| Ja na przykład cierpię czasem na ok. miesięczne zaniki weny, a częściej po prostu na brak czasu. Na przykład od dawna planyję dodać nową część "Świata z perspektywy kota", ale mój czas wolny jest bardzo mocno ograniczony i muszę to ciągle przekładać. A jak jest z wami? |
| Ja czasem mam tak, że wiem o czym chce napisać, ale nie mogę ubrać tego w słowa. Strasznie mnie to denerwuje. Albo mam problem z początkiem rozdziału. Nie raz siedzę długo i myślę nad pierwszymi zdaniami. Najgorzej jest mi zacząć, a potem to już z górki ;) |
| Brak czasu, w związku z tym pisanie czasem na szybko. Jak nie mam weny robię coś, co mi ją przywróci. Poza tym, kilka dni skrobię np PF, później wiersze, i dalej jeszcze inny projekt.
Pierwsze zdania też hardcore, Breezy.
Ale imo najgorsze jest to, kiedy mam w głowie jakąś dynamiczną scenę i nie wiem jak ją szczegółowo przekazać, zachowując tempo. Tutaj filmy mają przewagę |
| "Jak nie mam weny robię coś, co mi ją przywróci." - możesz Burton napisać co takiego robisz, żeby przywrócić wene? ;) chciałbym mieć na to jakiś sposób :) |
| Ja mam zawyczaj tak, że mam zaplanowany początek i koniec opowiadania, ale co ma się zdarzyć pomiędzy?- Totalna pustka. Zero pomysłów. Wtedy znajduję się w tak zwanej dupie literackiej. |
| Ja żeby dostać weny czytam wiersze jonasza kofty. Albo opowiadania innych |
| Odpalam muzykę, jakiś film dokumentalny albo symulator |
| Na mnie chyba nic nie działa i wena musi sama poprostu przyjść ;) |
| Ja ostatni (jakieś dwa miechy temu a na koniec się nie zanosi) cierpię na blokadę tego typu:
Napiszę opowiadanie! Magia, walka i alternatywny świat! To będzie coś super!" A potem kompletnie nie wiem jak to zrobić. |
| Mam podobnie jak Breezy. :) Nie lubię zmuszać się do pisania, więc jeśli nie mam weny, po prostu nie piszę. Filmy dokumentalne, muzyka itp. są dla mnie swojego rodzaju inspiracją, ale przez to trudno mi jest wymyślić coś swojego. |
| Przyszedłem, jestem. Piszcie więc wszyscy czem prędzej najmilsi, bom znikać zaraz muszę. Mnie uderzenie w częśc ciała, które głową zowią pomaga. Wspominałem kiedyś o tym, jeśli pamięć mnie nie zawodzi. Pozdrawiam ;) Wena |
| Tak Wena, Ty walisz głową o posadzkę i wpadasz do sąsiadki ;) to teraz wszyscy tego będziemy próbowali ;) |
| Największy problem ma z początkiem opowiadania. Później już leci :-). I oczywiście problem z czasem, którego przez szkołę (zbliżające się egzaminy) i młodszą siostrę wiecznie mi brakuje :-(. |
| Tak najgorszy jest brak czasu, a gdybym jeszcze walnęła się jak Wena, to chyba już bym nic nie napisała, a może powinnam. Oto jest pytanie? |
| Nikt nie chce czytać moich opowiadań. Dzięki mojej kochanej siostrzyczce nie mogę się skupić. Mam częste zaniki weny. I braki czasu. |
| Wypisany długopis i brak prądu. |
| Brak kartek w kratkę, bez nich nie mogę się doczytać własnego pisma. ;) |
| Mój smart-fucken-fon. Jeśli chcę szybko, to zawsze wchodzą mi pod kciuki nie właściwe literki, czyli to nie smartfon, tylko ja jestem największym problemem w moim pisaniu. Nie! Wszystkiemu winne są samrtfony! |
| Pisanie na telefonie czegokolwiek dłuższego od smsa jest problemem.
Good luck with that.
|
| Jak dla kogo, misiaczki. |
| - Zajebista chęć, by się uwalic i leżeć.
- Rozpraszający burdel w chałupku.
- Bzycząca gdzies mucha.
- Pierdolety we łbie.
- Rozjezdzające się (samoistnie) ustawienia.
- Brak literki Ź, bo coś tam, coś tam.
- Męczarnie z brakiem flow.
+ Czasem nic. Czasem nakurwianie do upadłego.
|
| Brak laptopa. Fakt, że jak jest laptop na dwa dni, to nagle nachodzą mnie myśli w typie:
"Całe Twoje dzieło rzycia jest bez sensu. Jebnij se co nieco i jebnij się na kanapę, porebloguj na tumblrze zamiast się męczyć z tym pisaniem."
A znowuż jak mam ogromną ochotę już przepisywać z zeszytów, to nie mam laptopa. Wtedy myśl:
" Heloł heloł, zachciało ci się pisać. Aha, i będziesz przepisywać w tego smartfona. Znowu pewnie urwie Ci internet jak już skończysz, przez to chujostwo (kto to widział pisać ze smartfona) zapomnisz połowy przecinków. Oho, nie dokręciłas zlewu w łazience. Kapie, zastanów się jeszcze."
|
| I jeszcze najlepsze rzeczy, nie do odratowania, przychodzą mi do głowy w gotowym kształcie w momentach, gdy spisanie jest niemożliwe.
A potem są nie do odratowania.
I całe rzycie w sumie wyszarpuje te skrawki, ale są w pierwotnym swym kształcie nie do wyszarpania uż.
|
| Ludzie mi przeszkadzają, łażący, gadający, dupę zawracający. Piszę na komórce i na kompie, w zasadzie po równo, na kompie wygodniej, na komórce czasem, o dziwo, lepsza wena, a może przez to, że mogę zapisać myśl w danym momencie, a nie kisić ją, aż uroczyście zasiądę. Przeszkadza mi głębokie przekonanie, że powinnam się zająć czymś innym, bardziej realnym, niż akurat pisaniem, przez to, że jak się rozpiszę to mnie deczko odrywa od bieżących spraw i potem muszę się wbijać nazad w ten motłoch bzdurnych, szarych, codziennych rzeczy. Jednym słowem - sama sobie przeszkadzam w tworzeniu. |
| Ja ludziom raczej nie daje sobie przeszkadzać ;D. |
| Arysto, jest i nie jest. Napisze w telefonie, lepiej widzę byczki i psikusy, popoprawiam i wrzucam na komputer, i dopiero tu dopieszczam.
Wcześniej bazgrałem na karteczkach i miałem to, co napisała NMP - mialem objawienie = nie było pod reka karteczek. Jak takie coś może czlowieka wkur... |
| "nie kisić ją, aż uroczyście zasiądę. Przeszkadza mi głębokie przekonanie, że powinnam się zająć czymś innym, bardziej realnym, niż akurat pisaniem, przez to, że jak się rozpiszę to mnie deczko odrywa od bieżących spraw i potem muszę się wbijać nazad w ten motłoch bzdurnych, szarych, codziennych rzeczy. Jednym słowem - sama sobie przeszkadzam w tworzeniu."
True story, obiema rękami |
| IInny fragment nieocenionej Rithy; "Ludzie mi przeszkadzają, łażący, gadający, dupę zawracający."
Szlag mnie trafia z zazdrości. Tołstoj miał służbę, Makuszyński - pracownię, a ja żyję w takich fajnych czasach, że zanim łyżkę w zupie zanurzę to już stół pusty i zmiana przeznaczenia lokalu - po prostu nie nadanżam! :( |
| Ą, man. Nie nadążasz |
| "Nieocenionej", ach, Karawan jak zawsze szarmancki ;)
Ej, ludzie mi mówią, że piszą przy muzyce... To nawet modne. A ja muszę mieć ciszę (albo przynsjmniej do niej dążę). Zero dźwięków. Wtedy słychać myśli i samo idzie. Przynajmniej w moim przypadku. |
| Źle! Najlepsze pomysly wpadaja mi do glowy jak wracam z pracy i slucham muzyki wlasnie. Ale stricte pisanie potem, juz w ciszy. O tak. Pomaga mi też jak sobie zwizualizuje postac. Znajdę jakąś fotę na necie, która pasuje do postaci. Dobra inspiracja. |
| Pomysły to betka, ale "co robi" to problem. No bo jak? Stawia nogę za nogą i myśli o spotkanej wczoraj ślicznej Jeb - drzewo!
Albo siedzi i myśli; No po co ja tu wlazłem? Nic nie mają a supermarket o sobie mówią... O! Ale fajne było to wypasione auto... "Panie do cholery ile pan będziesz siedział w tym kiblu?"
Dokładnie jak ujęła to Enchante - o co chodzi wiadomo ale jak to zrobić?
A Okropny nie ma racji nadążam to mówią jajogłowi, ludzie mówią "nadanżam" ;p |
| Temat wątku w sumie inny, bo ja też o inspiracjach
Mam dwie takie:
to co mnie wkurwia
to co mnie podnieca
czyli reasumując, musi dawać silny bodziec, tzw kopa w jądra |
| Lenistwo albo brak wiary w wartość mego pisania. Kiedy to przełamuję, pomysły są pod ręką. W trakcie, rozpraszają mnie wątki, które mają powstać. Miewam natłok myśli i często przerywam, żeby tę "przyszłość" zapisać. Najczęściej, później okazuje się ona do dupy, bo akcja poszła innym torem. |
Zaloguj się, aby wziąć udział w dyskusji