Ciało migdałowate jest ściśle związane z naszymi emocjami. A emocje mogą być pozytywne albo negatywne. A to zależne jest od różnych form spolecznych. Trzeba wziąć pod uwagę też uszkodzenie struktury tego ciała, wówczas nie będziemy wysyłać sygnałów takich jak strach czy gniew. Traci się częściowo pamięć. I co wtedy? Jak dowiemy się o emocjach tego osobnika. Czy swój, czy obcy.
Powiem jak Pawlak - lepszy swój wróg niż obcy. Filozoficzno - naukowa piątka. Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę
Dziękuję z a odwiedziny. Trochę mnie mniej, za co przepraszam, ale rzycie i życie powodują, że jestem w tzw. niedoczasie. Dziękuję i polecam Kwiatkowskiego ( jesli dobrze pamiętam) "Siedem zacnych grzechów głównych ) to i Kraków i nastrój wrócą ;)) Pozdrawiam serdecznie.
Trochę się zgodzę, a trochę nie. Otóż ciało migdałowate rzeczywiście może stanowić pierwociny zmysłów, które mają głównie na uwadze utrzymanie się przy życiu. Jest chyba dodatkowe określenie tych tam rzeczy jako "gadzi zmysł", ponieważ faktycznie miał on swoją genezę na tak pierwotnym etapie istnienia rzeczonego organizmu. Na kolejnych etapach ewolucji mózg zyskiwał na objętości i pojawiały się kolejne rozbudowane struktury zmysłów. Jest ciekawa hipoteza, że właśnie dzięki nieustającemu poczuciu zagrożenia, mózg objawiał swoje tendencje do rozrostu. Ponoć teraz jest stan stagnacji, a może nawet uwsteczniający, bo stan zagrożenia nie jest tak dojmujący.
No i właśnie ten syndrom, czyli uległość albo nawet gotowość do współpracy z oprawcą, pod warunkiem utrzymania się przy życiu. Ja widzę to poprzez inny przykład, coś jak odruch Pawłowa, czyli wykształcenie konkretnych reakcji na bodźce zewnętrzne. Właściwie to można tu mówić o nieświadomym niewolnictwie. I coś takiego można obserwować poprzez udomowienie psa, bo jest to nic innego, ale nawet on może choćby przez chwilę się zbuntować i ugryźć bądź uciec. Tyle, że faktycznie przeważnie wróci, ponieważ jest zniewolony i nawet może mieć poczucie winy. Podobnie jest z ludźmi i dawniej, oni też często pomimo okresowych buntów, akceptowali swoją sytuację ludzi niższej kategorii. Ponieważ wystarczy dać im złudzenia lepszego bytu choćby po śmierci i karuzela dalej się kręci... Pozdro. ;)
Czasem warto spróbować rozwiązać węzeł. Może się nie udać, ale zawsze odkryje się nowe sploty i kawałki liny. Dzięki za odwiedziny. Jak tam przed końcem roku?
Karawan, dobry tok myślenia. A dziękuję, koniec roku jeszcze hen daleko. Pracowicie jest, trzeba zebrać siły. Do końca szkoły wyczekuję i będzie lepiej. :) A co u Ciebie słychać?
Komentarze (10)
Powiem jak Pawlak - lepszy swój wróg niż obcy. Filozoficzno - naukowa piątka. Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę
No i właśnie ten syndrom, czyli uległość albo nawet gotowość do współpracy z oprawcą, pod warunkiem utrzymania się przy życiu. Ja widzę to poprzez inny przykład, coś jak odruch Pawłowa, czyli wykształcenie konkretnych reakcji na bodźce zewnętrzne. Właściwie to można tu mówić o nieświadomym niewolnictwie. I coś takiego można obserwować poprzez udomowienie psa, bo jest to nic innego, ale nawet on może choćby przez chwilę się zbuntować i ugryźć bądź uciec. Tyle, że faktycznie przeważnie wróci, ponieważ jest zniewolony i nawet może mieć poczucie winy. Podobnie jest z ludźmi i dawniej, oni też często pomimo okresowych buntów, akceptowali swoją sytuację ludzi niższej kategorii. Ponieważ wystarczy dać im złudzenia lepszego bytu choćby po śmierci i karuzela dalej się kręci... Pozdro. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania