Eden
Moja masa.
Przelana, wylana.
Gęstnieje.
Wije...
Grunt, ostateczna.
Na końcu- Masa.
Kroki
Nierozwiązujących się pantofli.
Ostre garnitury.
Stukające światła
Dyrygują oddechem.
Umarłem...
Zgniłem na biało-czarno...
Więc czyściec.
Stanąć?
Głupie, na chodniku?
Nie dojdę...
A to wciąż tyka.
Tykają. Idą.
Na końcu- iść.
...
Ściany.
Pozorne kolumny.
To ściska!
Zwęża!
Biec!
...
To było kiedyś.
Jestem.
Jestem i piszę.
Jestem sam.
Nie pamiętam, co inni.
To było za szybko.
Masa butów.
Rozdzierajace krzyki.
...
Oni, może są w raju.
Dobiegli, nie wiem.
Może ja...
Nie pamiętam teraz.
Jestem i piszę...
Grunt, jestem samotny.
Komentarze (2)
mnie wycisza
tam poezja
a tu nisza
bum
Może po poprawkach
Będą z niego ludzie.
Bez oceny.
Ale proszę pisać
Może coś się wykluje..
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania