Fragment jesieni

Ukochałam tylko ten fragment jesieni,

wydarty z kalendarza miękkim babim latem,

co złotem przywabia, kolorem się mieni

i czule w ramionach chroni przed złym światem.

 

Kiedy wiatr twój uśmiech maluje pastelą,

a włosy w promieniach błyszczą jedwabiście,

drzewa uniżenie dywany nam ścielą.

Szepczą pod stopami wielobarwne liście.

 

Popatrz, lasy płoną już na horyzoncie.

Pożogą się stapia ostatni dzień września.

Sad zakwitł obrazem malowanym słońcem,

nucąc kołysanki śliwom i czereśniom.

 

Cień splecionych dłoni łaskocze motyle.

Spóźnione marudy o przyciężkich skrzydłach.

Piękne jak marzenia, ulotne jak chwile,

które wciąż daremnie próbujesz usidlać.

 

Karminowa łuna, tli się nad łąkami.

Dziki szczaw rozwija czerwone kobierce.

A ja wciąż chcę wierzyć, że żar między nami

rozpala miłością także twoje serce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Zdzisław B. 21.11.2016
    Bardzo nastrojowy, jak malowany barwą babiego lata. 5.

    PS. Jedynie w ostatniej strofie usunąłbym trzy przecinki:
    Karminowa łuna tli się nad łąkami.
    Dziki szczaw rozwija czerwone kobierce.
    A ja wciąż chcę wierzyć, że żar między nami
    rozpala miłością także twoje serce.
  • Karawan 21.11.2016
    Piękna opowieść. Dziękuję za nią. moje8,5=5
  • katharina182 21.11.2016
    Przepiękny wiersz. Bardzo ładnie dobierasz słowa. Leci 5 ode mnie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania