Elizabeth - rozdział 1
- Wygląda panienka pięknie. Tak orientalnie i egzotycznie, niczym najpiękniejszy rajski ptak.
Elizabeth obróciła się przodem do lustra i ze zdumieniem stwierdziła, że nie poznaje kobiety, na którą patrzyła. Miała dopiero piętnaście lat, a w tym przebraniu wyglądała na dużo starszą. Jasnobrązowe, lśniące loki, ułożone były w miękki kok. Czarne oczy lśniły blaskiem i błyszczały jak najdroższe diamenty. Zielona suknia z przezroczystymi rękawami, którą Elizabeth miała na sobie, była szmaragdowa, długa do samej ziemi i obcisła w talii przez co podkreślała jej smukłą sylwetkę. Kolor sukni uwydatniał śniadą cerę dziewczyny.
- Narzeczony panienki będzie zachwycony – powiedziała garderobiana i obdarzyła Elizabeth szerokim uśmiechem.
Dziewczyna nie odwzajemniła go. Od kilku dni bezustannie kłóciła się z ojcem, który już wybrał jej narzeczonego, za którego miała wkrótce wyjść. Było jej przykro, że ojciec ingerował w jej prywatne życie.
Elizabeth marzyła o ślubie z miłości, a nie z przymusu. Jej pragnieniem była prawdziwe uczucie, a nie, jak to ojciec określał „dobra partia”.
Garderobiana pomogła jej zdjąć suknię i odwiesiła ją w szafie. Dziewczyna przebrała się w mniej oficjalną i bardziej wygodną, niebieską sukienkę z krótkim rękawem, sięgającą przed kolano. Rozpuściła włosy; loki opadły jej kaskadami na plecy. Na nogi wciągnęła niebieskie pantofelki i wyszła z pokoju. Zbiegając na dół, przypomniała sobie, że nie podziękowała swojej garderobianej, Petrze, za pomoc. Jak na dobrze wychowaną panienkę przystało, postanowiła wrócić do pokoju i zrobić to, co do niej należało.
Kiedy weszła do pokoju, okazało się, że garderobianej już tam nie było. Elizabeth wyszła na korytarz. Wtedy usłyszała tę rozmowę:
- Muszę jej to powiedzieć. Ma prawo poznać prawdę. Jeśli tego nie zrobię, to do końca życia będzie mnie gryzło sumienie – to był głos Petry, dochodzący z salonu na parterze.
- Poczekaj! - odezwał się inny głos. Elizabeth nie potrafiła go rozpoznać. - Chcesz zniszczyć jej życie? Wybierz odpowiedni moment i uderz, wtedy panicz Andre nie będzie mógł już się zrehabilitować w oczach córki.
Elizabeth zmarszczyła brwi. Zaniepokoiła się. Prawdą było, że ostatnio jej relacje z ojcem nie były najlepsze, co nie znaczyło, że przestała go kochać. A z tej rozmowy ewidentnie wynikało, że ktoś chciał go skrzywdzić.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania