Dziwni, czy wyjątkowi? Rozdział 1

ROZDZIAŁ 1

Koniec roku szkolnego, dla większości uczniów to czas radości i upragnionej wolności. Szczególnie dla Emmy, drobnej blondynki o błękitnych oczach, był to fantastyczny dzień ponieważ, oznaczał powrót do sierocińca. Chociaż jedzenie było okropne dziewczynka cieszyła się ze spotkania z Amy i Judy, przyjaciółkami z placówki. Dom dziecka zamieszkiwało jeszcze dwóch chłopaków, Olaf i Matt, oraz 2-letnia Lily. Emma lubiła spędzać czas w budynku, lecz w tym roku towarzyszyło jej dziwne przeczucie, że nie powinna wracać do przytułku. Odrzuciła to uczycie, jednak ono wracało. Czuła, że lepiej by było gdyby wsiadła w pierwszy lepszy pociąg i odjechała tam, gdzie nikt jej nie znajdzie, nikt nie będzie nawet szukał. Nikogo przecież nie obchodzi gdzie ona się znajduje, czy ma co jeść. Inne dzieci uważają ją za jakieś dziwadło. Nikomu nie przeszkadza jej istnienie, ale też nikt nie zmartwiłby się jej śmiercią.

Z zamyślenia wyrwał ją głos dyrektora:

- A teraz rozchodzimy się do klas, gdzie czekają na was świadectwa i poczęstunek.

**********************************************************************************

,,O, średnia 2.4 lepiej niż rok temu'' - pomyślała Emma. Rok temu miała średnią 2.1. Dziewczynka nie uczyła się najlepiej. Może z powodu braku książek i innych pomocy naukowych, a może przez ogromne lenistwo, którym się cechowała. Gdyby dało się pozyskać wiedzę w sposób nie wymagający spędzenia połowy życia z głową w książkach, czternastolatka z pewnością skorzystałaby z tego i teraz mądrowałaby na każdy temat.

**********************************************************************************

Wychodząc ze szkoły Emma spotkała panią Zosie, opiekunkę sierocińca. Była to wysoka kobieta o włosach czarnych jak węgiel, zawsze spiętych w ciasny kok. Na nosie miała okulary, które dodawały jej lat, ale i uroku. Wydawała się bardzo szczęśliwa, nie mogła przestać się uśmiechać.

- Dzień dobry.

- Oh! Witaj Emmo! Nie uwierzysz co minister zafundował dla naszego ośrodka! Niestety nie mam teraz czasu na pogawędki, ale mogę ci obiecać, że wszystkiego dowiesz się jeszcze dziś przy kolacji. Tylko nie rozpowiadaj wszystkim o czekającej niespodziance. Na mnie już czas. Żegnaj Emmo!

- Do widzenia! - krzyknęła za nią dziewczynka, a potem dodała cicho do siebie – Niespodzianka… Pierwsza od czternastu lat.

**********************************************************************************

Emma nie potrafiła dochować tajemnicy, więc mimo prośby pani Zosi teraz każdy rozmyślał o niespodziance.

- Jak myślisz, co to może być? - zastanawiała się Judy.

- Nowe ubrania - podsunęła Amy.

- Nie. Wtedy nie byłoby to taką niespodzianką.

- To może… jakieś nowe pokoje.

- Byłoby super.

- Zbyt super, żeby trwało.

- A ja myślę, że jakieś nowe dziecko zamieszka z nami - odezwała się Emma.

- Ale przecież mówiłaś, że opiekunka była cała w skowronkach. Myślisz, że cieszyłaby się tak gdyby dali jej kolejnego bachora to wychowania? - powiedziała Amy, która jako jedyna nie wydawała się zafascynowana niespodzianką.

Amy była najstarsza z sierot. Miała 16 lat, brązowe włosy i mocno zielone oczy. Zawsze podchodziła do wszystkiego poważnie. W przeciwieństwie do rudowłosej trzynastolatki Judy, zawsze tryskającej życiem, w jej piwnych oczach zawsze widniała radość.

- Prawdziwą niespodzianką byłoby zwolnienie Tereski! - krzyknął Olaf, który już od dłuższego czasu podsłuchiwał pod drzwiami rozmowę dziewczyn.

Tereska, a raczej pani Teresa była kucharką w przytułku. Miała około 40 kg nadwagi i krótko ścięte włosy, które szybko stały się tematem licznych żartów m.in. o tym jak służyła w wojsku jako komandos. Kucharka nie chciała tu pracować, dlatego w przygotowane potrawy nie wkładała serca przez co były po prostu nie dobre.

- Przepraszam cię bardzo, kochany Olafku, ale przypomnij mi kto cię tu zaprosił? - odezwała się Judy.

- Matt mówił, że urządzacie jakieś zebranie, więc postanowiłem wpaść. On zresztą też zaraz powinien się zjawić. O wilku mowa! - w tej chwili do pokoju wszedł Matt.

- Cześć wszystkim!

Matt był wysokim chłopakiem o czarnych oczach i długich czarnych włosach, które Olaf nazywał grzywą. Chłopak bardzo rzadko się odzywał. Zazwyczaj po prostu siedział w kącie i słuchał rozmowy reszty sierot. Olaf zaś był niskiego wzrostu, a jego blond włosy zawsze sterczały we wszystkie strony świata. Prawdziwym przełomem w jego wyglądzie były oczy. Miały one morski kolor, można w nich było tez dostrzec różowe smugi. W przeciwieństwie do Matta buzia mu się nie zamykała. Obaj chłopcy mieli po piętnaście lat.

- Super! Mamy komplet! Jeszcze tylko Lily brakuje! - bulwersowała się Amy.

- Nie brakuje. Została adoptowana i godzinę temu wyjechała z nową rodziną. Nie słyszeliście o tym? - oświadczył Olaf, który zawsze o wszystkim wiedział pierwszy.

- Nie! My, w przeciwieństwie do co poniektórych, nie spędzamy połowy dnia pod drzwiami pani Zofii.

- Wasza strata. Poza tym gdybyście mnie częściej zapraszały do pokoju byłybyście poinformowane o tym dużo wcześniej.

- Przecież ty spędzasz w naszym pokoju każdą chwilę, której akurat nie poświęcasz na podsłuchiwaniu innych.

- Ja to nazywam zdobywaniem informacji.

- Nazywaj to sobie jak chcesz! Tak w ogóle co ty tu jeszcze robisz?

- No… Przyszedłem na zebranie…

- Nie ma żadnego ze…

- Chodzi o niespodziankę, którą minister nam zafundował - wtrąciła Emma.

- Tak, Emma dowiedziała się o tym PIERWSZA! - dodała Amy akcentując ostatnie słowo.

- Mówicie o tej wycieczce w góry? Wiem o niej od wtorku - odezwał się Olaf uśmiechnięty od ucha do ucha.

- I nic nam nie powiedziałeś? - oburzyła się Judy – Myślałam, że mówimy sobie o wszystkich rzeczach, które dzieją się w tym budynku.

- Gdybyście były dla mnie milsze, powiedziałbym wam. Mattowi powiedziałem zaraz po tym jak się dowiedziałem i chciałem powiedzieć też wam, ale nie miałem okazji.

- Ma racje. Przecież chodzimy do różnych szkół, które są daleko od siebie – wspomniała Emma.

- Dlaczego ty zawsze go bronisz? – wycedziła Amy.

- A dlaczego ty zawsze jesteś taka ponura?

- Pierwsza spytałam!

- Bo mnie lubi. Jak każdy zresztą – powiadomił Olaf.

- Tak, ma racje. Lubię go. Teraz twoja kolej. Dlaczego jesteś taka ponura?

- Nie wiem! Taki mam charakter i tyle!

- Zamknąć się! – wykrzyknął Matt – Ja też mam pytanie. Do wszystkich. Dlaczego każde spotkanie zawsze wygląda tak samo?

- Nie wygląda! – wyraziła swoją opinię Amy.

- Co ci się majaczy? – palnęła Judy.

- Eee… O co chodzi? – spytał zdumiony Olaf.

- Jak nie wiesz, to się nie odzywaj. Zrób światu przysługę – drażniła się Amy.

- I znowu się zaczyna! – obwieścił Matt.

- Niby co?

- Pozwoliłem sobie opisać w punktach nasze spotkania. Zobaczcie sami. – Matt wyciągnął swój zeszyt i pokazał wszystkim swoją notatkę:

1. Rozmowa dziewczyn.

2. Olaf pod drzwiami.

3. Dyskusja o złych manierach Olafa.

4. Dwie minuty inteligentnej rozmowy.

5. Kłótnia Emmy i Amy.

6. Interwencja wspaniałego Matta (mnie).

7. Koniec dyskusji.

8. Kilkugodzinny foch.

Wszyscy zaniemówili. Po prostu wpatrywali się w kartkę i powoli uświadamiali sobie, że ich kolega ma rację. Ciszę przerwał dzwonek oznajmiający, porę obiadu. Bez słowa wszyscy udali się na stołówkę.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • LinOleUm 23.10.2014
    Genialne!
    Na prawdę, nie zauważyłam błędów.
    Może to tylko moja głupia fanaberia, ale gdybyś dawała więcej opisów, wyobraźnia naprawdę mogłaby zaszaleć!
    Ale za to dialogi bohaterów są naturalne, nie drewniane, żadnych klocków nie ma. Czekam na więcej, Ketchup c":
  • Kornik 23.10.2014
    Błędów jest sporo, ale głównie interpunkcyjnych i to nie przeszkadza w czytaniu, jedyna rzecz, jaka naprawdę dała mi po oczach to "W przeciwieństwie do [...] Judy, zawsze tryskającej życiem, w jej piwnych oczach zawsze widniała radość."
    Tryskająca życiem- radosna, ale poza tym bardzo przyjemnie się czyta, czekam na wątek fantasy ;)
  • Nikey 23.10.2014
    Świetnie się zaczęło, trzeba przyznać. Parę błędów wychaczyłam, a opowiadanie bardzo wciąga. Czekam na ciąg dalszy. Piszesz świetnie. Nie zmarnuj tego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania