Poprzednie części: Fuzja – bez cenzury, bez cięć, bez litości (1)*
Fuzja – bez cenzury, bez cięć, bez litości (10)
* * *
Ocknąłem się w naszym holu. Leżałem na podłodze, z plecakiem na ramieniu, w jednym niezawiązanym bucie. Trzymałem zaczętą drożdżówkę.
Zemdlałem?...
Komentarze (42)
A dużo będzie odcinków?
Dzięki i pozdrowienia ;)
Nie czaję tego przeskoku, ale może o to właśnie autorowi chodziło, tak że ten... Gdzie ciąg dalszy? ;)
To dobrze, że nie czaisz, bo tym chętniej (być może) zagłębisz się w akcję.
A ciąg dalszy (absolutnie premierowy) wkrótce.
Pozdrawiaki ;)
"Chciało mi jeść tak okropnie, jak jeszcze nigdy." - tu chyba "się" uciekło i wcale się nie dziwię, tez bym się bała.
"Płaczesz?
— Nie, to ty.
— Ale łzy są na twoich policzkach.
— Ale płyną z twoich oczu." – piękne
Pozdrawiam 5
Tak, Szymon i Stella będą szerzej omówieni dalej, dalej, dalej.
Pozdrowienia ;)
Bardzo budują mnie Twoje wizyty, poniewaź poruszamy się tekstowo w tak nieprawdopodobnie odmiennych światach, że aż trudno uwierzyć, że chcesz to czytać.
Po wielokroć zatem dzięki ;))
Pozdrowienia.
Znowu truskawki.
Ale nas wodzisz i zaskakujesz nowymi postaciami. Stella?
Martwy Szymon?
Drożdżówka i markizy... pewnie sen, ale nie bez znaczenia. Luki w pamięci u Kuby i ogromny przeskok w czasie. Z pracowni ojca do starego mieszkania. Dziwi mnie fakt, że nie ma żadnego śladu ich matki.
Bardzo zawikłane i tajemnicze obrazy.
miłego popołudnia
Stella i Szymon... wrócą szerzej później, a czy to sen czy nie... też się okaże. Co ja mogę, żeby nie opowiedzieć "kto zabił"? O wszystkim będzie z czasem.
Ogromne dzięki za czytanie moich dziwadeł.
Pozdrawiam ;)
Będę śledził kolejne, to sobie zobaczę co z tego wyniknie :)
Pozdrowix :)
Pozdrawiaki ;)
„Ledwo mogłem poruszać szczekami” – szczękami*
„Ręce nie czekały, aż przełknę – wepchnęły kolejną porcję. Musiałem zagęścić ruchy, bo groziło mi zadławienie. Ciągle czułem głód, chociaż bardziej była to chęć wgryzania się jeszcze i jeszcze w miękkie ciastka, jakbym miał pobudzone dziąsła; jakby dalsze gryzienie miało się skończyć jakąś żuchwowo-pokarmową rozkoszą” – to
Cała scena w „lustrzanej” części domu jest jak sen, hipnotyzująca, rodząca więcej pytań, niż odpowiedzi.
„Krew miesza się z mydlaną pianą i spływa przez stary, brudny syfon do ścieku. Kto by pomyślał, że winę można zmyć ot tak” – i to
Zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy, naprzemiennie, jeszcze bardziej mąci w dyńce. Kurde, nie mogę się dziś oderwać od Fuzji.
„Czuję się jak worek pełen smrodu i wyrzutów sumienia. Każda myśl kaleczy mózg” – cudne
„Przez okno wpada zamglone światło słońca, jakby stwórca owinął je tłustym workiem” – i to
„Za chwile pewnie straciłbym” – za chwilę*
Piękna końcówka, bójka, pogodzenie, przytulenie, emocjonalny dialog, wzruszyłam się.
Zastanawia mnie kogo zabili i kim jest Stella. I czy on czasem nie ma tych słuchawek dalej na sobie, a to wszystko jest tylko iluzją.
No nic, popracuję chwilę i mam nadzieję, że uda mi się następną wszamać, będę wtedy miała bieżące info ;)
Pozdrawiam :)
Dziękuję, co mogę dodać?
Pozdrawiam ;)
Jedno opko Ketchuma - tytułu nie pamiętam - też siętyczy relacji siostra-brat. Też uwielbiam. SIę zaczyna: Urodziliśmy siew noc psot. Jane i ja. Niezrobiliśmy nic złego.
No ale Ketchum nie zyje.
Dobra, tyle wspomnień. Świetny fragment dodatkowo opakowany w zacny fragment przeszłości.
Git.
Błędów nie znalazłem.
Pozdrawiaki ;)
Opis przeżyć chłopaka nasunął mi na myśl... zezwierzęcenie, i jakieś takie instynktowne nie do końca rozumne działanie.
"Czuję się jak worek pełen smrodu i wyrzutów sumienia. Każda myśl kaleczy mózg." — świetne...
"Zrobiłem coś, co chowa się głęboko w podświadomości, a ja cały czas to stamtąd wydłubuję. Z drugiej strony, nie mogłem inaczej, uwolniłem świat od kreatury, która kalała go swoim istnieniem; strach pomyśleć, co by się stało, gdybym nic nie zrobił." — psychologia wysokich lotów w jednym.
Uciąłeś samą scenę morderstwa: jest przed i po...
Końcowy dialog — bardzo mi się widzi.
Póki co, sporo tu tajemnic, wątków, wszystko dzieje się jakby za mgłą z której co jakiś czas wystaje coś ostrego. mocnego, krwistego...
Pozdrawiam ;)
Pozdowienia ;)
Pamiętam tych dwoje z Obrazów. Ona była chyba lokatorką czy cóś. Jak się mylę, to się nie gniewaj, tyle tego się przewinęło od tamtej pory, że mogę się mylić.
Jest coraz ciekawiej i tyle tajemnic, że chce się więcej. Lecę do kolejnej :)
5 wstawione :)
Dzięki raz jeszcze ;)
Boże, jak ja dawno nie jadła markizów. Dość ciekawy moment z tymi rozsypującymi ciastkami. W ogóle, powyższy tekst można podzielić na pół. Ciekawe, czy to co przeżyli to działo się naprawdę, czy tylko ich mózgi spłatały im figle.
Dobra, lecę dalej.
Pozdrawiam :))
Mam wrażenie, że coś przegapiłam. Ale chyba nie. Nic to.
Wbito mnie w ziemie, przydeptano. Muszę się otząsnąć. Czyli, lecim po następną część.
Pozdrawiam ;)
Ale się narobiło. Nawet nie wiem co się narobiło. Przyprawiasz czytelnika o niemały ból głowy i nie pozwalasz odsapnąć (ale to taki zdrowy i dobry ból głowy). Podoba mi się to jak zwodzisz czytelnika i ciągniesz go przez spiralę przedziwnych wydarzeń.
Pozdrawiam ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania