Poprzednie częściDysonans: Ciemna materia cz.1

Dysonans: Ciemna materia cz.15

–Więc co planujesz zrobić? –Zapytał Orion po wyjściu ze swojego statku.

–Jakoś dostaniemy się do centrum stolicy i zniszczymy ich słaby punkt. –Zdecydowała Cass.

–I myślisz, że to wystarczy? Musimy mieć dokładny plan. Teraz właśnie widzę, jak bardzo małe doświadczenie posiadasz i jak wiele musisz się nauczyć. –Stwierdził Charon.

–Ale przynajmniej coś wymyśliła. –Zauważyła Eris.

–To są skały wapienne, a w takich występują liczne jaskinie. Więc może któraś znajduje się pod miastem wystarczająco płytko, żeby dokopać się do powierzchni. –Powiedziała Cass i wskazała na dziurę w powierzchni ziemi u podnóża góry –Może to jest wejście?

Charon pomyślał chwilę i zadecydował:

–Bierzcie liny i latarki. Kierujemy się do centrum miasta.

–A jak się tam zgubimy? –Zapytał jeden z pilotów.

–Ja dam radę znaleźć drogę powrotną. –Stwierdził X.

Ci, którym udało się przedrzeć przez linie oporu nad planetą, ruszyli w stronę wskazaną przez Cass.

„Jak nie w przestrzeni, to pod ziemią. Ciekawie się zapowiada” –Pomyślała.

Wszyscy po kolei zeszli po linie prosto w nieznane im tunele.

–Gdzie dokładnie znajduje się miasto? –Zapytał X.

–Na wschodzie. –Odpowiedziała Eris.

–To chodźcie. Poprowadzę was.

Musieli zaufać jego instynktowi, jeśli chcieli stąd wyjść. Nagle usłyszeli cienki pisk i drapanie po skale.

–Spokojnie, to tylko malutkie stworzonka, te duże poruszają się o wiele ciszej. –Oznajmił Charon, wcale nie uspokajając swoich towarzyszy.

Poruszanie się po takich jaskiniach już samo w sobie było niebezpieczne. Tym bardziej, że w każdym miejscu mogła znajdować się dziura, pokryta cienką warstwą osadów.

–Stańcie na chwilę. –Powiedział X –Chyba czuję wodę.

Cass oświetliła latarką drogę tuż przed sobą. Stała na krawędzi podziemnego kanionu. Cofnęła się kilka kroków.

–I gdzie teraz, panie przewodniku? –Spytał Charon.

–Potrafię wyczuć pole magnetyczne, ale nie mam w mózgu mapy wszystkich jaskiń obcej mi planety. –Mruknął X.

–Widzicie ten most? –Cass wskazała na zardzewiałą konstrukcję kilka metrów od nich –Da się tędy przejść.

–Masz gdzieś zapisany testament? –Powiedział Charon.

–Nie, co masz na myśli? –Zapytała Cass.

–Jak ta konstrukcja się zawali, to ty, jako jedyna spadniesz tam. Nikt nie jest aż tak głupi, żeby tamtędy iść.

–A masz inne wyjście?

Charon rozejrzał się i musiał przyznać jej rację. Żeby nie wyjść na tchórza, jako pierwszy postawił krok na moście. Powoli przesuwał się do przodu trzymając się barierki, a raczej tego, co z niej zostało. Udało mu się przeskoczyć przez kilka zniszczonych przez rdzę płyt i wylądować na skalnej półce.

–Solaris, Void, X, Prodigy i reszta, zgodnie z numerami. –Krzyknął Charon.

Zgodnie z poleceniem, pierwszy poszedł Orion, a za nim reszta. Cass zaczynała żałować swojej decyzji, kiedy stanęła przed ledwie trzymającą się konstrukcją. Niepewnie poruszała się w stronę skalnej półki. Zatrzymała się przed prawie zupełnie zniszczonymi płytami. Musiała je przeskoczyć, inaczej cały most mógł się zarwać.

–Wojna się skończy, a ty dalej będziesz tam stała? –Krzyknął Charon.

Cass zmierzyła wzrokiem zardzewiały podest. Nie mogła wziąć rozbiegu, więc z całej siły odbiła się od podłogi. Zauważyła, że jest za daleko skały i chwyciła się poręczy, która przerwała się na złączach dwóch części. Cass desperacko próbowała się wspiąć, ale z każdym szarpnięciem rura kruszyła się coraz bardziej.

–Nie ruszaj się, zaraz podam ci linę. –Powiedział Orion.

Cass bała się puścić poręczy, ale jeśli nie zrobiłaby tego, cała konstrukcja zawaliłaby się. Niepewnie wspięła się po linie na skalną półkę.

–Kolejna ciekawa atrakcja na tej wycieczce? –Spytał Charon, a chwilę potem krzyknął do osób na drugim brzegu kanionu -450, rusz się!

Osoba z numerem 450 bez słowa weszła na most. W połowie drogi zawaliła się większość podpór.

–Trzymajcie barierkę w miejscu złączenia ze skałą. –Powiedział Orion.

Zanim jednak ktokolwiek zdążył zareagować, most popękał najpierw w miejscu zerwanej barierki, potem przy przeciwnej skale, aż zawalił się cały. Wszyscy podeszli do krawędzi, ale pomimo latarek, nic nie widzieli w głębokim, ciemnym kanionie. Słychać było jedynie za każdym razem cichsze uderzenia.

–Mogłem mu powiedzieć, żeby przymocował tą linę do skały. –Powiedział po cichu Charon.

–Jesteśmy tu w piątkę uwięzieni, a jedyną drogą są te pancerne drzwi. –Stwierdziła Cass i popatrzyła na Charona pretensjonalnym wzrokiem –Do prawdy, ciekawa wycieczka.

–Te drzwi są już bardzo zniszczone, więc może wystarczy kilka razy w nie strzelić i zrobić dziurę? –Spytała Eris.

–Może w końcu do czegoś przyda mi się ten ciężki karabin, który musiałem nieść całą drogę. –Stwierdził X i wycelował w sam środek zardzewiałych drzwi.

Pomimo, że drzwi miały prawdopodobnie kilkaset lat, wcale nie chciały odpuścić. W końcu X wyrwał resztę strzępków blachy, jeszcze ciepłej od strzałów i przecisnął się przez otwór.

–Chodźcie. –Powiedział.

–A co z tymi po drugiej stronie? –Zapytała Cass.

–Wyślę im wiadomość, żeby wracali na powierzchnię. –Odpowiedział Charon i podążył za X.

Szli przed ruiny podziemnego bunkra, zbudowanego wiele lat przed Druga Wojną.

–Nie dziwi was obecność tuneli i mostów w głębi jaskini? –Spytała Cass.

–Cicho, ktoś tu chyba jest. Wyłączyć latarki. –Szepnął Charon.

Siedzieli ukryci w dziurze tuż przed wyjściem do dużego pomieszczenia, w którym świeciło się światło. Udało im się pozostać niezauważonymi, kiedy przed nimi przechodziła grupa osób w mundurach Unii.

–Nie miałem pojęcia o tajnej bazie w tych jaskiniach. –Powiedział cicho Orion.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania