Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Dwunasty tydzień

„Dokąd zmierzasz człowieku, w zarodku niszcząc życie?”

Kronika Akaszy

 

W powietrzu unosił się ledwo wyczuwalny zapach siarki, mimowolnie wdychany przez rozemocjonowany tłum. Księżyc w pełni oświetlający uczestników nadawał wydarzeniu mistyczny, niecodzienny charakter. Blask i mrok toczące przez wieki niekończący się spór, w tę bezchmurną księżycową noc odmalowały na nowo świat. Święto dwunastego tygodnia przywoływało zewsząd nieuchwytne, metafizyczne siły. Pohukiwania sów oraz nasilający się szelest liści zwiastował rychłe rozpoczęcie obchodów. Wkrótce na polanie otoczonej ze wszystkich stron przez wiekowe dęby, rozległ się donośny głos Laweka.

 

– Panie Boże spraw by pierworodne komórki zła na zawsze opuściły święte ciało Twojej wielbicielki. Spraw, by nasza towarzyszka oczyściła się z grzechu i z radością przyjęła Twą wolę. – Ubrany w czarne szaty mnich z oddaniem i nabożeństwem modlił się do Najwyższego.

 

– Zostawcie mnie! Pomocy! – wychrypiała młoda, naga dziewczyna przywiązana do drewnianego ołtarza. Jej delikatna, lekko zaróżowiona skóra, przyozdobiona została mistycznymi symbolami Najświętszego Zgromadzenia Bożego. Na jej brzuchu widniało ogromne, niebieskie oko zatopione w płomieniach, natomiast z jej piersi spływały wielkie krople wody. Symbol oczyszczenia i wolności. Rytuał uwolnienia przygotował ją do wyzwolenia się od grzechu pierworodnego. Jednak ona straciwszy wiarę, z całych sił chciała ocalić swe nienarodzone dziecko, wciąż mając nadzieję, na zakończenie tego szaleństwa. Spojrzała w moje oczy, a ja widziałem w nich ból, zagubienie i nieme wołanie o pomoc.

 

Przerażony patrzyłem na nią i wciąż nie mogłem uwierzyć w jej brak wiary. Była moją partnerką, znała wszystkie moje tajemnice, nawet te najgłębsze. Za nami było wiele nieprzespanych nocy, w których dzieliliśmy się najskrytszymi myślami, a nasze ciała nieraz stawały się jednością. Teraz zaś czułem się, jakbym dostał w twarz. Ona nie miała w sobie dość wiary, a jej zwątpienie mogło przekreślić naszą więź. Z nadzieją patrzyłem na ojca, który nie zważając na jej absurdalne protesty, wziął do rąk srebrne kleszcze, które chwilę później zanurzył w ciele dziewczyny. Ukochana krzyczała z bólu i przerażenia, on zaś niczym wytrawny chirurg w skupieniu przeprowadzał zabieg. Ostatecznie wyciągał płód z jej ciała i z mocą i oddaniem prowadził te niezwykłe święto.

 

– Dziękujemy Boże Wszechmogący, za tą piękną i bezchmurną noc. Jeszcze dzisiaj ta niewiasta uwolni się od zła pierworodnego, tak boleśnie ją doświadczającego. – Kapłan, przekrzykując ofiarę, z nabożeństwem wyciągnął zbrukane krwią kleszcze, w których trzymał istotę przypominającą miniaturowe niemowlę. Sprawnie odciął pępowinę, podniósł kleszcze do góry, by tłum dowiedział się, iż kolejna bitwa ze złem zakończyła się sukcesem.

 

– Przewód łączący naszą siostrę ze złem została odcięta. Cieszmy się z naszego zwycięstwa, radujmy się, iż nasza siostra została uwolniona od zła – podniecony głos Laweka rozbrzmiewał ponad polaną.

 

Poczułem delikatny powiew powietrza i lekkie pchnięcie. To Ardiw dał mi znać, bym podszedł do ojca i wziął w dłonie tę niegroźną już złą istotę, obarczoną grzechem pierworodnym. Uklęknąłem przed ojcem, mistrzem Najświętszego Zgromadzenia Bożego i mimo ogarniającego mnie zdenerwowania, wypowiedziałem wyuczoną frazę.

 

– Panie Boże, zło powstałe z mego nasienia, składam w twe pełne miłości serce. Niech uleci w nicość i odejdzie w niebyt.

 

Podniosłem się z ziemi i wziąłem w ręce płód z wykształconymi już organami ludzkimi. Jego miniaturowe, rozłożone ręce imitowały krzyż, symbol kościoła katolickiego. Kościoła tak prymitywnego, iż nawet dzisiaj bronił praw płodów. Powoli podszedłem do czary, w której rozżarzone węgle czekały tylko na to, by unicestwić rodzące się zło. Ostrożnie położyłem embrion w misie i z nieskrywaną radością obserwowałem żar obejmujący jego ciało. Płód wkrótce zaczął skwierczeć i dymić. Unoszący się dym zmierzał wprost do nieba, stając się symbolem oczyszczenia. Zło pod wpływem naszej wiary i oddania ulatywało w niebyt. Napływające łzy szczęścia przynosiły ukojenie oraz wspomnienie dawnych czasów. Początków Najświętszego Zgromadzenia Bożego.

 

Jak zza mgły pamiętam, z jaką nadzieją przyjmowano nowy kościół ludzi oświeconych, nowoczesnych i poszukujących Boga. W tamtych latach szeregi kościoła katolickiego przerzedziły się, a jego wpływ na politykę stracił na sile. Po kilkudziesięciu latach jarzma konkordatu, wymuszającego wydawanie dziesiątków miliardów złotych na kościół katolicki, Polska wypowiedziała tą bezsensowną, szkodliwą umowę i ponownie miała szansę stać się wolnym krajem. Niedługo później wychodząc naprzeciw społeczeństwu oraz pod wpływem nacisków Amnesty International, ONZ,WHO oraz międzynarodowych ruchów feministycznych, ustawa antyaborcyjna została zniesiona, a Polska dołączyła do nowoczesnych zachodnich społeczeństw. Od tego dnia kobiety mogły decydować o swoim ciele. W tym też czasie powstało Najświętsze Zgromadzenie Boże. Kościół, do którego należało wielu polityków, biznesmenów oraz po prostu zwykłych ludzi. Nasz kościół stał się przeciwwagą dla coraz agresywniejszego islamu zachodniego oraz słabnącej religii katolickiej. Był też swoistą tamą zła, zatrzymującą niegodziwość, tkwiącą w pierworodnych. To dzięki niemu wciąż wierzyliśmy w Boga, stając się lepszymi ludźmi. Wspomnienia dawnych czasów, przerwał niekończący się, przerażający krzyk Julii, która widząc palący się płód, wiła się niczym opętana. Obawiałem się, czy moja pierwsza wielka miłość nie wymyka mi się, pogrążona przez szatana.

 

Jej krzyk rozpatrzy, wciąż wypełniał me ciało, jakby chciał zachwiać mą wiarą. Ona wciąż była w objęciach Pana Ciemności, tak mocno oddziaływającego na nas prostych ludzi. Spojrzałem do czary, w której był tylko popiół i odetchnąłem z ulgą. Ponownie spojrzałem na ukochaną, która przestała krzyczeć i wydawała się pogodzona z losem. Odetchnąłem z ulgą. Zło opuściło już to miejsce, uwalniając moją najdroższą.

 

– Dziękuję ci Boże za dar uzdrawiania od wszelkiej niegodziwości. – Lawek wzniósł ręce do góry i podniesionym głosem oznajmił. – Niech święto dwunastego tygodnia wyzwoli was od wszelkich ograniczeń. Niech trwa nigdy niekończąca się zabawa.

 

Tłum zaczął falować niczym jedna żywa istota. Rytmiczna, głośna muzyka poruszała każdą komórkę ciała. Tłum tańczył w ekstazie, a wyznawcy powoli wyzbywali się ubrań. Coraz to więcej par zbliżało się do siebie, by w końcu rozpoczęła się rytualna orgia. Nie było ograniczeń płci, liczyła się jedynie przyjemność i rozładowanie napięcia, drzemiącego w każdym z nas. Podniecone krzyki kobiet i mężczyzn wypełniały eter dodając mi śmiałości i energii. Gdzieniegdzie w oddali można było także usłyszeć odgłosy kóz, owiec i baranów. Ten święty, mistyczny czas dla wielu z nas będzie wyjątkowym i pięknym wspomnieniem.

 

Szczęśliwy i podniecony zanurzałem się w ciałach kobiet, one zaś odwzajemniały oddanie i krzyczały z rozkoszy. W tym uroczystym dniu mogłem z każdym dzielić się miłością, co z radością wykonywałem. To był mój wielki dzień. Dzień, w którym pozbyłem się grzechu pierworodnego i stałem się pełnoprawnym uczestnikiem kościoła. To święto, ta radość nie byłaby możliwa bez pełnego oddania ruchów wolnościowych, które zainicjowały czarne marsze. To właśnie ci ludzie, te kobiety, krok po kroku uwolniły nas od uwłaczającej ustawy antyaborcyjnej. To dzięki nim mogło powstać Najświętsze Zgromadzenie Boże, dające radość, miłość i wiarę.

Średnia ocena: 1.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Józef Kemilk 03.03.2019
    Czy te opowiadanie jest źle napisane, że jest jedynka, czy też niesłuszny światopogląd. Ujawnij się oceniający i wyjaśnij. Chyba, że nie masz jaj, by bronić swojego zdania.
  • Xeromancer 03.03.2019
    Ekstra creepy klimat. Chora wizja, to lubię.
  • Józef Kemilk 03.03.2019
    Dzięki.
  • Bogumił 30.03.2019
    To coś takiego dla Angeli.
  • Józef Kemilk 30.03.2019
    Ludzie nie widzą konsekwencji swoich dążeń i działań.
  • Bogumił 30.03.2019
    Kurze móżdżki ma większość. Lewactwo to cała ta pląsająca hołota. Dziś tłuką się w drzwiach supermarketów podczas promocji. Jutro będą skakać inaczej tak jak im demiurdzy masowej emocji powiedzą.
  • Bogumił 30.03.2019
    Przeczytam wszystkie twoje opowiadania bo fajnie piszesz.
  • Józef Kemilk 31.03.2019
    Dzięki.
  • sensol 31.03.2019
    gniot
  • Józef Kemilk 31.03.2019
    Możesz rozwinąć? Wciąż się uczę i chętnie poznam błędy jakie robię. Twoja opinia jest taka...
  • Bogumił 31.03.2019
    Sensolu nie znasz się, naprawdę fajne opowiadanie, a akurat jestem znawcą tekstów o takiej tematyce. Tekst śmiało mógł by być puszczony w jakimś czasopiśmie o tematyce fantastycznej. Aż szkoda go nawet na opowi.pl.
  • Józef Kemilk 31.03.2019
    Bogumił
    Dzięki, tu na opowi jest problem z podejściem do utworów bez emocji. Jak coś nie jest po myśli oceniającego to treść przesłania mu wszystko inne. Taka troszkę niedojrzałość.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania