Dusze wrzosowiska (PROLOG)
Z Heathcliffem nie działo się najlepiej. I choć z Wichrowych Wzgórz wieści o jego stanie przychodziły do Gimmerton niezwykle rzadko, ludzie zawsze w jakiś niewytłumaczalny sposób dowiadywali się, jak się sprawy mają. I tym właśnie sposobem dziwna choroba Heathcliffa była na ustach wszystkich mieszkańców miasteczka.
Dlatego też nikogo nie zaskoczyła jego nagła śmierć (owszem, była to śmierć nagła, acz poniekąd spodziewana). Ogólne oburzenie wywołały wieści o sposobie, w jaki okrutnik zażyczył sobie być pogrzebany - na cmentarzu, w porze wieczornej, przy asyście złożonej z sześciu ludzi niosących trumnę, grabarza, poczciwej Ellen Dean i młodego Haretona Ernshawa. Nikogo więcej. Krótka ceremonia bez mowy pastora nad świeżą mogiłą. Skończyło się na tym, że pochowano go pod osłoną nocy. Dziw bierze, że wyrażono zgodę na pochówek w obrębie cmentarza.
Ale po śmierci okrutnika rozmowy na jego temat nie ucichły, jakby to zazwyczaj miało miejsce. Wręcz przeciwnie - dopiero zrobiło się o nim głośno, gdy tylko zaczęto widywać go na wrzosowiskach w towarzystwie tajemniczej kobiety.
Gdyby tylko ludzie wiedzieli, jak "niecodzienny" koniec miało życie Heathcliffa, wszystko stałoby się prostsze do zrozumienia...
Komentarze (31)
Tekst git, trochę krótki, ale na starcie to dobry myk. Pobrzmiewa mi angielska flegmatyczność, acz zgrabnie ujęta.
W pewnym sensie czekam na dalszy ciąg.
Pozdro, Nino
Ps. Dobrze, że nie El Nino, bo bym Cię musiał znaleźć i zabić.
Ja uważam po tym fragmencie go za bardzo obiecujący, i dałem 5 zeby wstawił resztę, i nie wiem jak Kim, ale ja nie mam zamiaru sie w łeb pierdolnac.
Więc nie rozumiem Twojego „żartu”.
Przynajmniej powinien.
(Ps. Przepłakane już i czill jest?)
Jeśli tak, nadrabiam i przyznam, idzie mi nie najgorzej, ale trochę skróciłam. Jak będę miała wenę zawsze mogę dopisać później. Dzięki, że pytasz :)
Sorki za spam :)
(też sorry za spam)
Mam nadzieję, że się spodoba
Pozdrawian
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania