Fantasmagoria
Zamiast leżeć, stałam. Mrok przede mną gęstniał. Poczułam dłonie na moich plecach, delikatnie objęły mnie w talii. Wstrzymałam oddech. Zadrżałam. Zesztywniałam z zaskoczenia. Poczułam znany zapach, zaciągnęłam się nim i usłyszałam głos. Szeptał tak, jak zwykł szeptać nocami. Ale był to szept wyraźny, przez maleńką chwilę słuchałam go z lubością, lecz otrząsnęłam się z przestrachem. Był za głośny, zbyt dokładny. Ogarnął mnie lęk. Nigdy nie słyszę wszystkiego tak dobrze. Wydaje się, że mówił „Czego ode mnie oczekujesz?” a może to było coś innego? Tak sugestywnego, tak jego? Chociaż pragnę wiedzieć, widocznie to, co powiedział, nie było wtedy najważniejsze. Uleciało to z mojej pamięci. Słuchałam dźwięku, nie słów. Czułam oddech na skórze, a przed sobą widziałam tylko ciemność. Ciarki przeszyły mnie od szyi, którą musnął palcem i wargami, poprzez cały kręgosłup i objęły mnie całą. Trwałam w bezruchu, czekając aż odejdzie. Nie widziałam nic. Czekałam przerażona, oczekując najgorszego, wciąż jak sparaliżowana. Wszystko działo się praktycznie jednocześnie i było tak rzeczywiste, nawet bardziej realne, zmysły szalały, zajmując miejsce wyłączonemu z udziału wzrokowi. Nie zapomniałam poprzedniej scenerii, intuicyjnie wiedziałam, że to tylko zwodząca ułuda, iluzoryczna kpina. Nie mogę jej ufać, myślałam. Odczuwałam bardziej. Chciałam się w niej zatracić. Wystarczyło przez moment poczuć się bezpiecznie. Serce biło gwałtownie, ale tego dźwięku na próżno mogłam szukać w przestrzeni. Niepokój narastał, a on zniknął. Znów pojawiło się ono.
To był dzień, w którym musiałam spełnić choć jedno małe marzenie. Po tej psychodelicznej nocy, chciałam, żeby wydarzyło się coś dobrego.
Zadzwoniłam do niego o 10.
Ale to on był moim koszmarem.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania