Elena z zachodniej dzielnicy (oraz) Szymon i mój piękny podarek
<Mam nadzieję, że wczorajsze opowiadanie o Kubie poszło już w niepamięć i wszyscy wybaczyli mi to karygodne opowiadanie ;) Zapraszam was do kolejnej historii o Karo i Szymonie, jego przyszłym uczniu w sztuce zabijania>
Obudziłem się w skórzanym fotelu. Kątem oka spojrzałem na zegar ścienny, była dziesiąta. „Kurwa, zaspaliśmy” - pomyślałem - „Ja zaspałem, a on gdzieś uciekł”.
Szymona nigdzie nie było. Poklepałem się po policzku, by choć trochę wytrzeźwieć… „Zaraz, ja przecież nie piłem. Skąd ten kac?”. Podążyłem do kuchni chwiejnym krokiem i nalałem sobie szklankę zimnej wody z lodówki. Nie miałem jednak ochoty się napoić, lecz obudzić, wyrwać ze stanu „zombie”. Wylałem całą ciecz na siebie i nagle oprzytomniałem. Przyłożyłem do ociekającej twarzy ręcznik i zacząłem zastanawiać się, gdzie zniknął Szymon.
Przypomniałem sobie naszą wczorajszą, a tak właściwie, dzisiejszą pogawędkę o pierwszej w nocy. Mówił, że wyskoczy do sklepu po… miód? Chyba tak, ale do kawy?! Powinienem go poszukać, bo jeszcze narozrabia przed zaczęciem gry…
Znalazłem go przed wejściem do monopolowego. Przez chwilę przyglądałem mu się z daleka, rozmawiał z kobietą, śmiali się i ściskali. Postanowiłem podejść:
- Och, przyjacielu, jak dobrze, że wstałeś. - krzyknął Szymon. – Chcę ci kogoś przedstawić. Poznaj Elenę. – Podałem jej rękę na przywitanie i uśmiechnąłem się najładniej, jak potrafiłem. – Mieszka niedaleko w zachodniej dzielnicy.
- Miło mi poznać, nazywam się… A zresztą, nieważne.
- Dlaczego? - Kobieta zmieszała się nieco, dalej zachowując uśmiech. – Chowasz tożsamość? - zaśmiała się, oczekując mojej odezwy.
- Ta, możemy przeprosić cię na chwilę? - Grzecznie zapytałem. – Muszę porozmawiać z nim w cztery oczy. - Elena przytaknęła, po czym weszła do sklepu.
- Co ty odpierdalasz?! - wykrzyknąłem. - na miejscu zbrodni pozostawiłeś swoje odciski, znają cię, szukają, a ty tak po prostu chodzisz sobie do sklepu pełnego kamer i rozmawiasz sobie ze starą kumpelą?! Opamiętaj się człowieku i zacznij myśleć.
- Dobrze już, przepraszam, chciałem tylko wyskoczyć po miód.- odpowiedział spokojnym tonem.
- Załóż kaptur, czapkę, cokolwiek, ale by nikt cię nie nagrał. Pamiętaj, że mieszkamy nieopodal, więc nie podawaj nikomu naszego… Mojego adresu, zrozumiałeś? - Szymon przytaknął.
***
- Proszę, bierz. Od dziś należy do ciebie.
Włożyłem mu w ręce moją ulubioną zabawkę, która służyła mi, a także memu bratu, w każdej naszej „akcji”. Dzień w dzień bez rozłąki od mych chropowatych palców, a teraz dostaje ją on. Mój uczeń, któremu ufam bezgranicznie. Przekazuję mu mój najlepszy nóż, którego dusza na zawsze pozostanie w mym sercu. Mam nadzieję, że będzie troszczyć się o niego, jak i na odwrót. Człowiek bez noża nie przeżyłby miliony lat temu, podobnie jak nóż bez człowieka. Dopełniają się wzajemnie, a ja tę piękną tradycję kontynuuje. Nie pozwolę nigdy, by takie piękne urządzenie poszło w niepamięć.
- Pamiętaj, Szymonie, troszcz się o niego, a będzie ci posłuszny. Jest idealnie wyważony, a do tego ząbkowany, dzięki czemu idealnie i z wielką gracją wbija się w ciało. Dla ozdoby na drewnianej rączce wyryta została ikona słońca, by przypominać właścicielowi, że rzeczy tak piękne, jak słońce, są również śmiercionośne i niebezpieczne. Oby te piękne słowa zapadły ci głęboko w pamięć, mój drogi.
- Nie lepiej wziąć pistolet? Jest szybszy, łatwiejszy i bardziej skuteczny. - odparł Szczechowicz.
- Może i tak, jednak zapytaj sam siebie: jak wolałbyś umrzeć? Spod muszki pistoletu tak łatwo nie uciekniesz. Nie będziesz miał żadnych szans na przeżycie. Za to, walcząc bronią białą, twoje szanse wzrastają. Masz okazję wybronić się przed śmiercią. Jednak to jest tylko i wyłącznie twoja decyzja, jak będzie pozbawiał dusz swych ofiar. Osobiście muszę przyznać, że czuję odrazę do wszelkich rodzajów broni palnej z pewnych powodów, lecz każdy charakter można złamać i w pewnym sensie, naprawić. Także mój.
Komentarze (21)
5
Proszę po raz kolejny o nóż gładki. :)
Szymon próbowałem kawy z miodem. Nie tak paskudna jak się spodziewałem. Trochę za kwaśne na mój gust ale generalnie nie ma biedy.
elenawest dragunov śni mi się po nocach ale jest tak cholernie drogi, że chyba nigdy mnie nie będzie stać. Muszę się zadowoliś swoim Mosinem Nagantem - pięknym w swojej prostocie jednakowoż znacznie ustępującym technicznie SVD.
P.S. Z tym nożem (tak cennym dla mnie) będzie ciekawa historia poboczna :D, którą właśnie tworzę
Dzięki, że mnie tu umieściłeś, no chyba, że to nie o mnie chodzi... :-P
No i ja w przeciwieństwie do ciebie wolę broń palną, więc na następną akcję proszę mnie zabrać :-) mogę być waszym strzelcem wyborowym :-P
"będzie"-będziesz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania