Eliksir
Alfred był małym smerfem z największą czapą we wiosce. Znany był z tego, iż w śnie pokonywał nawet samego Śpiocha! Niestety po pewnym czasie zaczęło mu przeszkadzać spanie po szesnaście godzin. Z matematyki był równie kiepski, jednak obliczył na aktywność dzienną... hmm... dwadzieścia cztery minus szesnaście... siedem! Siedem godzin miał na zabawę z kolegami, szkołę czy polowanie na Klakiera. To była gruba przesada! Grubsza niż on sam.
Pewnego ranka, kiedy to postanowił zrobić sobie wagary chciał znaleźć jakiś sposób na krótszy sen. Szukał informacji w smerfopedii, lecz tam były tylko rady na dłuższe spanie.
- A niech mnie! - krzyknął zły Alfred. Wziął czerwoną kurtkę, trochę za dużą, idąc jej dół ocierał się o ziemię i wyszedł ze swojego grzyba. Biegiem zmierzył do sąsiadki. Zapukał bardzo mocno kilkanaście razy. Jeśli dobrze wyliczył. Nieduże drzwiczki otworzyła starsza pani, z siwą czapką i sweterkiem na drutach w rękach.
- Alfredzie! Co się stało!?! Ktoś umarł!?! - pytała przestraszona przez ogromne okulary.
- Nie. Spokojnie, pani Grinn. - odpowiedział wesoły smerf uśmiechając się.
- A więc co cię do mnie sprowadza?
- Pani kiedyś była nauczycielką. Potrzebuję pomocy.
- Oczywiście, że ci pomogę. Wejdź.
Alfred wszedł do grzyba. Meble miały brązowy kolor, na stole leżał czerwony obrus. Był to grzyb przyjemny dla oka, nie to co niesprzątany od setek lat dom Alfreda.
- Więc w czym potrzebujesz pomocy, Alfredzie? - zapytała staruszka lekko zdziwiona jego wizytą - Chodzi o kolejne rady dotyczące twojej wielkiej miłości do Smerfetki? - domyślała się, błędnie.
- Cicho, bo ktoś usłyszy! - syknął i przystawił palec do ust.
- To ja już nic nie rozumiem.
- No bo ja nie chcę tyle spać, pani Grinn.
- Również uważam, że szesnaście godzin to przesada!
- A więc potrzebuję sposobu na krótszy sen! Pani jest taka mądra... Niech coś pani poradzi!
- Na to akurat nie ma leku. Przynajmniej w naszej wiosce go nie wynaleziono.
- I co ja teraz zrobię? - rzucił się na krzesło załamany.
- W górach jest pewien eliksir na krótszy sen. Ale o tym opowie ci Smerfetka. To właśnie ona o nim najwięcej wie. - szeptała.
- Dobrze! Dziękuję za pomoc! Przestanę wagarować! - obiecywał wybiegając z grzyba.
Musiał teraz iść do swojej ukochanej. Zapukał do drewnianych drzwi. Kiedy piękna blondynka mu je otworzyła, stanął jak wryty z wrażenia. Zresztą nie on jedyny wtedy stanął...
- Witaj, Alfredzie.
- Cz... Cz... Czcześć Smerfetko. Podobno wiesz coś o eliksirze na krótszy sen.
- Tak, wiem.
- Mogę wejść? Musimy o tym porozmawiać!
- Przykro mi, Alfredzie. Teraz z Papa Smerfem... yyy... ćwiczę taniec brzucha. Musimy rozmawiać tutaj.
- No więc gdzie on jest?
- Jest w górach na północy Smerfolandii.
- To kawał drogi stąd!
- A ile metrów uważasz za odpowiednie na krótszy sen?
- To ja już pójdę.
Blondynka wróciła do domu, a Alfred spojrzał na góry widoczne z wioski.
- Przede mną daleka droga. - pokręcił głową i ruszył w podróż...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania