Poprzednie częściFormy krótkie #1 SAMOBÓJCA?
Pokaż listęUkryj listę

Formy krótkie #52 "WESOŁYCH" ŚWIĄT

Nienawidzę Świąt! Matka jak zawsze przygotowuje tony jedzenia, jakby chciała nakarmić pół dzielnicy. Ojciec jak to ojciec siedzi w fotelu z pilotem w jednej, a piwem w drugiej ręce. Brat przyjedzie ze swoją narzeczoną, której nie znoszę, ale rodzice są nią zachwyceni. Jak co roku, matka włącza starą i zjechaną płytę z kolędami. Najchętniej wyszedłbym z domu i wrócił, dopiero gdy skończy się ten cały cyrk. Udajemy kochającą się rodzinkę, ale po co? Tego nie wie nikt.

Mój brat, chodząca świętość! Cwany jest, to trzeba mu przyznać. Ale najlepszy synek. Bo on to, on tamto, słyszę to całe życie. Jak nic, pewne jest jak dwa razy dwa, że przyjdzie dzień, kiedy ich wycycka i zostawi z niczym. Tylko patrzeć.

Też chciałbym, spędzić ten dzień ze swoim chłopakiem, ale nie mogę. Gdybym zaprosił Artura, to by dopiero piekło się rozpętało. Księdzem by zaczęli straszyć, egzorcystów wzywać. Bo przecież to grzech, przecież opętanie i sodoma i gomora i chuj wie co jeszcze! Banda zacofanych starych pierników! Ale co ksiądz powie z ambony to święte!

– Ruszyłbyś się i pomógł matce! – burknął ojciec.

– A ty co? Cały dzień siedzisz i nie robisz niczego innego poza przełączaniem programów.

– Do ojca pyskujesz?! Gówniarzu jeden!

Na moje szczęście nie zdążył powiedzieć lub zrobić więcej, bo akurat wszedł mój „kochany” braciszek ze swoją lalunią, bo inaczej o niej nie powiem.

– Piotruś! Nareszcie jesteście synek. Dobrze was widzieć. Moniczko, ślicznie wyglądasz.

Odkąd pamiętam, ojciec obiecywał, że firma, którą stworzył od podstaw, będzie przepisana na Piotrka. Mnie jego plany nie przewidywały i nie przewidują. Jako gorszy syn nie zasługuję w jego oczach na nic, poza pogardą.

 

Dzielenie się opłatkiem i nieszczere życzenia, czy istnieje coś bardziej perfidnego? Życzyć zdrowia i szczęścia komuś, kogo darzy się jedynie nienawiścią. Sztuczne, przyklejone do twarzy uśmiechy i udawanie kochającej się rodzinki, kiedy tak naprawdę każdy, każdemu najchętniej rzuciłby się do szyi. Pieniądze potrafią zepsuć wszystko. Jakiekolwiek wartości, resztki uczuć czy zwykłego przywiązania.

 

– Wszystkiego najlepszego, Łukaszku. Żeby ci się wiodło w życiu. – usłyszałem od ciotki. Ciotki, która gdyby tylko mogła, utopiłaby mnie w łyżce wody.

– Dziękuję ciociu, wzajemnie. – nie wysiliłem się, bo i po co.

Chwilę po jej odejściu słyszałem, jak szeptała do swojej córeczki coś w stylu „a żeby zdechł”. No cóż...

Zaczęło się, napchać się, nażreć, a potem siedzieć i nie móc się ruszyć. Do tego oczywiście wódeczka, bo jakżeby inaczej. Ojciec roztkliwia się nad Moniczką, matka ćwierka, brat jak zwykle udaje, że słucha i zgadza się ze wszystkim. Dyskusja oczywiście zeszła na mój temat, wcześniej czy później musiało to nastąpić.

– Ten Łukasz to nam się normalnie nie udał! – wybełkotał pijany już ojciec. – Jakiś taki niemrawy i taki trochę jak dziewucha, ha ha ha...

– Coś w tym jest tata! – dodał z rozbawieniem brat.

– Może on woli kutasy, ha ha ha, zniewieściały to i pasuje do niego. Co Łukasz? Lubisz kutasy?

– Marian! Nie mów tak! Łukaszek jest normalny! – włączyła się matka.

– Gdzie on tam normalny. – ojca już czkawka pijacka dopadła – Lachociąg z niego wyrósł jak nic. Studia takie byle jakie wybrał, nie to, co Piotrek! Piotruś to wie co i jak.

– Ale Łukaszek...

– Stara, ucisz, że się w końcu! Syna masz niedorajdę, ale to wszystko twoja wina. Bo jakbyś...

– Zamknijcie się wszyscy! Mam was serdecznie dosyć!

– Jak ty się... – wtrącił ojciec.

– Zamknij się! Teraz to wy posłuchacie mnie. Rzygać mi się już chce, jak na was patrzę, jak traktujecie mnie i tego buraka, mojego brata, a waszego synalka. Zrobi z was dziadów, oskubie do ostatniej złotówki! W kapciach zostaniecie albo i nawet nie! Ale on jest lepszy, nie? Żonkę będzie miał, a że ona na kasę poleciała, to już nie widzicie. Kochany syneczek mamusi i tatusia! Otwórzcie oczy! Nie pomyśleliście o mnie, co? Dlaczego jestem przybity, dlaczego siedzę sam? Otóż dlatego, że osoba, którą kocham, nie jest tutaj mile widziana. A dlaczego? Bo nie jest dziewczyną! Tak! Jestem pedałem! Tatusiu, spłodziłeś pedała! I jak się teraz z tym czujesz? Mamo, a ty? Urodziłaś ciotę, cwela, dupodaja! Tak właśnie w tym domu mówi się o gejach. Możecie mnie teraz znienawidzić do reszty, w dupie to mam!

– Przepraszam, że zmienię temat, ale czy mogłabym dostać dokładkę karpia, bo taki pyszny? – powiedziała, a raczej zaszczebiotała narzeczona brata.

– Nie. Dosyć. Wychodzę z tego domu. To jakiś cyrk. A ty, tak ty, pusta, tępa idiotko, zeżryj całego i niech ci ości w gardle staną. – powiedziawszy to, zbiłem butelkę wódki (kolejną), którą ojciec postawił na stole. Zabrałem kurtkę i wybiegłem wściekły z mieszkania. Ulżyło mi, kurwa tak bardzo mi ulżyło. Wyrzuciłem z siebie to, co powinienem już powiedzieć dawno temu. Mina ojca była bezcenna. Siedział jak wryty z rozdziawioną mordą, matka zaczynała już wpadać w histeryczny płacz. Braciszek grzebał w komórce, a ta idiotka zapytała, czy może dostać dokładkę karpia. W tym domu nigdy nic nie było normalne, ja dla nich nie byłem i nie jestem normalny. W dupie z nimi!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • marok 20.11.2016
    Leci piąteczka :)
  • TeodorMaj 20.11.2016
    Dzięki ;)
  • Sennna 20.11.2016
    Cudownie opisane, brawo :D
  • TeodorMaj 20.11.2016
    Dzięki bardzo ;)
  • Pan Buczybór 20.11.2016
    Going postal. 5
  • Violet 20.11.2016
    Nie będę się wiele rozpisywała, jak zwykle mocne, przejmujące, takie o życiu... potrafisz o tym pisać jak mało kto. Pozdrawiam. 5
  • TeodorMaj 20.11.2016
    Dziękuję :)
  • kasjopeja 30.11.2016
    Bardzo dobry tekst

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania