Dworek - fragmencik

SZPITAL. CISZA PRZED BURZA

Ksiądz Antoni zbudził się tuż po trzeciej w nocy, kiedy pioruny z burzy jaka się rozpętała nad wsią biły w bliskiej odległości oślepiając i zagłuszając wszystko. Deszcz dzwonił w okna. Pomiędzy uderzeniami błyskawic usłyszał, że Bolesław też już musiał wstać, bo słyszał jego szurające kroki na korytarzu idące w stronę kuchni. Odszedł od okna i szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi do sypialni, aby dogonić Bolesława na schodach. Wyszedł na zewnątrz a Bolesław jakby wiedział o co zapyta Antoni powiedział.

Witaj Antoni. Tak, obudziła mnie ta burza. Zwykle wstaję godzinę później więc nie jest to dla mnie zarywanie nocy. – powiedział Bolesław.

Witaj Bolku, cieszę się, że się wyspałeś w takim razie. – odpowiedział Antoni. – ale obawiam się, że gosposia przychodzi dopiero za półtorej godziny i będziemy musieli przyrządzić sobie śniadanie sami albo czekać dwie godziny.

Nie będziemy marnować czasu. Zjemy jajecznice a później krótka modlitwa w kościele. – odpowiedział Bolesław.

W intencji dobrej pogody. – dodał Antoni.

Kiedy weszli do kuchni Bolesław poszurał prosto do okna, Antoni zajął się przygotowywaniem szybkiego śniadania. Tym razem huk i błysk burzy uderzył naprawdę blisko a całe wnętrze kuchni wypełniło się światłem z pioruna na kilka długich sekund.

Nie widziałem takiej burzy od 1967 roku – powiedział zamyślony Bolesław.

Nie sądziłem, że taką pamięć masz do zjawisk atmosferycznych – odpowiedział Antoni rozbijając jajka nad porcelanową miseczką.

Takie burze pamiętam. Szczególnie w takich miejscach. -mówi te słowa z zamyśloną, zatroskaną twarzą. Ta burza z 67 roku była początkiem kolejnych złych wydarzeń. Mam nadzieję, że twoje wczorajsze słowa nie okażą się prorocze Antek.

Jakie moje słowa? – zapytał zaskoczony Antoni.

Nocą budzą się demony – powtórzył słowa Antoniego z poprzedniego wieczoru.

Antoni odwrócił się z rozbitymi skorupkami w dłoniach w stronę Bolesława.

Chcesz mi powiedzieć, że ostatnim razem też się tak zaczęło? – Antoni patrzył pytająco na przyjaciela.

Tak, to właśnie mam na myśli. – odpowiedział ze smutną miną Bolesław.

Może nie tym razem – odparł Antoni.

Dreszcze przeszły mu po plecach na samą myśl. Wrócił do rozbełtywania jajek w miseczce.

Tak… nie tym razem – powiedział cicho Bolek.

Niesłyszalnie dla przyjaciela, kiedy duży konar drzewa z trzaskiem uderzył w ścianę plebani, opadł na ziemię i targany wiatrem zatoczył się tuż pod samochód Bolesława.

Demony chyba jednak się obudziły – powiedział głośno Bolesław.

To przypadek, burza czasem zrywa konary z drzew. – odparł Antoni.

Zaczynasz mówić jak ten nowy właściciel dworku – odparował Bolek.

Nie przesądzajmy jeszcze wszystkiego. Porozmawiamy z jego żoną. Może jeszcze zmienią zdanie, kiedy dowiedzą się nieco więcej o historii tego dworku. - powiedział Antonie nakładając jajecznicę na talerze.

Obawiam się mój przyjacielu, że jest już za późno i demon zamieszkujący to paskudne miejsce w nieznany mi sposób wydostał się. Nie wiem jeszcze jaki ma plan względem tego Roberta, ale z jakiegoś powodu utrzymuje go w nieświadomości swojej obecności. Czy nie wydaje ci się, że dobrym pomysłem będzie odwiedzenie tych robotników z wypadku w szpitalu? – zapytał Bolesław.

Być może, ale chyba nie dzisiaj? Robert wspominał, że chce się do nich dziś wybrać. On ma chyba dość naszego towarzystwa na dłuższy czas. – powiedział Antoni.

Myślę, że musi się do nas przyzwyczaić- odparł niewzruszony ksiądz Bolesław.

Dźwięk dzwonka telefonu przerwał ich rozpoczynającą się rozmowę o nowym mieszkańcu dworku.

Ksiądz Antoni, słucham? – podniósł słuchawkę ksiądz.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Ja przepraszam, że budzę księdza po nocy, ale ja dzisiaj nie przyjdę na plebanie. Stodoła nam płonie. – przez telefon gospodyni księdza zanosiła się płaczem.

Pani Zosiu niech się Pani nie przejmuje. Ja sobie dam radę z księdzem Bolesławem. Czy wszyscy są cali i zdrowi? Czy nikomu nic się nie stało? – dopytywał ksiądz Antoni.

Tak proszę księdza wszyscy są cali. Tylko stodoły szkoda. – odparła kobieta.

Kilka chwil później z oddali słychać było syrenę ochotniczej straży pożarnej jadącej do pożaru. Gospodyni rozłączyła się a Antoni powiedział do swojego przyjaciela.

Chyba miałeś racje. Demony się obudziły. Mojej gospodyni uderzył piorun w stodołę. Wszystko płonie. – powiedział Antoni wpatrując się w Bolka.

Ten tylko pokiwał głową ze zrozumieniem. Syreny wozu strażackiego wyły głośno przejeżdżając drogą obok kościoła. Księża przeszli do drugiego pokoju. Z okien obserwowali łunę ognia znad płonącej stodoły.

Może to też był przypadek, że spłonęła stodoła? – zapytał ironicznie Bolek.

Gdyby to była inna stodoła to może nadal trzymałbym się tej myśli, ale stodoła Pani Zosi to jak ślad demona z dworku. – powiedział Antoni.

Stodoła Pani Zosi? – zamyślił się ksiądz Bolek. O rany… Rozumiem o co ci chodzi. Powinniśmy zobaczyć to miejsce. Demon zwiedza stare śmieci. – Bolek mówił to cicho jakby do siebie, ale słowa były wyraźnie słyszalne przez Antoniego.

Tak, Pani Zosia to córka mężczyzny, który powiesił się po wypadku w dworku, kiedy ona z resztą rodziny była na mszy w kościele. – odparł Antoni.

Pamiętam… Odprawiałem mszę tego dnia. Długimi tygodniami ludzi byli przerażeni tym wydarzeniem. Później wszystko ucichło na dłużej a właściwie zastygło jak lawa wulkaniczna, ale cały czas jest widoczne w ludziach. Teraz jeszcze bardziej uważam, że powinniśmy udać się do tego szpitala zobaczyć jak zdrowie robotników z ostatniego wypadku w dworku. – powiedział Bolek.

Antoni zgodził się z nim, ale zdecydowali, że nie pojadą razem z Robertem a nawet nie zaproponują mu tego. Kilka godzin później obaj księża stali w zalanych wodą zgliszczach stodoły.

Wszystko spłonęło proszę księdza – powiedział syn jego gospodyni. Tylko ta belka została. – chłopak wskazał na lekko osmoloną belkę. My w zasadzie nie korzystaliśmy z tej stodoły, bo… - chłopak zawiesił głos.

Bolesław spojrzał na niego pytająco.

Ja wiem, że to zabrzmi głupio, ale tam w środku czasem straszyło. No czuło się obecność kogoś jeszcze jak się siedziało. Zwłaszcza nocą albo w niedzielę podczas porannej mszy. Wie ksiądz wtedy, kiedy dziadek… - tutaj chłopak znowu zawiesił głos patrząc teraz na księdza Antoniego.

Józek to jest ksiądz Bolesław. To on wtedy odprawiał mszę w kościele, kiedy twój dziadek był w stodole. On wszystko wie. Pewnie nawet lepiej ode mnie. – powiedział ksiądz Antoni do chłopaka.

Yhy wiem. Widziałem księdza na zdjęciach w albumie. Poznaję. – powiedział chłopak.

Bystre oko masz. – uśmiechnął się lekko Bolesław. Akurat wczoraj wujek był u nas. Mówił, że ten nowy szuka ludzi do pracy we dworku. Zagroził mi, że jak do niego pójdę to mi wszystkie kości porachuje a później oglądaliśmy stare zdjęcia i było tam akurat jedno z księdzem. – powiedział chłopak patrząc znowu na belkę.

Bystre oko a co tak patrzysz na tę belkę? – zapytał Antoni.

To dziwne, że wszystko spłonęło a ta jedna ocalała a to jest właśnie TA belka. – podkreślił Józek.

Co masz na myśli? – spytał Antoni.

No to jest ta belka, na której się dziadek powiesił. Nie mówiłem o tym matce, żeby nie wpadła w panikę – powiedział chłopak.

Dobrze zrobiłeś. Nie mów jej o tym. Ma wystarczająco zmartwień z tym całym pożarem. Nie potrzebuje dodatkowych. – odparł Antoni.

A Ty jesteś pewny, że to akurat na tej belce się powiesił Twój dziadek? – zapytał ksiądz Bolesław.

Tak, jestem pewny, bo sam na niej krzyżyk naciąłem wiele lat temu. A ten osmolony ślad od ognia wygląda jak otarcie po linie. – chłopak wskazał na nacięcia w kształcie krzyża.

Wszyscy patrzyli na to w milczeniu. Słuchaj Józek nie mów o tym nikomu. Nie potrzeba siać paniki we wsi. – odezwał się w końcu Antoni.

Ludzie już gadają. Najpierw ta burza, która wyglądała jakby chciała zniszczyć wszystko dookoła oprócz dworku. Teraz pożar. Już od kilku dni ludzie gadają, że ten nowy tylko nieszczęście sprowadzi na nas przez to, że tam znowu spokój duchów narusza. – odparł chłopak.

Tak czy inaczej nie rozpowiadaj o tym a do pracy w dworku też się nie daj namówić. – Antoni patrzył na chłopaka czy zrozumiał.

Proszę księdza czy ja wyglądam na takiego co mu życie nie miłe? Muszę już iść. Jadę dzisiaj do Zakopanego mam tam robotę. Nie mogę się spóźnić. – odparł chłopak.

Ksiądz Antoni wyciągnął z kieszeni telefon i zrobił kilka fotografii pogorzeliska oraz dokładniejsze belki, na której jak twierdził Józek wiele lat temu powiesił się jego dziadek. Kiedy skończył podchodząc do Bolesława poczuł jak jego telefon komórkowy wibruje w kieszeni. Antoni spojrzał na wyświetlacz, ale nie wyświetlało się nic poza napisem połączenie przychodzące.

Ksiądz Antoni słucham? -powiedział.

W słuchawce usłyszał głos Roberta.

Dzień Dobry, proszę księdza. Wczoraj rozstaliśmy się w kiepskiej atmosferze, ale powinniśmy pogadać. Jeśli to możliwe to może ksiądz przyjechać do mnie? – zapytał Robert.

Czy coś się stało Robercie? Dworek tak? Napędził ci strachu podczas tej burzy? – dopytywał Antoni.

Bolesław przysłuchiwał się rozmowie a Antoni demonstrował mu niezrozumiałą, zdumioną minę i unosił ramiona w górę dając znaki, że nie rozumie o co chodzi jego rozmówcy.

Nie wiem o jaką burzę chodzi. Spałem jak zabity w nocy. I nie chodzi o dworek. Jestem w szpitalu u moich pracowników. To nie jest do wytłumaczenia przez telefon, ale dziwne rzeczy się tutaj dzieją. – powiedział Robert.

W porządku i tak się tam wybieraliśmy z księdzem Bolesławem. – powiedział Antoni patrząc na tarczę zegarka.

Jak szybko możecie tutaj dojechać? – zapytał Robert.

Będziemy do dwóch godzin. Szpital w Nowym Targu zgadza się? – upewnił się Antoni.

Tak, zgadza się. To ja będę czekał na was przed głównym wejściem. Do zobaczenia – powiedział Robert rozłączając się.

Po raz kolejny się myliłem mój przyjacielu. Nowy właściciel dworku jest bardzo zainteresowany spotkaniem z nami. Czeka na nas przed szpitalem w Nowym Targu. -powiedział Antoni.

Ciekawi mnie co tam zastaniemy. Taki niedowiarek prosi nas o spotkanie w szpitalu. Musiało zdarzyć się coś nieprzewidywalnego. Musimy być ostrożni. To zło z dworku jest podstępne. Może używać Roberta. – odparł Bolesław.

W jakim sensie używać? Do czego? – zaciekawił się Antoni.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Enchanteuse 03.10.2017
    Ech, tytuł obiecujący, ale treść już niekoniecznie. Pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. Czytając, miałam wrażenie, że mam przed sobą sprawozdanie, a nie - horror.
    Tutaj nie ma ani krzty napięcia.
    Jeśli chodzi o zapis - rażące jest to, że nie zaznaczasz w żaden sposób początku kwestii wypowiadanej przez bohaterów. To znacznie utrudnia czytanie.
    Powinno być tak:

    - Jakie moje słowa? -

    Oczywiście nie użyłam odpowiednich myślników, ale jestem na telefonie :/

    Ponadto, nie ma potrzeby używania dużej litery, kiedy piszesz "pani Jakaśtam". W przypadku, kiedy mówisz o niej jako o sąsiadce - po prostu; wyjątkiem byłoby, gdybyś chciał wynieść ją na wyżyny :)

    Aha, i jeszcze kwestia przecinków. W wielu miejscach brakuje ich.

    Wyszedł na zewnątrz a Bolesław, jakby wiedział o co zapyta Antoni, powiedział:

    Wtrącenie oddzielamy przecinkami. Zjadłeś dwukropek ;)

    Zwykle wstaję godzinę później, więc nie jest to dla mnie zarywanie nocy.

    Przed "więc" zawsze przecinek.

    Nie będziemy marnować czasu. Zjemy jajecznice a później krótka modlitwa w kościele.

    Przecinek przed "a". Zasada taka sama jak przy "więc".

    Sugestia:

    "Nie sądziłem, że taką pamięć masz do zjawisk atmosferycznych"

    Zmienić na:

    Nie sądziłem, że masz taką pamięć do zjawisk atmosferycznych.

    Kładzie nacisk na "taką pamięć", uwydatnia, zwraca uwagę na zdziwienie wypowiadającego.


    "Jakie moje słowa? – zapytał zaskoczony Antoni.
    Nocą budzą się demony – powtórzył słowa Antoniego z poprzedniego wieczoru."

    On powtarza i Ty powtarzasz. Proponuję zostawić w kwestii Antoniego samo "Jakie". I już unikasz niepotrzebnego powtórzenia.

    "ale ja dzisiaj nie przyjdę na plebanie."

    Plebanię. Plebanie byłoby w l. mnogiej.

    "Stodoła nam płonie."

    Może dać tu wykrzyknik, w końcu pożar wywołuje chyba jakiś strach? Albo wielokropek.

    Bolek mówił to cicho - jakby do siebie

    Myślnik przed "jakby".

    Później wszystko ucichło na dłużej, a właściwie zastygło jak lawa wulkaniczna, ale cały czas jest widoczne w ludziach.

    Przecinek przed "właściwie".

    Że powinniśmy udać się do tego szpitala i zobaczyć, jak zdrowie robotników z ostatniego wypadku w dworku.

    Przecinek przed "jak".

    Bystre oko, a co tak patrzysz na tę belkę?

    Zawsze oddzielasz zwrot do kogoś przecinkiem.

    "Twój dziadek?" - niepotrzebnie z dużej. Zaimki osobowe tego typu z dużej tylko w listach.

    Słuchaj Józek, nie mów o tym nikomu.

    Zwrot.

    Tak czy inaczej, nie rozpowiadaj o tym a do pracy w dworku też się nie daj namówić.

    Przecinek.

    Antoni patrzył na chłopaka, czy zrozumiał.

    Przecinek.

    Szpital w Nowym Targu, zgadza się?

    Znów przecinek.

    Czy coś się stało, Robercie? Dworek, tak?

    Przecinki.

    Mam propozycję - dasz radę napisać to jeszcze raz, pamiętając o akcji? Niezobowiązująca. Bo tekst ma potencjał. Kwestia tylko, by go wydobyć. Wybacz mi, że tak rozciągnęłam komentarz, ale chciałam powydzielać błędy, by było bardziej przejrzyście.
  • Rado Satov 03.10.2017
    Bardzo, bardzo dziękuje za rzeczowy komentarz. :-) Mam świadomość, że popełniam dużo błędów. Kiedyś będe miał dużo wolnego czasu oraz chęci, a wtedy dokończę opowieść. W tym samym czasie żona w prezencie wykupi dla mnie redakcję tekstu. Tak... Tutaj mnie poniosło. Dziękuje raz jeszcze. :-) Przeczytałem twój komentarz około 15 razy. ;-)
  • Enchanteuse 03.10.2017
    Rado Satov ależ proszę, cała przyjemność po tej stronie. Absolutnie. Cieszę się, jeżeli choć trochę pomogłam tym przemądrzaniem się ;D
    Błędy są rzeczą ludzką, sama robię ich mnóstwo, więc wiem o czym mówisz. W sumie od błędów ważniejsze jest to, by mieć pomysł - zarys fabuły - tego żadna beta Ci nie odda, nie odda Ci tego nawet pełna (niewykonalna zresztą) znajomość gramatyki.
    I nie jest zbyt dobrze zostawiać pomysłów na zbyt długo, bo bywa, że wyparowują (przynajmniej w moim przypadku).
    15 razy? Jestem w szoku :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania