu łomot, złego zamknięto.
    Przewiduję dalszą fabułę - straże Krainy Cieni zostają zabite, zły wychodzi, drużyna rusza na wyprawę po miecz Righoir. Może nawet protagonista jest potomkiem Arturama? W każdym razie pieśń ujdzie, ale ten zacytowany fragment możesz, póki co śmiało wyrzucić. Ani tu potrzebny, ani pasuje.
    Przy okazji masz ortografa w pieśni:
    kreaturę rządną krwi. - żądną

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania