Poprzednie częściElizabeth - Rozdział 1

Elizabeth - Rozdział 4

- Mnie? - zapytałam, z szybko bijącym sercem. Gdzie ja właściwie byłam? - Co to ma ze mną wspólnego?

 

- Więcej niż myślisz - odparł tajemniczo. Obserwował mnie przez chwilę, a potem wyszedł z pokoju. Nie, nie, nie. Co ja tutaj robię? Zagryzłam wargę i wyszłam z łóżka. Zaniepokojona takim obrotem sprawy, postanowiłam stąd odejść. I to jak najszybciej. Zdecydowanie wolę tłumaczyć się matce, niż obcemu facetowi, dlaczego zwiedzałam jego las. I to dosyć często. Niemal codziennie. Nieważne.

 

W tej samej chwili, w której otwierałam drzwi, Alex pojawił się przede mną. Uniósł brwi, patrząc na moją zakłopotaną minę. Stał w przejściu, uniemożliwiając mi wyminięcie jego osoby i ucieczkę. Nie, nie ucieczkę. To miał być przecież tylko powrót do domu ...

 

- Właśnie po ciebie przyszedłem. - Usłyszałam. Ostrożnie podniosłam na niego wzrok, nieprzerywalnie czując, jak szybko bije mi serce. Nie, wcale się nie bałam. To był tylko delikatny niepokój, wynikający z niczego innego, jak za długa nieobecność w domu. Tylko to.

 

- Po co? - zapytałam, starając się, żeby mój głos zabrzmiał pewnie. - Jeśli chodzi o twojego ojca, to ja chyba podziękuję za spotkanie. Przeproś go za mnie czy coś. Albo mu nie mów, a ja ...

 

- Nie pozwoliłbym ci z nim rozmawiać - przerwał mi. Zastygłam z otwartymi ustami, zapominając co tak właściwie miałam powiedzieć. Aleksander zbyt skutecznie wybił mnie z rytmu. Czy to normalne? Nie. Ani trochę.

 

- Więc ... - zaczęłam powoli, zbierając myśli. - Dlaczego?

 

Chłopak przewrócił oczami i westchnął tylko. Złapał mnie za ramię i zaczął prowadzić w dół po schodach. Jednych i drugich. Zauważyłam, że cały wystrój utrzymany był w ciemnych barwach, które nie przeszkadzały ani trochę w tym, by wszystko wyglądało bardzo schludnie. I odrobinę niepokojąco. Ściągnęłam brwi.

 

- Co to za miejsce?

 

- Mój dom - odparł Alex, zerkając na mnie z ukosa. Wydawał się poirytowany. Może pytaniem, a może w ogóle moją osobą. Tak, z pewnością.

 

- No to gdzie mieszkasz? - spytałam z zainteresowaniem. Te schody uparcie przywoływały tylko jedną myśl. Jedno skojarzenie - zamek. Taki, który widziałam na filmach, za czasów, kiedy jeszcze je oglądałam. Zresztą wnętrze było bardzo przestronne. A sufit znajdował się wyżej, niż w normalnych domach.

 

- Naprawdę zadajesz za dużo pytań - mruknął, przeczesując włosy ręką. Spojrzał na mnie tylko na ułamek sekundy, a kiedy znaleźliśmy się już na dole, w pewnym momencie usłyszałam donośny głos. Musiał należeć do jakiejś kobiety ...

 

Poczułam jak ktoś ciągnie mnie na prawo, a zaraz potem znalazłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Czując czyjąś rękę na swoich ustach, zaczęłam się szarpać. Ucisk tylko się wzmocnił. O co, do cholery, chodzi?

 

Po kilku sekundach zostałam uwolniona. Odwróciłam się i spojrzałam z wściekłością na Alexa, który stał jak gdyby nigdy nic. Bo tak. To właśnie on był na tyle inteligentny, żeby mnie niepotrzebnie straszyć.

 

- Czyś ty ... - Zatkał mi usta i spojrzał ze zmrużonymi oczami. Zacisnął wargi, a w jego oczach dostrzegłam ostrzeżenie. Wkurzyłam się jeszcze bardziej. Ale wyglądało to poważnie i zaczęłam się niepokoić.

 

- Albo będziesz przez chwile cicho, albo już nigdy więcej się nie odezwiesz - zagroził. Patrzał mi prosto w oczy. Widziałam te groźne błyski, niczym błyskawice rozcinające niebo. Skinęłam głową i próbowałam zacząć oddychać spokojniej. Alexander odsunął się, a potem przykładając palec do ust, pokazał żebym nic nie mówiła. Uchylił drzwi i wyjrzał na zewnątrz. Przez chwilę nasłuchiwał, a potem skinął, abym podeszła. Kiedy to zrobiłam, wyciągnął mnie na korytarz, a potem bez żadnych podobnych przystanków, na zewnątrz.

 

W końcu mogłam odetchnąć. I żądać wyjaśnień.

 

Ale kiedy rozejrzałam się dookoła, zamarłam. Niepewnie odwróciłam się i dostrzegłam to, czego wcale się nie spodziewałam. Za mną stał ogromny budynek. Wyglądał mrocznie i na pewno liczył wiele lat. Spojrzałam w drugą stronę i nagle serce zerwało się galopem, kiedy w pełni uświadomiłam sobie, gdzie jestem.

 

Byłam tam, gdzie chciałam się dostać.

 

Za murem ...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 17.04.2019
    Hm. Trudno coś konkretnego powiedzieć po wejściu jedynie w rozdział czwarty. Fabuła na poły baśniowa. Interpunkcja gdzieniegdzie nawala, szczególnie drażni spacja przed wielokropkiem.
    Niezłe:)
  • Altruistka 17.04.2019
    Dziękuję za komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania