Dwie randki
Miała być proza, a że nią nie jest, wyszło jak wyszło. :(
Wyszłam zrozpaczona z kawiarni.
Wciąż słyszałam w głowie te słowa,
sprawiały mi tak wielki ból.
Padający deszcz rozcieńczał
moje kwaśne łzy.
A to miał być piękny wieczór,
spędzony w towarzytwie ukochanej osoby.
Zamówiliśmy po szarlotce,
on kawę na ławę:
"To koniec. Nie kocham cię już."
Niby takie proste słowa,
a jakie skomplikowane cierpienie
niosą za sobą.
Wyobraziłam sobie czarny strumień,
który zapewne przecinał mój policzek.
Ach! Ten deszcz!
Bo to właśnie on
rozmył mój makijaż.
Może na przyszłość zapamiętam,
że na randki, to tylko wodoodporny.
W razie deszczu, oczywiście.
A zresztą, co mi ma zależeć?
Już wszystko mi jedno.
Szłam na drugą randkę tegoż wieczoru.
Możecie mnie nazwać fałszywą, dwulicową,
ale najpierw wysłuchajcie mojej histori do końca.
Cukiernia, w której się umówiłam,
znajdowała się po drugiej stronie ulicy.
Weszłam do jej ciemnego,
lecz przytulnego wnętrza
i ujrzałam go.
Siedział ubrany cały na czarno,
czekał na mnie.
Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały,
poczułam niewyobrażalną ulgę.
Nie wyglądał na zaskoczonego,
ujrzawszy mój rozmazany makijaż.
Podeszłam do niego
i usiadłam naprzeciwko.
On uśmiechnął się słodko,
aż mi zaparło dech w piersiach
i wyciągnął pistolet z kieszeni.
Wtedy i ja odwzajemniłam uśmiech.
Wycelował w moje serce.
Strzelił. Padłam martwa na krzesło.
Taka to była moja randka ze śmiercią.
Komentarze (15)
Po jednym zawodzie idzie się w ramiona pewnej ulgi? Ach, jakieś mi to bliskie. 5 :)
Treść wiersza do mnie trafiła. I to mocne zakończenie. Zostawiam 5. :)
Szkoda, że jednak nie zdecydowałaś się z tego zrobić prozy, bo wyszłoby intrygująco. Wiersz troszkę za bardzo przypominał mi tutaj króciutkie opowiadanie, no ale mniejsza z tym. W każdym razie ciekawie pokazałaś takie zjawisko natychmiastowej ulgi i wykorzystałaś postać śmierci. Zostawiam 4,5 czyli 5 ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania