Poprzednie częściEpos Nadprzyrodzony #1

Epos Nadprzyrodzony #2

Każdy mówi: Maska, ten wilczy łeb, żywa!

Gdzie szwy są? - Panie, patrz pan, prawdziwa!

I okiem on mrugnie, a ja zarechoczę

I strach spada sam na rozmowy pobocze

I śmieją się ludzie, choć żart wcale przedni

(Wilkołak przeraża, gdy nadchodzą "te" dni)

No bo zazwyczaj to miłe stworzenie

Nieboskie, to prawda, siejące zniszczenie

Ale nie skrzywdzi człowieka dobrego

Zwłaszcza takiego zaprzyjaźnionego.

Ostatnio przybiega, wręcz leci (jak mucha!)

-Okropny!, Okropny! - Co? - My... Mamy ducha!

I czekam aż padnie od śmiechu zemdlony

A on nic! Ludzie, on jest przerażony!

-Gdzie ducha widziałeś, futrzaku wypchany?

On mówi, że stał, wisiał, we drzwiach altany

-To chodźmy, kosmaty potworze kudłaty

Sprawdzimy co straszy opodal tej wiaty

On sól białą wziął Winchesterów zwyczajem

A ja, przyznam szczerze, miałem kubek z czajem

Lecz jemu otuchy dodać trochę chciałem

Na duchy to płyn. - Skąd masz? -W szafie miałem.

Idziemy, mijamy moje piękne kwiaty

Van Goghiem natchnięte ogromne rabaty

Patrzymy, faktycznie, coś tam się unosi

Prześcieradło? Niee. To coś kosą kosi!

Widmową, zgadza się, ale daje radę

Nie będę kosiarce ja wchodził w paradę

Patrzę na kudłate: A ten wystrachany

Cały blady. Coś ty, jest ci coś? Kochany!

On patrzy, spod palców na zjawę wciąż zerka

- Wygląda ci ona jak hm, no, striptizerka?

-A wiesz, że faktycznie, troszeczkę, być może...

Czy to twoja sprawka, paskudny potworze?

Zagryzłeś ją? Pytam, choć ran nie widziałem.

-Ja ją... -No mówże! -Na śmierć zaruchałem!

Kosmaty ty zbóju, ty seksu demonie!

Jakąż to potęgę masz w tym swoim członie?

Nieważne, powiada, to jej była wina

Bo z sercem kłopoty miała ta dziewczyna

-Ze sercem, to tam, gdzie silikon na przedzie?

-Ćśś! Patrz! -Co? -O, rany! - Sąsiadka tu jedzie!

Popyla z daleka ta stara plotkara

A tu przy nas lata widmo-obciągara

Co zrobić, kolego? - pytam kosmatego

-Schowajmy ją w szopie!

-Jak?

-Ja nie wiem tego!

-Na imię jak miała ta twoja wybranka?

-Jennifer!, choć kto wie... chciałem...

-No?

-Dymanka!

I nagle zjawa podleci, z dawnych czasów

Uraczy stukotem widmowych obcasów

-Słucham tej waszej paniki... Się schowam.

Lecz potem nas czeka poważna rozmowa!

Pogroziła palcem, kucnęła za drzewem

Wtapiając się w zieleń (zieloną jak nie wiem)

I wiem, nie pomoże nam żadna ucieczka

Nie uciekniemy już od jej tyłeczka...

Lecz cicho! Sąsiadka już tutaj pędzi

Z daleka już słyszę, że aż ją coś swędzi

I wiedzę o innych wypuścić nam musi

-Ty, słuchaj - wilk pyta - Może ją udusić?

C.d.n.

Następne częściEpos Nadprzyrodzony #3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • alfonsyna 05.06.2016
    Teraz to już siedzę jak na szpilkach, przez te wszystkie zwroty akcji. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania