Fantazyjno-Kosmiczny Spacer Po Wyspie Imprezy, Wolności I Relaksu

gatunek: fantastyka/fantasy/surrealizm/sny/podróże/przygoda/komedia

 

"Fantazyjno-Kosmiczny Spacer Po Wyspie Imprezy, Wolności I Relaksu"

 

Wyspa Imprezy, Wolności I Relaksu. Ciepła i słoneczna wiosna. Popołudnie. Lata 1977-1993.

 

Nad obszar lądu, niewielki lecz mimo to posiadający wielki charakter, nadleciał zielony samolot pasażerski. Wylądował na lotnisku znajdującym się pośród łagodnych wzgórz, tuż za wiecznie imprezującym, szaro-żółto-brzoskwiniowym miastem o ceglastych i pomarańczowych dachach, leżącym u malowniczych wybrzeży, gdzie rozciągały się wspaniałe, jasnobeżowe oraz jasnożółte plaże. Grupa około osiemdziesięciu turystów i turystek wyszła na zewnątrz, po czym poszła w kierunku pięknej miejscowości, do hoteli. Wśród gości byli obecni między innymi: Cowboy, Cowgirl, Plażowicz, Plażowiczka, Podróżnik, Podróżniczka, Rastaman, Rastawoman, Raper, Raperka, Piosenkarz Dance, Piosenkarka Dance, Piosenkarz Disco i Funk, Piosenkarka Disco i Funk, Artysta Malarz, Artystka Malarka, Pisarz Beat Generation, Pisarka Beat Generation, Dziennikarz Gonzo, Dziennikarka Gonzo, Hipis oraz Hipiska. Wszyscy z nich mieli po dwadzieścia pięć do trzydziestu pięciu lat. Osoby te były dla siebie wzajemnie kolegami i koleżankami.

 

Dzień drugi, rano.

 

Z otoczonego subtropikalnym ogrodem hotelu, posiadającego balkony, basen, bar oraz fontannę, wyszły dwunożne gazele i człekokształtne drzewa. Opuściły one teren obiektu, zaraz po czym rozeszły się w różnych kierunkach. Potem z budynku wyszli Hipis i Hipiska. Poszli zwiedzać ogródek. Przeszli pod pergolą. Słoneczniki machały do nich swoimi liśćmi. Ludzie zwiedzili ogródek hotelowy, po drodze napotykając zieloną żabę skrywającą się pod muchomorem, dorodnego szarańczaka grającego oraz śpiewającego pośród trzcin i krasnoludki pływające w garncu złotych monet. Dwójka zwiedzających słoneczną okolicę osób weszła do przestronnego namiotu, wyglądającego trochę jak zamek wielkości busu. Bardzo szybko wywiązała się między nimi nietypowa, zabawna oraz pełna fantazji i humoru rozmowa o różnych dziwnych rzeczach.

 

— Uhuhuhuhuuu! — zaśmiał się zabawnie Hipis.

— Cohohohohooo? — spytała rozbawiona Hipiska.

— Zobacz, jesteśmy w innym świecie!

— Johohohohohohooo! Nohohohohohohooo!

— Wokół kwiatów rośliny pnącej, tej przyczepionej do ściany, fruwają dwa słonie wielkości chomika. Jeden ma skrzydła jak u łabędzia, a drugi jak u trzmiela albo szerszenia.

— Pod rzędem muchomorów dużych jak taborety, grasują trzy nosorożce o rozmiarach jeży albo kretów. Mają nietoperzowe skrzydła. Jeden jest jasnoniebieski, a drugi jasnoróżowy.

— Oba wróciły prosto z dyskoteki w stylu lat siedemdziesiątych albo osiemdziesiątych dwudziestego wieku.

— W powietrzu unoszą się kolorowe płaskie kółka, a barwne piłki w kropki skaczą tu i ówdzie, wszędzie wokół nas.

— To rekwizyty z tej dyskoteki. Pewnie była ona ciekawa, zabawna i przebojowa.

— Taborety wykonywały piruety i kręciły się jak odlotowe, nostalgiczne, niezapomniane kotlety z jakiegoś dziwnego snu o latach osiemdziesiątych, odprężającego mózg.

 

Hipis i Hipiska wyszli na spacer po mieście, które miało specyficzny klimat. Po drodze spotkali na chodnikach dużo roześmianych przechodniów. Niektórzy z nich palili fajki lub cygara, albo pili oranżadę. Wszyscy śmiali się, tańczyli, cieszyli się życiem. Dwoje podróżnych przeszło obok parku rozrywki, różnych klimatycznych dzielnic alternatywnych oraz przez ogród botaniczny, skrywający kilka pięknych, zabytkowych fontann. Wszędzie dookoła rosły trzciny, drzewa owocowe, kwitnące rośliny o wielkich liściach i palmy różnych kształtów oraz rozmiarów. Kolega i koleżanka zaczęli kolejną rozmowę.

 

— Brama do innego świata otwiera się przed nami — zaczął wizualizować Hipis.

— Dziwne dynie i zabawne kabaczki fruwają przed oczami, machając liśćmi niczym skalary płetwami — Hipiska dołączyła się do eksploracji zakamarków bujnej wyobraźni.

— Dynia i banan się zaśmiały.

— Pomidor zatańczył z ananasem.

— Ale tu wesoło! Z czego oni mogą się śmieją?

— Z tego, że przez cały rok jest zielono, i że przez większość roku świeci słońce.

— Kwiaty wesoło kiwają się na ciepłym, wiosennym wietrze.

— Motyle skaczą z kwiatka na kwiatek, a chrząszcze z grzybka na grzybek.

— Ale tu jest niezła karuzela.

— A tam dalej stoi cyrk, który również jest zabawny, szalony i zakręcony.

— Tu jest bardzo kolorowo, więc możliwe że wesoło.

— Tam jest niby monotonnie, no bo tylko dwa odcienie, lecz naprawdę również i tam jest też bardzo wielobarwnie.

— Zobacz, jaka wielka palma!

— Takie chyba istnieją od niewiarygodnie dawna.

— Jaka ogromna skała!

— Nie, to mamut!

— O, legendarna fontanna, pełna mitycznych rzeźb!

— A w niej kąpią się flamingi i ibisy.

— Okoliczne trzciny i drzewa machają do nas wesoło swoimi liśćmi.

— Są prawdopodobnie w dobrym nastroju, z powodu słonecznej pogody.

— Wydaje się, że zachęcają nas, byśmy szli w kierunku, w którym wieje wiatr. Lecz ja wolę wrócić do krainy luksusu, czyli do hotelu, aby zobaczyć, jakie niezwykłe stwory ukrywają się w ogrodzie, no a także oczywiście wskoczyć do basenu też. He he he he! Yo yo yo yo!

— No i oczywiście ja też. Chodźmy już więc w dalszą drogę, pełną niezwykłych i zaskakujących przygód, hey yo!

 

Hipis i Hipiska wrócili do hotelu. W międzyczasie nadciągnął środek dnia. Poszli do ogrodu, przeszli po alejce obsadzonej po obu stronach cienkimi wysokimi palmami. Zajrzeli pod liście przepięknej monstery, a tam swoją obecnością zaskoczył ich zielono-niebieski krasnoludek z oczami krokodyla, łabędzimi nogami, szczypcami jak u homara i ogonem zebry, grający na mandolinie. Przeszli przez trawnik, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. Swoje barwy zmieniał powoli, stopniowo i bez przerwy, przez cały czas. Zaszli w pobliże basenu kąpielowego. Kąpało się w nim pięć człekokształtnych winogron, siedem roześmianych pomidorów, trzy wesołe ziemniaki i cztery pomelo, uśmiechnięte od ucha do ucha. Ludzie weszli do basenu i zaczęli wymianę zdań między sobą.

 

— Na daktylowcu, owiniętym przez jakiegoś wielkiego cienkiego stwora podobnego do liny, rosną niebieskie migdały — Hipis zaczął bujać w obłokach.

— Tan stwór to smok. Taki sam, jakie kiedyś napadały na statki i zatapiały je, ale ten jest mniejszy i żyje na lądzie — Hipiska dołączyła się do skakania wraz z nim z jednej chmury wyobraźni na kolejną.

— Po trawniku czołgają się żółwie morskie.

— Na balkonie wylegują się foki.

— Pod wodą ukrywa się samogłów.

— I kilkadziesiąt kijanek.

— Wyrosną z nich ankylozaury.

— Albo guźce.

— Fioletowe emu kąpią się też.

— Jak i niebiesko-zielone antylopy gnu.

— Obok bananowców przebiegł wielbłąd trzygarbny.

— Nad nami przefrunęła lama o dwóch głowach.

— Za żywopłotem spacerują sęp i kondor.

— Nad boiskiem i podjazdem przefrunął rój meteorytów.

— Spieszy się na gwiezdny festiwal pośród zielonych i niebieskich chmur, wirujących i kołyszących się na tle nieba zmieniającego kolory jak kameleon.

— Zielone słońce buja się jak wahadło. Jego kolor ma smak ananasa.

— Fioletowy księżyc, którego barwa ma winogronowy smak, lata jak szerszeń.

— Muchomory są raz wysokie, a raz niskie.

— Z okien wyfrunęły trzy zimorodki.

— Za nimi podążyły dwa niebieskie słonie i cztery zielone nosorożce.

— Drzewa wyskakują z ziemi i przemieszczają się w poszukiwaniu innych miejsc, gdzie mogłyby osiąść.

— Żywopłot wyrwał się z gleby, wzleciał w powietrze i wykonuje ruchy faliste albo zygzakowate.

 

Nadeszło popołudnie.

 

Hipis i Hipiska wyszli z basenu kąpielowego, wypełnionego fioletowo-pomarańczową wodą, a następnie poszli na plażę. Usiedli w przybrzeżnej płyciźnie. Byli zamoczeni po pępki.

 

— Mewy i pelikany unoszą się wysoko w powietrzu, w ogóle nie poruszając się, zupełnie jakby były zahipnotyzowane — zaczął fantazjować hipis.

— Po kosmosie fruwają jakieś dziwne, długie, cienkie stworzenia. To chyba wstęgory, albo płazowe ludzkie ryby — Hipiska przyłączyła się i niebawem zaczęli opowiadać o iście bajkowych zjawiskach i zdarzeniach już razem.

— He he he he he!

— Hy hy hy hy hy!

— Żółw morski otarł się o moje pięty.

— Ośmiornica zrobiła rybom karuzelę.

— Kraby urządziły na plaży zabawę taneczną.

— Tak, są też wyścigi ślimaków.

— No i oczywiście parada humoru, dziwności, niezwykłości oraz rozmaitości musi być tu także też, tak jak za każdym razem wszędzie tam, gdzie pojawiamy się my.

— Na gigantycznym krabie jadą cztery żółwie, a na nich dodatkowo siedzą cztery ślimaki.

— Rozbrykane zebry, żyrafy, osły, muły, pegazy i jednorożce idą radośnie też.

— Obok hotelu przefrunęły trzy żaby z płetwami delfinów, a jedna z nich ciągnęła za sobą przyczepkę, na której siedziały dwa misie koala.

— Nad ogrodem przeleciało dziesięć potężnych, czteroskrzydłych żurawi, zmieniających rzeczywistość wszechrzeczy swoim śmiganiem po niebie, a każdy z nich był innego koloru.

— Trzciny, grzyby i kwiaty kołyszą się na wietrze we wszystkie strony świata.

— Zabawnie to wygląda. Ło ho ho!

— Łe he he!

— Długi cienki wąż zaplątał się pośród gałęzi drzewa.

— Roześmiany koń tarza się w piachu na zapleczu hotelu.

— Wyjec, pawian i nosacz tak brykały po gałęziach, że fiknęły fikołka i wylądowały na wielkich pieczarkach, purchawkach oraz muchomorach, które puściły zielono-szaro-niebiesko-fioletowego bąka.

— Kilka minut temu, po niebie powoli frunęły chmury. A teraz, zamiast nich, płyną meduzy, jeżowce i wężowidła.

 

Hipis i Hipiska wyszli z wody i wrócili na plażę, a wtedy nastał zachód słońca, które przybrało kolor ciemnożółty. Niebo stało się jasnopomarańczowe. Dwoje ludzi poszło do mającego wielki klimat i unikalny, niepowtarzalny charakter lokalu gastronomicznego, znajdującego się przy plaży. Po drodze spotkali dwa nosorożce z wielkimi skrzydłami motyli zamiast uszu, a także niebieskiego tygrysa z kłami mastodonta, oraz zielonego kuca i różowego kota domowego z dwoma krogulczymi szponami na końcu ogona.

 

Przyszli do nastrojowego lokalu, zbudowanego z jasnobrązowego drewna. Zjedli sałatkę owocowo-rybną. Wypili po lampce czerwonego wina i po szklance czterokolorowej oranżady. Zapalili staromodne fajki o oryginalnym, historyczno-legendarnym wyglądzie, a później poszli tańczyć. Przy dźwiękach szybkiej, wesołej muzyki latynoskiej, dyskotekowej i plażowej imprezowali też: Cowboy, Cowgirl, Plażowicz, Plażowiczka, Podróżnik, Podróżniczka, Rastaman, Rastawoman, Raper, Raperka, Piosenkarz Dance, Piosenkarka Dance, Piosenkarz Disco i Funk, Piosenkarka Disco i Funk, Artysta Malarz, Artystka Malarka, Pisarz Beat Generation, Pisarka Beat Generation, Dziennikarz Gonzo oraz Dziennikarka Gonzo.

 

— Jeśli zaraz po wyjściu ze znajdującego się w ogrodzie basenu promienie słońca szybko wyrzucają wszystkie krople wody z powierzchni człowieka gdzieś daleko w powietrze, to znaczy że jest on w zdecydowanie ciepłej i słonecznej krainie — zauważył Hipis.

— Rzeczywiście. Krople odklejają się od nas i fruną w kierunku chmur pierzastych oraz kłębiastych, aby podczas deszczu wylądować na ziemi, albo w zbiorniku wodnym, w którym mogą na przykład czołgać się ślimaki albo pływać ryby i wyobrażać sobie, że są fruwającymi jaskółkami albo nietoperzami — stwierdziła Hipiska.

— Na ścianach i drzwiach lokalu są naklejone wielkoformatowe zdjęcia, przedstawiające kwiaty i ukryte pośród nich tajemnicze oraz dziwaczne owady.

— I fruwające nad nimi rzekotki ze skrzydłami nietoperzy lub pterodaktyli, oraz jaszczurki ze skrzydłami kolibrów, nektarników albo miodojadów.

— Hy hy hy hy hy!

— He he he he he!

— W mojej sałatce są ślimaki.

— A w mojej szarańczaki.

— W powietrzu pływają złote rybki, dyskowce i synodontisy.

— Po ścianach skaczą jakieś prehistoryczne żabulce, a także łażą kameleony oraz iguany.

— Między tańczącymi ludźmi fruwają ćwierkające kwiaty i pachnące motyle.

— Ciągnące za sobą wielobarwne smugi, pełne migających świateł i niezwykłych, pięknych dźwięków.

— Jakie dziwne, zastanawiające, świetliste kule.

— Są nawet otoczone przez pierścienie, przypominające jakieś tory wyścigowe.

— Samochody, rowery oraz skutery na ulicach stanęły na dwa kółka i też tańczą.

— Nawet jachty przyczołgały się znad morza, a także przyleciały samoloty oraz helikoptery, i one też tańczą, krążąc po niebie!

— Drzewa i palmy kręcą się niczym tancerze lub tancerki z hula hoop.

— I budynki wywijają całkiem nieźle też.

— Chmury zmieniają kolory i rozmiary.

— Za obłokami, na tle nieba, fruwają dziwne i tajemnicze wzory, jakby kształty.

— Ta chmura wygląda jak olbrzymia rozgwiazda, ośmiornica, albo jakieś wężowidło.

— To statek kosmiczny z galaktyki Superstaria.

— Ten obłok bardzo przypomina pomarańczowo-fioletowo-różowy kapelusz, ciągnący za sobą piękną, kolorową wstęgę.

— A tamten wygląda jak ciężarówka albo autobus. Wokół niego fruwają też dwa jakby samochody osobowe.

— Hy hy hy hy ho ho ho ho!

— He he he he hy hy hy hy!

 

Hipis i Hipiska ucztowali i tańczyli prawie do środka nocy. Wtedy skończyli imprezować, wyszli na zewnątrz oraz wrócili do hotelu, a wokół nich fruwały pomarańczowe, żółte, srebrne i zielono-niebieskie gwiazdki z nieba. W drodze powrotnej, kolega i koleżanka zauważyli trzy podłatczyny wielkości krowy oraz dwa włosopuklerzniki kosmate, duże jak nosorożce włochate. Gdy przechodzili przez ogród hotelowy, zostali przywitani przez pawia o rozmiarach strusia, a także przez różowo-żółtego pingwina z szyją bociana i ogonem bażanta. Kiedy szli przez korytarz, na suficie zauważyli ćmę wielkości wiewiórki. Weszli do pokoju, a wtedy przez drzwi balkonowe wyfrunęły cztery świecące mewy. Weszli do łóżek i zasnęli. Mieli odprężające i inspirujące sny. W międzyczasie, nad hotelem fruwały dwa słońca i dwie gwiazdki, a na tle nieba widniały dziesiątki księżyców.

 

Tymczasem w świecie snów, po tamtej stronie...

 

— Albo mi się wydaje, albo te kraby są wielkie jak komody — skomentował Hipis.

— Jeśli po niebie zamiast gołębi i papug fruwają ryby, a w jeziorach zamiast ryb pływają lemury, to znaczy że kolejny wszechświat przechodzi do innej lepszej rzeczywistości. Wtedy trzeba trzy razy wykonać przewrót w przód i pięć razy okręcić się w koło, żeby znowu słonie i guźce mogły fruwać, a szympansy pływać — oznajmiła Hipiska.

— Wiele razy byłem na pokładzie statków kosmicznych, a także na obcych planetach — wyznał Hipis.

— I jak tam było? — spytała Hipiska.

— Iście kosmicznie! A właściwie to różnie, w zależności od tego, jakiego typu były to istoty pozaziemskie, spodek latający i planeta — odpowiedział Hipis.

— Czy wszystkie statki kosmiczne mają kształt spodków?

— Nie. Zdecydowanie nie.

— Wczoraj w nocy po ulicach spacerowały dwa kosarze duże jak hipopotamy. Nad ich głowami fruwały nietoperze wielkości kurczaków.

— He he he he he!

— Hi hi hi hi hi!

— Niesamowite, przepiękne wrota.

— Ktoś zadał sobie bardzo dużo trudu, aby je wykonać.

— Za drzwiami jest pterozaur.

— I ćma.

— Pod sufitem fruwa papuga.

— Nie, to motyl.

— Patrz, kolejne wspaniałe wrota.

— Ciekawe, w jaki sposób, z czego i dlaczego je zbudowano.

— Jak tu pięknie.

— Kiedyś tu musiały dziać się wspaniałe uczty.

— I bale.

— Klimat starych dobrych czasów, czyli złotej ery, czasami można nadal tu poczuć.

— Jednak zdecydowanie to już nie jest to samo, co było w czasach zamierzchłych.

— Dlaczego tu znowu nie może być tak bardzo dobrze, jaki kiedyś?

— Jeśli będzie taka możliwość, wkrótce wyruszymy na poszukiwania zaginionych artefaktów.

— Artefaktów z mitycznych i legendarnych Magicznych Ogrodów oraz Tajemniczej Czasoprzestrzeni, a także ze Wzgórz Egzystencjalizmu i przyległych do nich lądów oraz mórz?

— Dokładnie tak.

— To wspaniała wiadomość, że możemy znów odwiedzić te wszystkie niezwykłe rzeczywistości, krainy i światy.

— Będziemy fruwać pośród figur geometrycznych, które świecącą i zmieniają kolory. Jedna połowa nieba będzie zajmowana przez dzień, a druga przez noc.

— Tymczasem planeta będzie miała kształt bułki z masłem.

— Albo zapiekanki z humorem.

— Lub drożdżówki z surrealizmem.

— O, ważki!

— Skąd te szerszenie się tu wzięły?

— Patrz do góry!

— Co? Łooo!

— Nooooo!

— Yooooo!

— Ale numer!

— No właśnie! Borsuk na suficie!

— Przez okno zaglądają pieczarki.

— I opieńki.

— Ciekawe, czego mogą chcieć?

— Nie mam pojęcia.

— Przez drzwi balkonowe patrzy na nas mewa!

— I flaming!

— One były już na innych planetach!

— A teraz przyleciały także i tutaj!

— Na tej lampce nocnej siedzi kangur.

— A na tej szafce leży wombat.

— Wokół hotelu fruwa krab ze skrzydłami kondora.

— Po ogródku pełza delfin z nogami emu, a jest kolorowy jak ararauna. I na głowie ma trzy lub cztery rogi impali.

 

Dzień trzeci, rano.

 

Słońce przyjemnie świeciło. Hipis i Hipiska wyszli z hotelu. Po zewnętrznej ścianie budynku spacerowały cztery krety. Jeden był niebieski, drugi fioletowy, trzeci pomarańczowy, a czwarty zielony. Na plaży wylądował fantazyjnie wyglądający bus ze skrzydłami awionetki, pomalowany farbami w sprayu. Kolega i koleżanka wsiedli do pojazdu, który następnie oderwał się od ziemi, wzbił się wysoko w powietrze i poleciał na Magiczno-Bajeczno-Fantazyjną Planetę Tropikalnych Lasostepowych Wysp I Kontynentów.

 

— Zobacz, słońce tańczy dookoła własnej osi! — spostrzegł Hipis.

— I do tego śpiewa śmieszne piosenki! — dodała Hipiska.

— Dzisiaj rano jest na dworze dobra pogoda.

— Nawet samo słońce zakłada okulary przeciwsłoneczne!

— Owady ubierają kaski i wsiadają do steampunkowych rakiet kosmicznych.

— Roje insektów lecą zwiedzać tajemnicze planety.

— I spotykać niezwykłe stworzenia.

— Niektóre z tych istot są wyprostowane i chodzą na dwóch nogach, podobnie jak ludzie.

— Tymczasem w głębi dalekich, wiecznie zielonych lasów, pośród wielkich drzew, fruwają świecące i kolorowe figury geometryczne oraz linie.

— Mieszkające w drzewach, skałach, jaskiniach i pod ziemią.

— Na plaży właśnie coś ląduje. To nasz bus kosmiczny, przylatujący aby na kolejną niesamowitą przygodę wkrótce zabrać nas!

— Chodźmy więc już, choćbyśmy mieli przefrunąć nad grzbietami apatozaurów i stegozaurów.

— Do tego pokoju zagląda kosmiczny i człekokształtny parasaurolophus wielkości kuguara.

— A na wnętrze tamtego pomieszczenia patrzy triceratops z szyją prazauropoda.

— No to jesteśmy na pokładzie statku międzywymiarowego.

— Nawet tutaj jest łatwo zainspirować się do pisania tajemniczych i przygodowych historii o starodawnych, zagadkowych czasach, budowlach, artefaktach oraz krainach.

— Ten pojazd jest bardzo niezwykły! Można niemal dowolnie zmieniać jego wygląd za pomocą myśli!

— O! Jesteśmy we fruwającym hotelu z ogrodem, basenem, balkonami, a nawet z plażą!

— Hej, dalej i wyżej!

— Taaaaak!

— Ku kolejnej przygodzie! Tym razem we Wszechświecie, W Którym Stare Dobre Czasy Zawsze Trwają I Nigdy Się Nie Kończą!

— Yooooo! Więc leeeeciimyyyy! Yeeeah!

 

I pofrunęli w daleki kosmos, pełny zaskakujących, świecących planet o nietypowych kształtach, takich jak czworościany oraz ośmiościany, a także posiadających niezwykłe kolory. Niektóre co jakiś czas zmieniały nagle miejscami barwę, a nawet ukształtowanie terenu. Oprócz Hipisa i Hipiski, wśród około osiemdziesięcioosobowej załogi byli obecni między innymi także: Cowboy, Cowgirl, Plażowicz, Plażowiczka, Podróżnik, Podróżniczka, Rastaman, Rastawoman, Raper, Raperka, Piosenkarz Dance, Piosenkarka Dance, Piosenkarz Disco i Funk, Piosenkarka Disco i Funk, Artysta Malarz, Artystka Malarka, Pisarz Beat Generation, Pisarka Beat Generation, Dziennikarz Gonzo oraz Dziennikarka Gonzo. Wszyscy spośród tych kolegów i koleżanek polecieli razem, więc było bardzo wesoło, towarzysko oraz rozrywkowo.

 

Tymczasem w środku dnia, gdzieś na jednej z dalekich planet, po tropikalnej plaży, w cieniu wysokich palm o wielkich liściach w kształcie gigantycznych piór, spacerował samotny flaming.

 

— A ja sobie tutaj tylko surrealizuję, czyli bujam w obłokach — powiedział i poszedł dalej.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 28.05.2020
    Piotrek P. 1988→W tym tekście przeszedłeś samego siebie.
    Te dialogi są – w tym sensie i różnorodności pomysłów – niesamowite. No i reszta też.
    No nie. Tym razem spece od efektów, nie dali by rady, tego wszystkiego, w ten sposób.
    No chyba, że byłby to serial... i wiele nadgodzin w pracy.→Pozdrawiam:)↔5
  • Piotrek P. 1988 28.05.2020
    Dziękuję za ocenę i za ten przebojowy komentarz, nawiązujący do kinematografii, kapitalny, pozytywny oraz inspirujący do kolejnych tajemniczych i zaskakujących opowiadań. Pozdrawiam :-)
  • Pasja 30.05.2020
    Bardzo ciekawie u ciebie i jak zwykle kolorowo. Interesujące pary dobrane pod względem kulturowym i społecznym. Ożywiasz martwe rzeczy i nadajesz roślinom, owocom i warzywom ludzkie emocje. Wszczepiasz zmysły dlatego wszystko jest takie radosne. Różnice w tym świecie nie występują i nie ma wykluczenia nikogo z tego środowiska. Wielki festiwal dobroci i porozumienia. Beztroskie wakacje pośród szczęśliwych istot. Połączenie ziemi z kosmosem i podróż do wszechświata jest niesamowite... W Którym Stare Dobre Czasy Zawsze Trwają I Nigdy Się Nie Kończą!
    Zakończenie z flamingiem urocze i w tamtym świecie też odnajdujemy samotników, którzy bujają w oblokach - surrealizują.
    Pozdrawiam
  • Piotrek P. 1988 31.05.2020
    Dziękuję za ocenę i za szczegółowy oraz ciekawy komentarz. Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania