Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Epidemia Żywych Trupów - Dzień 1.
Głosne krzyki , hałasy i dźwięki syren wybudziły Dawida ze snu , zdezorientowany nagłym wstaniem z łóżka , podbiegł do okna i rzecz którą ujrzał wzburzyła nim . Na własne oczy widział jak jego sąsiedzi wariowali , jedni skakali z dachów na ziemię , inni atakowali pozostałych , zainteresowany przyczyną takich zachowań wyją lornetkę którą dostał na urodziny i przyjrzał się dokładniej . Zauważył jak jedni ludzie atakują pozostałych , co dziwniejsze nie używają żadnej broni , rozszarpują i gryzą . Ze wstrząsu wybudził go krzyk dobiegający z parteru , przestraszony zszedł do połowy schodów , by ujrzeć co zachodzi w domu , ponownie został poruszony , ich sąsiadka miła pani mieszkająca w domu naprzeciwko przygwoździła jego mamę do parteru próbując grysć i odrywać płaty skóry . Pospiesznie cofnął się do swojego pokoju , wyjął kij który dostał od wujka z pod łóżka i zbiegł matce na ratunek . Pierw próbował przemówić kobiecie do rozumu , gdy to jednak nie zadziałało wziął zamach i z bólem serca przypierdolił jej prosto w głowę . Usiadł obok mamy , zepchnął na bok truchło kobiety , po uspokojeniu spytał o przyczynę takich działań .
- Mamo , dlaczego zostałas zaatakowana m przez naszą sąsiadkę ?
- Szczerze mówiąc , nie mam pojęcia . Ale poinformowano nas o jakiejś , szybko rozprzestrzeniającej się chorobie , mówili o wsciekliźnie , ale to …
- Ale nie przypomina wścieklizny ?
- Bardziej kojarzy mi się z twoimi grami , Dei , Dym …
- Dy*** Li*** ?
-Ooo , chyba to ?
Stał chwilę bez ruchu , po czym ze zdecydowaniem poinformował o następujących czynnościach . Zabarykadowali frontowe drzwi szafą w której trzymali buty i kurtki , przed tym jednak wyjęli z niej po jednej parze , w kuchni zajrzeli do lodówki i spakowali te produkty , które mały najdłuższą datę ważności , po czym zeszli do piwnicy po butelki wody i jakies uzbrojenie , mama którą sąsiedzi nazywali po imieniu Bernadeta chwyciła za stary , zardzewiały tasak gdy jednak zmieniła zdanie , i poprosiła o osłonę w drodze do kuchni , wyszli po tym jak chłopak wbił kilka dużych gwoździ w kij , wychodząc zajrzeli do kuchni czy mogą jeszcze znaleźć cos przydatnego , wysunęli szufladę i natrafili na kilka noży , widelców i łyżek , nie zauważyli nic przydatnego , więc otworzyli kolejną . Ta natomiast skrywała bardziej różnorodne narzędzia : tasaki , noże do mięsa i chochle do zupy , że ostatnie narzędzie niebyło zbytnio przydatne wzięli tylko te najostrzejsze . Po dopełnieniu swojej broni dla rozeznania wyszli na górny balkon , przy oglądaniu okolicy przez lornetkę dostrzegli grupę która też wybiera się na odnalezienie zdrowych żyjących sąsiadów .
- Widzę grupę ocalałych , tam po lewej od orlika .
- Powinnismy do nich dołączyć , byłoby bezpieczniej .
- Racja , tylko jak przejść 3 ulice , bez zostania zaatakowanym ?
Po chwili namysłu kobieta wpadła na myśl , by użyć samochodu sąsiadki gdyż miała jeszcze klucze po pomocy przy wywożeniu starych mebli . Wsiedli więc i i wyruszyli , po drodze wpadając na wychodzących im na czołówkę umarłym . Gdy byli już bliscy mety zatszymał im się samochód , ponieważ nie był wystarczająco zatankowany .
- Kurde , a jeszcze tylko dwie ulice dzieli nas od nich .
- Spokojnie , dobiegniemy .
Wyskoczyli więc i popędzili przed siebie , podczas biegu zaczęła ich gonić grupa zombiaków , bohaterowie przyspieszyli więc kroku gdy ludzie do których zmierzali ich zauważyła zaczęli ostrzeliwać zaczeli ostrzeliwać dobiegających truposzy .Gdy byli już u celu odsapnąć po pościgu , zaczęli więc rozmowę z innymi .
- Witam sąsiadów , zapraszam na grilla . Powiedział facet ubrany w fartuch .
- Spasujemy .
Odpowiedzieli grzecznie
- Jak chcecie , dziś w menu krwiste rączki i nóżki po kujawsku .
- OK , żarty na bok , w tej chwili trzeba zachować powagę .
- Dokładnie , maci pomysł co należy teraz zrobić ?
- Powinnismy uzbroić się po zęby i wszystkie powystrzelać , jak kaczki .
- Zgłupiał pan , a co jesli w tym czasie skończą się panu naboje , poza tym jest ich zbyt dużo i mogłyby nas zaatakować z każdej strony . Cos innego ?
- Ma pan jaki samochód ?
- A no mam , małego dżipa .
- To swietnie , wsiadajcie więc wszyscy .
Rozmiescili się więc pospiesznie , Dawid chcąc mieć kontrolę nad kierunkiem jazdy usiadł obok kierowcy , którym był własciciel samochodu , pozostali siedzieli z tyłu kolejno : Benia , córka kierowcy następnie jego żona . Przed wyjechaniem z garażu , omówili trasę jazdy , która prowadziła wzdłuż bocznych ulic , gdyż w centralnych częściach miasta pewnie było pełno stworów . Jadąc chłopak spostrzegł dom swojego kolegi i prędko nakazał aby sę zatrzymali . Wskazał głową dom jego kolegi i wyjaśnił o przyczynie swojej reakcji .
- Tam jest dom Saldowskiego !
- Co z tego ? Jestesmy słabo uzbrojeni trzeba się spieszyć .
Dawid szczerząc się i z błyskiem w oku poinformował ich :
- To z tego , że on jest lub był miłonikiem broni , nie tylko białej ale i palnej .
Skręcili więc , wjechali do ogrodu przez zamkniętą bramę , wbijając stalową bramę w scianę budynku
- Pójdę się rozejrzeć , wy zostańcie w aucie .
- Nic z tego będę ubezpieczał tyły .
Po wejściu do domostwa Dawid podziękował za udzielenie mu wsparci . Zeszli do piwnicy , gdzize ukrywała się cała szafka pistoletów , szotgunów , karabinów i innych broni .
Kozłowski już sięgał po granaty, kiedy został pouczony .
- To zostawiamy , większy hałas przyciąga to chodzące gówno , dlatego poszukajmy ktłumików do tych broni palnych którym można je założyć , a oraz amunicję .
Dał znać towarzyszowi o , że znalazł skrzynie z amunicją , niestety tłumików musieli poszukać gdzie indziej. Wychodząc i idąc obok wejscia do salonu dostrzegł cos w rogu pomieszczenia , starą drewnianą szafkę , ze żłobieniami w drzwiczkach , ładnie zdobionymi sciankami , a po otwarciu mile zaskoczyła ich kolekcja noży m mieczy w każdym typie i rozmiarze , nawet jego ulubiony rodzaj miecza chińskiego , czy japońskiego broń ninja i samurai katanę o zdobionym ostrzu na którym z jednej strony był wyryty smok a z drugiej jaki chińskie słowa , domyślił się że to co w stylu ,,Siedem upadków , osiem powstań '' , którego znaczenia i tak nie znał , ale dodawała mu sisł , więc pożyczył ją mając nadzieję , na oddanie jej . Wyszli więc uzbrojeni po zęby , gdzie czekał na nich ich pojazd otoczony niewielką grupą truposzy , Dawid poprawił chwyt na orężu. Skinieniem głowy pokazał Kozłowskiemu m by zmierzył się z tymi po lewej , on natomiast po prawej ruszyli na odsiecz . Przed dotarciem rzucony przez Dawida nóż pofruną prędko i ze wistem wbił się w głowę umarlaka , jego partner tym czasem , obijał stwoty metalowym kijem bejsbolowym . Zafundował jednemu solidny cios w skroń , zachodzącej go od tyłu postaci przypieprzył kijem mocno w podbródek , cios był na tyle mocny , by truposz poleciał na swojego pobratymca i obu powalił na ziemię , podbiegł więc do nich i mając możliwość zadania takiego ciosu kończącego rozmiażdżył im głowy kolejno solidnym osadzeniem buta na ich czaszkach . Po wybiciu wszystkich zgniłych postaci dookoła powrócili do auta , pakując cały arsenał na tył samochodu , przywitali się zarówno z pytaniami :
- Nic wam nie jest ?
-W porządku ?
Spytały ze strachem przerażone kobiety .
- Tak , jest OK. Odpowiedział Dawid .
- Niema się czego o nas martwić , poradzilimy sobie .
- A czemu niestrzelaliscie ?
- Mogłabym zadać to samo pytanie ?
- Dlatego , że była ich niecała ósemka .
- Wystarczyłoby wam amunicji na trzy razy większą zgraję .
- Tak , ale zostałem pouczony że hałas przyciąga te gnidy , oraz że lepiej jest zostawić amunicję na żywych przeciwników .
- Dobrze , dobrze , możecie podzielić się zdobytymi informacjami po dojechaniu do celu
Ruszyli więc w dalszą drogę , po kwadransie widzieli już budynek otoczony wysokim płotem , Dawid patrząc na piętrzące się ogrodzenie dostrzegł , że musi być pod napięciem , gdyż każe stworzenie które go dotknęło dostawało wstrząsu i padało na ziemię . Wychodząc z auta dali znak światłami o obecności żywych w tym pojeździe , grupa walczących pokazałaby wjechali przez bramę , oni w tym czasie będą pilnować , aby nic ich nie zaskoczyło . Zatrzymali się , wysiedli z wozu i natychmiast zostali sprawdzeni , czy nie mają żadnych ugryzień .
- Jestem major Henryk Orzeszkiewicz , miło widzieć że dojechał tutaj ktoś żywy .
- Było Cięzko , ale sobie poradzilismy
- Ciężko ! , było paskudnie , ale racja daliśmy radę .
- Możemy usiąść , odpocząć ?
- Oczywiscie , tylko wejdźmy do srodka , nie chcemy mieć na karku wzroku trupów i toksycznych żyjących , którzy będą podsłuchiwać naszą rozmowę ?
Tak minął ich pierwszy dzień z czasów Ragnaroku {walki między bogami , a olbrzymami} , w tym przypadku między ludźmi a nieumarłymi .
Komentarze (3)
Jeśli jesteś fanem takich klimatów, to zapraszam do mnie na serię "Wirus"
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania