Uwięziona

Opuchniętym okiem spojrzała na ciemne pomieszczenie, w którym leżała bez ruchu niczym w norze dla zabłąkanych wilków. Czuła pulsujący ból przeszywający jej opuchnięte ciało, a pozostałość narkotyków i głód chemii w żyłach dawały się we znaki. Było coraz zimniej a ona naga, na posadce. Otulając się cienkim kocem i wykrzesując ostatnie skrawki sił, w obolałym ciele, poczuła pragnienie. Ukradkiem wzroku spojrzała na mały stolik, gdzie stała butelka z wodą mineralną. Wzięła duży łych a płynna ciecz, która rozpłynęła się po zaschłym przełyku. Poczuła się lepiej, choć, po przejściach w ostatnich godzinach jej koszmarnego życia, trudno mówić o odprężeniu. Zasunięte kotary w oknach nie wskazywały na to, czy to noc, czy dzień, która godzina, i ile czasu już tutaj przebywa.

Przez szparę uchylonych drzwi słyszała tyrana głos, jak krzątał się w kuchennym pomieszczeniu, nie wiedząc, czy to człowiek o imieniu Henri, czy jego towarzysz od zadawania bólu. Była wyczerpana po ostatniej nocy i dwóch gwałtach, nie wiedząc co ją czego w nadchodzących chwilach. Leżała skręcona w kłębek, drżąc z zimna i cierpienia.

Stukot zbliżających się obcasów przyprawiało ją o silne dreszcze, jeszcze bardziej niż mogła sobie wyobrazić w najkoszmarniejszych snach. Znów poczuje silny ból, upodlenie i znęcanie się nad jej ciałem. Jej umysł nie przyjmował takiej dawki emocji, emocji, które dawały poczucie bezradności i upokorzenia. Przyjmowane działki narkotyków uśmierzały jej realne myślenie, ale gdy tylko przestawały działać, powracały potworne wspomnienia i myśli o przemocy i uwiezieniu. Nigdy nie sięgała po narkotyki, nawet nie piła alkoholu. Jednak teraz bała się uzależniania, bo nie będzie mogła patrzeć na świat w czasie rzeczywistym. Nie wiedziała co ją czeka za dzień, godzinę, za chwilę. Czy jeszcze raz ujrzy swojego syna?

– Śniadanko mała! – wykrzyczał człowiek z lekkim zarostem o imieniu Henri, posyłając jej silnego kopniaka w brzuch.

Zwiła się z bólu, ledwo łapiąc łyk powietrza. Łzy popłynęły jej po policzkach nie mogąc powstrzymać płaczu i szlochu, który nie spodobał się tyranowi. Grymasem twarzy zakomunikował, że może być jeszcze gorzej, jeśli nie będzie posłuszna.

– Piękna! Słuchaj moich poleceń, bo źle skończysz! – grożąc palcem wskazującym mówił dalej. – Zjedz co ci przyniosłem i pod prysznic. Czeka cię dzisiaj sporo pracy.

Nie mogła powstrzymać cieknących ciurkiem łez. Opuchniętym okiem, od płaczu, braku snu i uderzenia twardej pięści sadysty, spojrzała na mężczyznę litościwym wzrokiem, prosząc w myślach, żeby zostawił ją w spokoju, a ona odfrunie jak ptak, nie mówiąc o tym nikomu.

Na talerzu leżała maź przypominająca wyglądem gulasz i kromka czerstwego chleba. Nie miała siły nawet zbliżyć się do naczynia, nie mówiąc już o wzięciu czegokolwiek do ust. Jednak wiedziała, że musi spróbować chociaż kęs, bo inaczej poczuje silną rękę mężczyzny w czarnej koszuli, który nie miał litości, ani żadnych ludzkich odruchów. Zagarnęła łyżką trochę sosu próbując przełknąć, ale opuchnie wargi, od zadawanych ciosów, odmawiały posłuszeństwa i powodowały odruch wymiotny. Nie czuła smaku ani nie miała apetytu, a przecież nie jadła w tej norze od kilku dni. Musiała się przełamać i nabrać sił, nie dla samej siebie, ale z tęsknoty do jej maleńkiego Jasia, od którego oderwano ją, gdy miał zaledwie dwa miesiące. Chciała go jeszcze zobaczyć, poczuć jego niemowlęcy zapach, dotknąć delikatnego skóry i popatrzeć na jego szeroki uśmiech, szczególnie kiedy go karmiła. Ulotne chwile pozostawały w pamięci i sprawiały jej silne cierpienie.

Usłyszała dźwięk kluczy w zamku. Zadrżała. To pewnie kompan Henriego. Był dobrze zbudowany o silnej, wyrazistej twarzy. Czuła go w sobie tej nocy, gdy przygniótł ją, ledwo łapiąc powietrze do płuc. Miał krótko ostrzyżone włosy, duże ręce przypominające łapy rozwścieczonego lwa. Bała się go bardzo, ale co miała zrobić?

W otwierających się drzwiach ujrzała te same buty, co kilka godzin temu. To było on, wołali na niego Et. Wszedł do środka nie zwracając uwagi na leżącą na podłodze kobietę. Wyszeptał coś Henriemu, po czym usiadł wygodnie w fotelu. Surowym okiem spojrzał na kobietę nie wypowiedziawszy ani słowa. Zapadła grobowa cisza, cisza zapowiadająca zbliżającą się burzę.

– No piękna marsz pod prysznic, bo zaraz będziesz miała gości. Musisz wyglądać przyzwoicie. Byle czym się nie zadowolą. – krzyknął Henri.

Podniosła lekko głowę i spojrzała na dwóch mężczyzn jakby przez mgłę. Nie miała siły wstać i przejść do łazienki. W duchu czuła, że skończy się to kolejnymi torturami, gdy tego nie zrobi. Uniosła się na rękach wysoko jak tylko mogła, ale po chwili opadła.

Et zerwał się z fotela, złapał ją za włosy i zaczął ciągnąć do łazienki. Nie miała siły krzyczeć, wołać o pomoc, bo przecież nic by to nie dało. Czuła jedynie potworny ból wyrywających włosów, pięknych jeszcze włosów. Zemdlała.

Krople wody spływały po jej ciele, które pokryte było sporą ilością siniaków. Leżała w kąciku kabiny niczym płatki róży pod okapem. Ocknęła się dopiero po kolejnej dawce, którą otrzymała w żyłę. Zaczęła namydlać skórę chcąc zmyć cząstkę oprawców, bo trudno ich nazwać ludźmi. Nie chciała czuć ich zapachu a tym bardziej tego, co pozostawili po sobie. Resztkami sił podniosła się na równe nogi i okręciła tułów białym ręcznikiem. Tylko na tyle wykrzesała siły.

Do łazienki wszedł młody człowiek. Pierwszy raz widziała go na oczy. Cofnęła się z przerażeniem, że za chwile znowu oberwie. Mężczyzna podniósł ręce do góry, dając jej wyraźny znak, że nic je nie zrobi. Delikatnie podszedł do niej i zaczął się jej przyglądać, dotykając obolałych miejsc, jakby chciał oceniał ile jest wart. A po chwili wykrzyczał z wściekłością.

– Co wy żeście z nią zrobili!? Kto wam pozwolił ją tknąć!? Ona ma wyglądać jak kobieta, a nie jak jakaś pacjentka z zakładu psychiatrycznego! Powariowaliście! Jeśli, który ją jeszcze dotknie to zabije! – krzycząc machał rękoma w górę i w dół, jakby chciał przez to coś powiedzieć czego przez usta mu nie przeszło.

– Jak masz na imię? – zapytał łagodnym głosem.

– Natalia!

– Musisz ich słuchać, jeśli chcesz żyć, bo w innym przypadku zakatują cię na śmierć. Nie masz innego wyjścia. – dodał po chwili, po czym wyszedł z łazienki.

Nie minęła godzina, kiedy do mieszkania weszło dwóch mężczyzn w wieku około pięćdziesięciu lat. Ubrani w eleganckie garnitury i białe koszule. Roześmiali się na widok Natalii, która siedziała na wersalce w koronkowej skąpej koszulce zakrywającej jedynie pępek.

– Postaraliście się chłopaki. Jest piękna. – jeden z nich z uśmiechem zakomunikował pozostałym mężczyznom.

– Za taką kasę musi być cos specjalnego! – opowiedział Et, po czym dodał. – Piękna musisz na siebie zarabiać!

Z oczu Natalii popłynęły łzy. Zaczęła szlochać. Wiedziała co ją czeka. Et złapał ją za ramię i pchnął do sąsiedniego pokoju. Upadła na dywan i błagała o litość.

– Nie chcę, wypuście mnie proszę! Nikomu nic nie powiem – cieniutkich i cichym głosem wołała o pomoc, błagając, aby dali jej spokój.

Dwóch mężczyzn zbliżyło się do nie, lecz nie po to, by ja wybawić z opresji. Zatrzasnęli za sobą drzwi.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Ritha 12.04.2018
    Ok. Najpierw może wsparcie techniczne:
    „Opuchniętym okiem spojrzała na ciemne pomieszczenie w którym leżała bez ruchu” – przecinek przed „w którym”
    „nie wiedząc co ją czego w nadchodzących chwilach” – co ją czeka*
    „– Śniadanko mała! „ – tu dałabym przecinek przed „mała”
    „skończysz! – grożąc palcem wskazującym mówił dalej” – Grożąc* z dużej
    „krotko ostrzyżone” – krótko*
    „którą otzymała w żyłę” – otrzymała*
    „że za chwile znowu” – chwilę
    „wyjścia. – dodał po chwili” – tu bez kropki
    „ Jest piękna. – jeden z nich” – Jeden* z dużej
    „– Za taką kasę musi być cos specjalnego!” – coś*
    „ cieniutkich i cichym głosem” – cieniutkim*

    Ok, pod kątem błędów tekst na 3+, pod kątem treści na 5, więc dałam czwóreczkę. Podobało mi się. Ładnie malujesz emocje, opisujesz sceny i cała sytuacja do mnie przemówiła. Pytanie mam – czy to jednostrzał, czy będzie ciąg dalszy?
    Pozdrawiam :)
  • Ritha 12.04.2018
    Jeszcze:
    "Dwóch mężczyzn zbliżyło się do nie" - do niej* ;)
  • spreket 12.04.2018
    Dzięki za komentarz. Z tym literówkami to zawsze coś zostanie, bo po kilku poprawkach tekst czyta się już automatycznie, a mój edytor błędów nie poprawia:) Z przecinkami to totalna klapa
    Jest ciąg dalszy tej historii i niebawem dodam następny rozdział
    Pozdrawiam:)
  • Ritha 12.04.2018
    spreket możesz wrzucać w ortograf.pl, wyłapie Ci błędy.
    Czekam na ciąg dalszy w takim razie. Pozdrawiam :)
  • spreket 13.04.2018
    Ritha Genialne narzędzie, nawet nie wiedziałem
    Dzięki i pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania