Poprzednie częściFioletowy motyl

Fioletowy motyl (Rozdział 5)

ROZDZIAŁ 5

 

Klara przebudziła się w środku nocy. Mikołaj spał, odwrócony plecami. Nie pamiętała kiedy wrócił do domu, ponieważ położyła się wcześniej. Mąż cały dzień pracował więc na pewno był padnięty. Napiła się wody ze szklanki stojącej na szafce nocnej. Włożyła stopy w kapcie i wyszła z sypialni. Stanęła w progu dziecięcego pokoju.

W domu panowała kompletna cisza. Wsłuchując się w nią, Klara uświadomiła sobie, że jest już zdrowa. Czuje się silna, jest mamą i ma kochającego męża. Faktem jest, że już na zawsze będzie miała w sercu wyrwę po utraconym dziecku, ale w tym momencie naprawdę poczuła, że życie będzie toczyło się dalej. Zastanawiał ją jednak ten okropny koszmar, choć nigdy nie wierzyła szczególnie w znaczenie snów. Prawdopodobnie z kumulacji stresu i emocji jej mózg wytworzył ten przedziwny, wypaczony obraz Piotrusia jako strasznej zjawy. Wizja około ośmioletniego synka była bardzo wyraźna. Aż za bardzo. Zaskoczyło ją też to, jak mocno podobny do Mikołaja był w tym śnie...

Podeszła do śpiącej Ani i przykryła ją kocykiem. Uśmiechała się chwilę do córeczki po czym mimochodem odwróciła się do drugiego łóżeczka. Stanęła jak wryta. Na białej barierce kojca siedział fioletowy motyl. Klara wiedziała doskonale, czego to symbol. Przez prawie miesiąc po przedwczesnym porodzie naklejka z fioletowym motylem zdobiła inkubator Ani. To znak, że rodzice stracili jedno z dzieci w czasie porodu lub jak w ich przypadku jeszcze przed.

- Skąd się tu wziąłeś w środku zimy? - zafascynowana spytała szeptem.

W odpowiedzi owad wzniósł się w powietrze i skierował w stronę drzwi. Wyleciał na korytarz, a zaciekawiona Klara ruszyła za nim. W półmroku, jaki panował na piętrze dostrzegła błysk skrzydełek. Niespodziewany gość wleciał na klatkę schodową i najwyraźniej zmierzał na parter. Kobieta zaczęła schodzić po stopniach i natychmiast przypomniał o sobie koszmar poprzedniej nocy. Jednak gdy była już na dole nie zauważyła poświaty z telewizora, ani innych niepokojących znaków. Motyl przeleciał przez salon i udał się w stronę korytarza prowadzącego do wyjścia. W połowie drogi nagle skręcił w lewo i zniknął w szczelinie uchylonych drzwi. Drzwi do piwnicy. Klara lekko się wzdrygnęła, ale miała dziwne przeczucie, że owad gdzieś ją prowadzi. Coś chce pokazać. Nie rozumiała dlaczego, ale czuła coś w rodzaju sympatii do tego małego stworzenia. Najzwyczajniej mu ufała. Chyba już wariuję... - pomyślała otwierając szerzej drzwi.

Wstrzymała oddech i pstryknęła przełącznik światła. Jej oczom ukazały się schody prowadzące w mrok. Zeszła najciszej jak potrafiła i włączyła lampę, oświetlającą piwnicę. Najniższa kondygnacja domu miała formę korytarza z pięciorgiem drzwi. Po lewej stronie mieściły się kotłownia i pralnia, po prawej niewielka spiżarnia i gabinet Mikołaja. Na końcu korytarza były drzwi prowadzące do studia fotograficznego Klary. Planowała, gdy tylko skończy się jej urlop wychowawczy, wrócić do swojego ukochanego zajęcia.

Kroczyła powoli, szukając wzrokiem fioletowego motyla. Ujrzała go, siedzącego na drzwiach do gabinetu męża. Wyciągnęła rękę i zamarła w bezruchu. Mały przyjaciel podfrunął i usiadł na przedramieniu. Uśmiechnęła się w duchu i niepewnie nacisnęła klamkę. W pomieszczeniu panowała ciemność, przecięta jedynie pasem błękitnej, księżycowej poświaty wpadającej przez małe, piwniczne okienko. Poczuła, że motyl poderwał się do lotu. Nacisnęła przełącznik na ścianie, ale światło nie włączyło się. Zauważyła na solidnym, dębowym biurku Mikołaja zarys lampki. Po omacku znalazła przycisk i gabinet rozjaśnił się nieco, na tyle, żeby bez problemu rozejrzeć się po nim.

Ogromne, brązowe biurko naprawdę robiło wrażenie. Było uporządkowane starannie. Z jednej strony leżała sterta jakichś dokumentów, teczek i pojedynczych kartek, po drugiej mosiężny pojemnik z wygrawerowanymi inicjałami M. M. Stały w nim dwa ołówki, czarny marker i pozłacany długopis parkera, który Klara podarowała mężowi z okazji jego trzydziestych urodzin. Na środku leżał zamknięty laptop. Rozejrzała się dookoła. Niewiele było tu mebli. Na niedużym regale stały książki traktujące o architekturze i kilka klasyków literatury pięknej. Duża fotografia na ścianie przedstawiała wieżowiec na tle błękitnego nieba. Wzrok Klary padł na zabytkową, drewnianą, dwudrzwiową szafę. Była szeroka na ponad dwa metry i wysoka po sam sufit. Pamiętała jak Mikołaj z jej ojcem trudzili się niemiłosiernie, aby ją tu wnieść. Jeszcze nigdy nie słyszała z ust taty tylu przekleństw. Mikołaj powiedział, że ma sentyment do tego starocia. Już na studiach, gdy się poznali, widziała ten mebel w wynajmowanym przez niego pokoju.

Klara dostrzegła motyla. Siedział spokojnie na górnej krawędzi szafy, niemal dotykając fioletowymi skrzydełkami sufitu. Podeszła bliżej. Nagle poczuła ukłucie strachu i delikatny, chłodny powiew. Gdy wyciągnęła ramię, aby otworzyć szafę, zauważyła, że wszystkie włoski na ręku stoją na baczność. Uchyliła prawe skrzydło i jej oczom ukazał się drewniany kuferek, zamknięty na małą kłódkę. Motyl sfrunął z góry i przysiadł na wieku skrzynki.

W jednej sekundzie zza lewego, zamkniętego skrzydła szafy wyłoniła się blada, błyszcząca rączka. Szybkim ruchem chwyciła fioletowego motyla w garść, zgniotła go, a następnie cofnęła się. Klara krzyknęła z przerażenia i poczuła jak całe jej ciało oblewa lodowaty pot. Zaczęła się wycofywać gdy drzwi w szafie powoli otwierały się, przeraźliwie skrzypiąc. Dotarła już prawie do wyjścia, ale potknęła się i upadła boleśnie na tyłek. Zobaczyła, że w kącie szafy, w półmroku siedzi skulony chłopiec o czarnych włosach i oczodołach. Przeżuwał motyla z uśmiechem na trupiej twarzy. Przechylił głowę na bok, jakby przyglądając się kobiecie.

- Błagam... Nie... - jęknęła.

Dziecko wybiegło raptownie z szafy i trzema długimi krokami dopadło do niej, siadając okrakiem na jej brzuchu. Mokre i zimne dłonie zacisnęły się na szyi Klary. Była zaskoczona jak wielką siłą dysponuje chłopiec, kiedy nagle straciła możliwość zaczerpnięcia tlenu. Patrzyła wybałuszonymi oczami na twarz oprawcy, a z jego ust wylewała się na nią słona woda. Próbowała bronić się rękoma, ale nie mogła nimi ruszyć, były sparaliżowane. Przed oczami przewijały się obrazy. Ania. Piotruś. Mikołaj. Rodzice. Wszystkie chwile, od wczesnego dzieciństwa do tego momentu. Dusiciel naparł na jej szyję całym ciężarem, przechylając się do przodu. Poczuła, że odpływa. Chłopiec, widząc, że ulatuje z niej życie, rozluźnił uścisk. Wtedy Klara złapała wielki haust powietrza i skręciła głowę w prawo, dotykając ustami lodowatej ręki niedoszłego zabójcy. Ugryzła z całej siły...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 17.05.2020
    „się wycofywać gdy drzwi w szafie powoli otwierały się, przeraźliwie skrzypiąc. Dotarła już prawie do wyjścia, ale potknęła się”
    3 x się – za dużo

    Ciekawa sprawa z motylem. Demon posłużył się nim, by zwabić Klarę, a potem bezczelnie zeżarł swego pomocnika, czy też motyle jednak miał inne zadanie, a skonsumowany został w wyniku nagłej napaści wroga?
    Czegóż właściwie chcą złe duchy z drugiego świata? Przyjmuje się zwykle, że śmierci istoty ludzkiej. Ale co ona im daje? I czy tylko śmierci? Czy jednorazowy akt zgonu domniemanego wroga daje im satysfakcję na wieczność? Jeśli tak, świadomość, jaką posiadają, musi być bardzo dalekim echem wcześniejszej świetności, a tylko to echo utrzymuje je przy egzystencji (bo nie przy życiu).
    Rozpisałem się, ale mam akurat bajkę na ten temat, można powiedzieć że na bieżąco jestem ?
    Czekam na ciąg dalszy. Bardzo dobra historia.
  • Clariosis 18.05.2020
    No proszę, robi się coraz ciekawej... Nie spodziewałam się, że historia obierze taki tor. Czy to zbiorowe halucynacje? Demon przybierający upiorną maskę Piotrusia, który z jakiegoś powodu chce żerować na tragedii rodziny? A może to sam Piotruś z jakiegoś powodu czuje żal, przez co tak maltretuje rodziców...? Nie ma co, trzyma w napięciu cała historia i intryguje. Naprawdę trudno jest mi określić, co może być tutaj sednem i powodem tych zdarzeń, a to oznacza, że bardzo dobrze udaje Ci się budować tajemnice.
  • Zapach Prozy 19.05.2020
    Dziękuję za miłe słowa :) Niebawem wszystko zacznie się wyjaśniać :) Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania