Forma, treść, reguły - felietonik
Naszła mnie bon motowa refleksja: Czym różni się przeszłość od teraźniejszości? Dawniej forma była wypełniona treścią, dziś treść jest wypełniona formą. Stąd może dojmujące uczucie, że cała tak zwana nowoczesność to jeno bełkot reklamy i sterty niepotrzebnych gadżetów zmierzających do powolnego odzwyczajania Ludzkości od jakichkolwiek umiejętności. Po co ci tabliczka mnożenia? Masz kalkulator! Po co ci suwak logarytmiczny? Masz komputer! Po co ci umiętność gotowania? Masz przecież dania gotowe!...
Mój Nauczyciel na dzisiejszym spotkaniu uświadomił mi, że cokolwiek by się nie działo – reguły obowiązują, a to co postrzegamy jako czas spokoju i pokoju jest tylko pozorem. Dowód na to jest trywialnie prosty; Czy Ludzkość prowadzi wojnę z innym rozumnym gatunkiem? Nie?
Zacznijmy od początku. Oto definicja rozumu. Rozum – zdolność do operowania pojęciami abstrakcyjnymi lub zdolność analitycznego myślenia i wyciągania wniosków z przetworzonych danych. Używanie zdobytych doświadczeń do radzenia sobie w sytuacjach życiowych.
A co to jest inteligencja? To „zdolność pojmowania oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy w nowych sytuacjach”. Czyli trochę wężej niż rozum.
Czy wobec tego na Ziemi istnieje jakiś, poza człowiekiem, rozumny gatunek? Nie? A Myrmex czyli mrówka? Ale przecież (przyjmując nawet, że jest to spełniający warunki definicji gatunek) nie prowadzimy z nim wojny. Po prostu odsuwamy go z miejsc w których nam przeszkadza. No... A czy przypadkowo każda ludzka wojna to nie było „odsuwanie”?
Niepotrzebne jest bezpośrednie mordowanie. My, ludzie robimy to perfekcyjnie. Niedźwiedź polarny znika, umiera jako gatunek z głodu, bo spowodowaliśmy ocieplenie. Wycinanie Amazońskiego Lasu to zniknięcie całych ekosystemów, których mieszkańcy umrą...
Wróćmy jednak do Myrmex vs Homo. Kto w końcowym efekcie wygra tą wojnę? Reguła mówi, że kto nie potrafi się dostosować – musi zginąć. Owady potrafią w tej sprawie znaczne więcej niż ludzie. Są nie tylko starsze i przetrwały zagładę dinozaurów, ale – przede wszystkim są inaczej zbudowane. Rosjanie kiedyś sprawdzali co stanie się z karaluchem po bombie atomowej. Miał się bardzo dobrze!
Ale co do tego ma forma i treść? Starałem się, aby to co napisałem powyżej, było wypełnione treścią. Forma niestety pozostawia wiele do życzenia. Brak akcji oraz dialogu i kogo obchodzi polarny miś, czy amazońska małpa? Żyjemy tu i teraz, a mrówki, karaluchy oraz inne maluchy nie mają dla nas żadnego znaczenia, nawet jeśli wyobrazimy sobie, że jakiś owadzi archeolog, kiedyś będzie snuł teorie o tym z jakiej to przyczyny zniknął gatunek wielkich stworów – miękaczy pięciokończastych, które z niewiadomego powodu piątą kończynę miały bulwiastą i karłowatą.
Komentarze (32)
*jeno - jedynie (w narracji pilnowałbym poprawności)
*Ludzkości, *Nauczyciel, *Amazońskiego Lasu (zapisałbym małą literą; ew. Nauczyciel zostawiłbym, jako nazwę własną, jak rozumiem),
*Ale przecież - Przecież (unika się rozpoczynania zdania od: Ale, I...)
*tą wojnę - tę wojnę
*dostosować – musi; *ale – przede wszystkim - dostosować musi; ale przede wszystkim
*miały bulwiastą i karłowatą. - miały bulwiastą. (głowa nie jest karłowata w proporcji do pozostałego ciała. Chyba że... rozwinąłbyś ten fragment o "szóstą, karłowatą wypustkę, która u niektórych osobników, zachowanych w całości w bagnie, wyrastała pomiędzy dwiema długimi wypustkami..." ;) )
- w kilku miejscach interpunkcja.
Szczerze; nie łapię uwagi "*dostosować – musi; *ale – przede wszystkim - dostosować musi; ale przede wszystkim"
Natomiast bronił będę bulwiastej i karłowatej kończyny ( bo w porównaniu do pozostałych kończyn to jest ona karłowata- rzecz w tym, że głowa może być uznana za kończynę czy mackę bo sterczy z tułowia).
Dzięki więc raz jeszcze ;) . Pozdrawiam.
"dostosować musi" oraz "ale przede wszystkim" (bez myślników, są niepotrzebne)
Pzdr. :)
Ale jak to mam w zwyczaju, wspomnę też trochę o kwestiach technicznych (mam nadzieję, że to trochę nie będzie zbyt długie). Tak właściwie to zacznę od stylu... Był lekki i przystępny, zadbałeś o ten kontakt z czytelnikiem istotny w formie, jaką jest felieton. Nawet to ,,jeno", które tam wyżej zostało Ci wytknięte, w tym wypadku można by uznać za element zindywidualizowania języka. Tu nie dba się tak bardzo o zasady pisowni obowiązujące w stylu literackim, bo najważniejsza jest cecha komunikatywna. Tak samo z rozpoczynaniem zdań od spójników, nie należy z nimi przesadzać, ale też nie ma ich co tak rygorystycznie traktować. Do poprzyczepiania się zostałaby mi jeszcze interpunkcja, przede wszystkim przecinki, w konkretnych zdaniach, ale jak już jestem taka drobiazgowa, to wspomnę jeszcze o cudzysłowach, które stosowałeś, właściwie jednym, tym, w którym przytaczałeś definicję inteligencji. Nie miałabym nic przeciwko takiemu zapisowi, wręcz podoba mi się on, ale nie podoba mi się niekonsekwencja z tego wynikająca, bo podobnie wcześniej przytaczałeś definicję rozumu z naukowego punktu widzenia, ale tam cudzysłowu nie było, tylko wplotłeś to w treść właściwą. To nic wielkiego, ale, jak mówiłam, jestem drobiazgowa.
No i na koniec błędy i uwagi odnośnie interpunkcji:
,,to (przecinek) co postrzegamy jako czas spokoju i pokoju (przecinek) jest tylko pozorem" - zdanie jest złożone, bo są dwa orzeczenia, w dodatku zdanie podrzędne jest wtrącone w nadrzędne, stąd dwa przecinki - jeden wprowadzający to podrzędne i drugi, po którym wraca się do nadrzędnego;
,,A Myrmex (przecinek) czyli mrówka?" - to już zdaniem złożonym nie jest, ale w większości przypadków przed ,,czyli" stawia się przecinki. Wynika to z tego, że słowo to na ogół wprowadza dopowiedzenie. Przekaz zdania zawiera się w pozostałeś treści, a po ,,czyli" znajduje się tylko dodatkowe wyjaśnienie;
,,Po prostu odsuwamy go z miejsc (przecinek) w których nam przeszkadza" - przecinek oddziela zdania składowe;
,,My, ludzie (przecinek) robimy to perfekcyjnie" - określenie ,,ludzie" ma tu doprecyzować, kim są ci ,,my", i pełni rolę dopowiedzenia, dlatego powinien być z obu stron wydzielony przecinkami;
,,Są nie tylko starsze i przetrwały zagładę dinozaurów, ale – przede wszystkim są inaczej zbudowane" - to zdanie skopiowałam, bo zastanawia mnie ten myślnik. Nie widzę w nim uzasadnienia, chyba że chodziło o wydzielenie tego ,,przede wszystkim" dla podkreślenia, co można było zrobić za pomocą myślników, ale byłyby one dwa, natomiast w ten sposób, bezpośrednio po ,,ale" innego powodu nie widzę;
,,Rosjanie kiedyś sprawdzali (przecinek) co stanie się z karaluchem po bombie atomowej" - zdanie złożone podrzędnie;
,,aby to (przecinek) co napisałem powyżej, było wypełnione treścią" - tu podobnie jak wyżej, tylko zdanie podrzędne jest wtrącone w nadrzędne;
,,kogo obchodzi polarny miś, czy amazońska małpa?" - tego przecinka przed ,,czy" nie powinno być, chyba że ta druga część (po ,,czy") przypadałaby jako dopowiedzenie po zastanowieniu, a tu raczej tak nie jest. Przecinek przed ,,czy" stawia się zazwyczaj, gdy wprowadza on zdanie podrzędne, w pozostałych przypadkach raczej nie;
,,że jakiś owadzi archeolog, kiedyś będzie snuł teorie o tym (przecinek) z jakiej to przyczyny zniknął gatunek" - przecinek, który dodałam, oddziela zdania składowe, natomiast tego wcześniejszego nie powinno być, bo i nie pełni żadnej funkcji.
No to się rozpisałam... Mam nadzieję, że dotrwałeś aż tutaj, no i zostawiam 5 :)
Jeśli chodzi o przecinki przy wtrącaniu i to siekanie, to wszystko zależy od częstotliwości tych wtrąceń i ich rozmieszczenia, a czasem i od formy. Na przykład w narracji opowiadań, jeśli stosuje się długie zdania, które mają sprawić, że czytanie będzie płynne, rzeczywiście warto uważać trochę na to, ile takich dodatkowych wtrąceń się tam umieści, zastanowić się, jaką pełnią rolę, czy wzbogacają, a może utrudniają czytanie. Ale to już dotyczy konkretnych przypadków. Czasem wtrącenia wynikają ze składni, czyli gdy podrzędne jest wtrącone w nadrzędne, wtedy nie ma z nim dyskutować :P
W tym tekście natomiast więcej swobody dała Ci już forma. Wypowiadasz się w swoim imieniu i chociaż jest to tekst pisany, ma nawiązać kontakt z czytelnikiem, a więc musi być bezpośredni i naturalnie brzmiący. To jest Twoja wypowiedź, w której nikt nie broni Ci czegoś dopowiedzieć, coś rozjaśnić, na coś zwrócić szczególną uwagę, ale i wprowadzić jakiś przerywnik, dygresję... Temu wszystkiemu mogą służyć wtrącenia. Dlatego to, czy tekst jest siekany nie zależy tylko od tego, czy ktoś stosuje wiele wtrąceń, to kwestia przypadku.
Każdy zabieg ma czemuś służyć, wystarczy zastanowić się, jaki chce się osiągnąć efekt i postarać się go uzyskać dostępnymi środkami.
Co do przecinków pozostałych, tych wynikających ze składni, instynktowne ich stawianie często nie jest złym pomysłem, ale dla pewności zawsze można zwrócić uwagę, ile w zdaniu jest orzeczeń, wiedząc, że wszystkie muszą być od siebie oddzielone albo spójnikiem, albo przecinkiem.
No ale znowu się rozpisałam... Wybacz. Znikam, no i polecam się na przyszłość :)
Kto wie co to jamb, trochej, daktyl, anapest? Może hobbysta Zdzisław (podejrzewam Go o to) oraz Neuro (Tego też podejrzewam), a reszta? Pisze prozę i powiada ; "biały wiersz". Bez obrazy Ewentualny Nie Adresacie - moje pisanie dalekie jest od Literatury i wiem o tym, ale próbuję uzasadnić dotkliwość braku Spotykalni, która zarówno mnie jak i Pozostałym mogłaby (tak sądzę) pomóc w poprawie jakości tego co pisujemy. Warunek podstawowy - musza istnieć i chcieć pisywać Lucindy, Skoie, Akwusy, Nazy,... z naciskiem na "chcieć pisywać" ! Dziękuję!
W każdym razie, moje uwagi wynikają zazwyczaj z własnych obserwacji i wniosków. Może trochę matematycznie podchodzę do gramatyki (może to przez ten mat-fiz), ale przecież niczemu to nie szkodzi. Składnię i te wszystkie zdania złożone uwielbiałam jeszcze w gimnazjum, resztę zauważałam i szukałam potwierdzenia, ale bez względu na to, ile jakąś zależność by się powtórzyła, musiałam znaleźć zasadę, dlaczego tak jest, i szczerze powiedziawszy, gdy się tak poszpera i poduma, wszystko zaczyna się układać w logiczną całość, a sprawdzanie w słownikach zasady staje się formalnością.
No ale odkąd na portalu zaszły zmiany, jakoś nie specjalnie chce mi się produkować, gdy większość w ogóle to nie obchodzi, a był czas, że wręcz krytykowano tych, którzy wytykali błędy, doszukując się u nich potrzeby jakiegoś wywyższenia się nad innymi albo nie wiadomo czego. Za to miło jest czasem trafić również na takich, którzy są zainteresowani takimi budującymi rozmowami, bo to przynosi korzyści obu stronom. Gdybym nie miała zwyczaju takiego rozpisywania się, nie wiem, czy moja wiedza poszerzyłaby się z poziomu zero do tego obecnego, nawet jeśli sporo przede mną.
Zawsze cieszy mnie odnalezienie pokrewnej duszy, choć przyznam się, że jest to utrudnienie dla komentatora. Bo niby jak, oprócz wyrażenia zachwytu, może NIE ZGODZIĆ SIĘ z poglądami autora? Toteż powiem tylko: gratuluję!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania