Felietonik korytarzowy.

*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Pasja 28.02.2017
    Ten tobołek niesiony przez położną przez długi korytarz życia jest bardzo dobrym przesłaniem. Początek i koniec naszego życia i zawsze ktoś nas wtedy nosi. Patrząc na caloksztalt to ile kilometrów korytarzy z naszych wspomnień można wybudować. 5 Pozdrawiam serdecznie
  • Karawan 28.02.2017
    Dziękuję za komentarz na korytarzu życia ;))
  • Freya 28.02.2017
    Pamiętam, że gdzieś było napisane o jakimś ciekawym człeku, który twierdził iż pamięta bardzo dobrze swój pobyt w brzuchu matki, a więc myślę że tym samym ma w pamięci także jeszcze jeden tak jakby "korytarz". Ja bardzo dobrze pamiętam korytarze szkolne, a te w urzędach to czasem nawet są pomocne aby ochłonąć po tych wszystkich bzdurach, które usłyszy się w gabinetach. Pozdro. ;)
  • Karawan 28.02.2017
    Nie wiem jak z tym pobytem. Ja zadziwiałem moją Rodzicielkę opowiadając jak wygląda korytarz i wejście do szpitala, dworek w którym mieszkaliśmy i parę innych rzeczy. Wszystko z przedziału 1,5-3. Ale to nic z pamięcią, bo są to w głowie fotografie miejsc a nie zdarzenia, osoby itd. czyli w mojej interpretacji nie pamięć. Odnośnie pamięci przedporodowej - wątpiłbym, choć nie wykluczał, bo może to jest ten fragment działania naszego mózgu o którym dyskusja trwa od lat - postrzeganie pozazmysłowe. Badania Rosjan i Amerykanów są równie tajne jak badania nad infradźwiękami, gazami bojowymi, oddziaływaniem na zbiorowiska itd. Pozdr. :))
  • Tanaris 28.02.2017
    Z pewnością zwrócę teraz większą uwagę na korytarze :D szkolne tak samo dobrze pamiętam, o ile się nie wraca do nich, ani nie wspomina. 5
  • Karawan 28.02.2017
    Wszystko zależy od odległości. Z czasem częśc wspomnień zanika, matowieje, oddala się. Dzięki za wizytę i komentarz.
  • betti 24.03.2017
    Poszedłem do lekarza seksualnego, czyli Pierwszego Kontaktu. Usiadłem i czekałem w korytarzu pełnym ludzi, dźwięków i niewidocznych zagrożeń, czego widomym znakiem, był pan w maseczce, co prawda nie zasłaniającej niczego, ale informującej całe otoczenie o zaangażowaniu. W którymś momencie uświadomiłem sobie, że korytarze, to rzadko eksponowane miejsce mimo. że towarzyszą nam przez całe życie. Proponuję więc czytelnikowi zabawę w skojarzenia.
    Korytarz pierwszy – szpitalny. Żółtawa terakota, z ciemnymi, mniejszymi wstawkami. Wielkie, niemal olbrzymie okna, z ramami pomalowanymi pożółkłą ze starości, białą farbą. Siostra w białym fartuchu, z pod którego wyziera granatowo-niebieski strój zakonny, a w jej rękach mały, podłużny tobołek, niesiony jednak ostrożnie. Nikt z was tego nie pamięta? A może nie była to zakonnica, a zwykła pielęgniarka, a korytarz był wyłożony plastikową wykładziną? No tak. Dziwnie jakoś nie pamiętamy okoliczności, towarzyszących pierwszym godzinom naszego żywota. A korytarz w nich uczestniczy!.
    Korytarz drugi – przedszkolny. O, ten to już czasem mamy w pamięci. Zwykle nie był długi, ani ciemny. Raczej pospiesznie mijany, bo rodzic spieszył do pracy. Ale pamiętamy, że tamtędy biegło się do ubikacji, albo wychodziło potęsknić, za spóźniającą się mamą.
    Korytarz trzeci – szkolny. Fizycznie podobny do szpitalnego, a czasem nawet prosto do niego prowadzący. Miał zdecydowanie za dużo bolesnych narożników, ścian i posadzek. Jego plusem byli szkolni przyjaciele, a teraz po latach, nawet wredni wrogowie. Był pełen zamętu, ruchu i gwaru, oraz ciągle za krótkich przerw, ale też dziwnie wiernie czekał na ciebie w pierwszy dzień po wakacjach...
    Korytarz czwarty – szkoły średniej. Mniej rozbrykany. Więcej przerw przesiedzianych w ławce i pospiesznie powtarzanych, niepotrzebnych ci, fragmentów wiedzy. Po zmianie szkoły uczysz się (nie wiedząc o tym) życia dorosłych – w stresie. Dla zupełnego rozchwiania, pojawia się jeszcze biologia; pierwsze cudowne oczarowania i jakże bolesne rozczarowania. Czas marzeń, prób realizacji i samorealizacji.
    Korytarz piąty – urzędu. Odhumanizowany. Nieprzytulny. Wręcz mówiący; „Ach gdyby nie ci plątający się tu petenci – byłbym najdoskonalszym korytarzem świata”. Niezależnie od tego, jak wysokie i dobre masz o sobie mniemanie – poczułeś: „Jesteś małym, nic nie znaczącym i niechętnie tu widzianym, kawałkiem społeczności. Jeśli czegokolwiek chcesz – musisz do mnie wracać”. Mimo frustracji będziesz wracał, ale na razie trafisz do korytarza szóstego.
    Korytarz szósty – firmy. Gdy kiedyś wrócisz pamięcią do swojej pierwszej pracy okaże się, że zapadło ci w pamięci codzienne wpadanie do firmy i jakoś dziwnie mało zostało ci. z wystroju, zapachu, dźwięków korytarza, który doprowadzał i wyprowadzał, z miejsca tylu nadziei (niespełnionych), tylu rozgoryczeń i niezastąpionego niczym uczucia ulgi, gdyś firmę opuszczał.
    Korytarz siódmy – przychodni. Powoli zbliżasz się do zakończenia pętli życia. Siedzisz i czekasz na skierowania do kolejnych korytarzy, w kolejnych przychodniach i to tylko po to, aby jak najpóźniej trafić na korytarz, z którego wystartowało twoje życie.
    Korytarz ósmy – jednak szpitalny, a zaraz za nim dziewiąty – kostnicy lub prosektorium.
    I jakie refleksje wzbudziły korytarze szanowny czytelniku? A przecież prawie na sto procent nie zauważyłeś, że wredny autor zabrał cię do jednego tylko korytarza – czasoprzestrzennego.

    Karawan, odrobinę poprawiłam interpunkcję i pozbyłam się wielkich liter, bo to przecież nie list, tylko rozprawka.

    Pozdrawiam.elka.
  • Pytający 24.03.2017
    Betti, dlaczego wprowadzasz Karawana w błąd? Jesteś pewna, że w tym zdaniu ("W którymś momencie uświadomiłem sobie, że korytarze, to rzadko eksponowane miejsce mimo. że towarzyszą nam przez całe życie.") poprawiłaś interpunkcję? Pozdrawiam.
  • betti 24.03.2017
    Dlaczego się ukrywasz ze swoim pytaniem?
  • Karawan 24.03.2017
    Dziękuję za odwiedziny i uwagi. Powiem szczerze, ze jestem wrogiem rusycyzmów i wziętych z tamtego rejonu zwrotów typu "zajawka", "rozprawka" itp. Przyznam, że nie wiem czy jest to faktycznie wypracowanie szkolne zwane rozprawką czy raczej bliżej felietonu. Nie interesuje mnie zaszeregowanie tego co piszę, bo etykietowanie szufladkowanie, to początek podziału na lepsze czy gorsze a więc ocen. Oceny są subiektywnym wyrazem naszego stosunku do autora. Nie odpowiada mi - nie czytam. Ale nie narzekam, na rozpustę w domu akademickim na przeciwko (jeśli znasz dowcip - rozumiesz). Nikt nie zmusza do oglądanie tv, czytania czy chodzenia do teatru na bulwersujące przedstawienia.Interesują mnie konstruktywne uwagi lub całkiem suche "nie podoba mi się". Dziękuję więc za uwagi. Pozdrawiam.
  • betti 24.03.2017
    Bardzo trudno napisać dobrą rozprawkę, Tobie się to udało Stawiałeś prawidłowo tezy, stosując dobre argumenty. Nie wypowiadałam się wcześniej na ten temat, bo myślałam, że to jest oczywiste. Widać, z teksu, że wiesz, co robisz i robisz to dobrze.
    Przepraszam, że zajęłam się interpunkcją.

    Pozdrawiam.elka.
  • Karawan 24.03.2017
    Nie przepraszaj. Interpunkcję mam całkowicie do bani, zapomnianą, źle używaną. Niemal każdy czytający zwraca mi na to uwagę, a ja dalej kuleję. Może trochę mniej, ale i tak wyraźnie.Samo życie. Pozdrawiam.
  • betti 24.03.2017
    Nie przejmuj się, moja też nie jest najwyższych lotów. Zawsze coś tam mi umknie. Osobiście znam niewiele osób, które mają ją opanowaną do perfekcji.
    Miłego wieczoru.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania