Duszno

Duszno tak, opleciona swetrem z szarych piór

codzienności, niemogę złapać tchu.

 

Myślę, że najlepiej było by na spacer wyjść,

przez okno, głową lecąc w dół.

 

Dotykać wiatru i patrzeć w zachwycie,

jak pięknie szkli się tuż poniżej bruk.

 

Uwolnić myśli, z klatki własnej głowy, by wolne,

w przestworza wzleciały jak ptaki

 

Hałst powietrza smakować, bo jest ostatni

i do końca musi mi wystarczyć.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • ShatteredCookie 11.12.2016
    Rymy poleciały w dal. :c Ale dodaje to uroku w sumie. Rytmu trochę zabrakło, ale jest to wiersz, w którym pierwsze skrzypce grają emocje i nie jest to ważne. Na przyszłość życzę przyjemniejszej tematyki, daję czwóreczkę (szkoda że nie ma plusików)
  • Angela 11.12.2016
    Oj, bo rymów być nie miało, ale zawsze coś mi się wkradnie, co od biedy można za takowy uznać.
    Co do tematyki, to niestety, tylko smęty przychodzą do mnie w wierszowanej formie : )
    Serdecznie dziękuję : )
  • ShatteredCookie 11.12.2016
    Angela Spoko, ja też tylko smęty piszę, nie licząc erotyków, ale ćśś. XD No chyba że tak z tymi rymami, to mogą uciekać, jak niechciane :D
  • ShatteredCookie 11.12.2016
    aaa i jeszcze *byłoby. Tam się rozdzieliło niepotrzebnie XD
  • illibro 11.12.2016
    Smutne. Ale chyba takie ma być. Mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz, że nie jest to ostatni Twój utwór
  • Angela 11.12.2016
    Napiszę, napiszę, u mnie smęty tylko w niby wierszach : )
    Dziękuję : )
  • Angela 11.12.2016
    Napiszę, napiszę, u mnie smęty tylko w niby wierszach : )
    Dziękuję : )
  • illibro 11.12.2016
    Angela Uf :)
    Poczułem się w tym wierszu, jakbym leciał w dół ;-)
  • Adam T 11.12.2016
    Jak dla mnie, wiersz o tym, żeby cieszyć się chwilą i smakować ją, jak najdłużej nawet, jeśli to ostatnia chwila. A moźe mam dziś po prostu dobry nastrój :) Ocena 5:)
  • illibro 11.12.2016
    Podoba mi się ta interpretacja ;-)
  • Angela 11.12.2016
    Można i w ten sposób, ta interpretacja również mi się podoba.
    Podziękował ; )
  • Angela 11.12.2016
    Można i w ten sposób, ta interpretacja również mi się podoba.
    Podziękował ; )
  • Enchanteuse 11.12.2016
    Tam na końcu wkradł ci się błąd - haust, nie "chaust". Ale poza tym wiersz mi się pdodoba - dla mnie wezwaniem do korzystania z wolności, do uwolnienia się z pęt codzienności - trochę podobnie do interpretacji Adama :).
  • Angela 11.12.2016
    Dziękuję, błąd poprawiony : ) Cieszę się, że się podobało : )
  • Karawan 11.12.2016
    Enchanteuse wskazała potknięcie. Jesienna nostalgia, siostra złej deprechy pięknie opisana. Gratuluję i dziękuję! 5!
  • Enchanteuse 11.12.2016
    Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :P. Chociaż pewnie tak głupio komuś wytykać błędy, samemu nie będąc nieomylnym :).
  • Angela 11.12.2016
    To ja dziękuję za odwiedziny : )
  • Enchanteuse 12.12.2016
    Angela , nie ma za co , przyjemne były :)
  • Pan Buczybór 11.12.2016
    Sznur czy lina,
    Zawsze padlina.
    5
  • Angela 11.12.2016
    Tak to już bywa. Podziękował : )
  • Ritha 11.12.2016
    Przepiękny...
    5!
  • Angela 11.12.2016
    Dziękować, dziękować : D
  • KarolaKorman 11.12.2016
    Poczułam ten ostatni podmuch wiatru, super, 5 :)
  • Angela 11.12.2016
    Serdecznie dziękuję :)
  • Robert. M 09.03.2017
    Każdego dnia borykamy się z rutyną, tym, co ma być poukładane, najzwyczajniej w świecie jest nie do ruszenia. I czy to będzie nam na rączkę, musimy wstając pogodzić się z faktem, że nie zmienimy układu sił, choć prowizorycznie dano nam prawo wyboru. Dusimy w zarodku potrzebę lotu, ucieczki ponad ten stan zawieszenia, gdzie marazm, frustracja i ciasnota ścian.
    I tak raz na jakiś czas, gdy już powietrze lepkie od cierpkich słów, wypowiadanych na bezdechu, patrzę w horyzontu dal. Nie czekam by trafić do drzwi, a tak choćby z okna głową w dół, byle to przerwać, poczuć ten pęd powietrza, zaśmiać się losowi w twarz. Przechytrzyć to, co miało dniem świstaka być, by z drzemki wyrwany mój anioł stróż, ratunku w niebiesiech szukał.
    I jak tak serce już rozmarzyło się, to powiem ci, że nie straszny mi ten twardy bruk, ba! Ja o nim nie myślę, ja go nie dostrzegam, ta chwila daje tą jedną pewność, że to już nic strasznego. Wyparłem się tego, co fizycznie przytłaczało mnie i jak na ironię, pozbywszy się tego swetra z szarych piór lotnym uczyniło mnie. Dosięgam przestworzy, palcami przecinam powietrze.
    Wypuszczając to, co głowę zaprzątało w dzień, by nie ściągało mnie, na poniedziałkowy stres, czwartkowy test. Lżejszy o tygodniowy rytuał beznamiętnych gestów, ptakom dorównać mogę.
    Nie! Nie oszukam tego, co nieuniknione, więc ostatni głęboki wdech, tak głęboki by źrenice rozszerzył, w mostku zagościł, no! Tak na raz, taki zachłanny haust i już nic więcej nie potrzebuje.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania