CYKL - O zwierzątkach - Gadająca sowa
Wena siedział i patrzył w okno. W pewnej chwili dostrzegł na tle zachmurzonego nieba maleńki czarny punkt. Zamrugał szybko, przekonany, że coś wpadło mu do oka. Czarna kropka jednak wciąż była widoczna. Wkrótce zaczęła stawać się coraz większa. Wena ze zdziwieniem zauważył, że kieruje się wyraźnie w jego stronę. „Co u licha” – pomyślał. Nie minęło więcej niż jedna czwarta papierosa i czarny punkt wylądował na parapecie okna. Okazał się sową. Ptak spojrzał swymi zielonymi oczyma na Wenę i powiedział:
– Cześć. Jestem gatunkiem gadającej sowy dziennej. Moja łacińska nazwa to gadactus deyus sowus.
Wena otworzył usta ze zdziwienia, aż wypadł mu papieros, który spadając wypalił dziurkę w spodniach.
– Podnieś go – odezwała się znów sowa. – Bo oprócz spodni wypalisz dziurę w podłodze.
– Czego chcesz? – zapytał Wena podnosząc niedopalonego papierosa.
– Nie wiesz?
– Nie, nie wiem.
Ptak uśmiechnął się (o ile ptaki potrafią wykrzywić dziób w ten sposób aby przypominało to uśmiech).
– Przyleciałam, żeby ci powiedzieć, abyś zaczął znów publikować na opowi.pl.
– Co takiego? – Wena aż zakrztusił się kawą, której łyk właśnie spływał mu do gardła.
Dwa lata temu postanowił rzucić portal z powodu drażniących go błędów ortograficznych pojawiających się nagminnie w publikowanych przez wiele osób opowiadaniach.
– Zacznij znów pisać na opowi – powtórzyła sowa.
– Zwariowałaś? Usunąłem wszystkie dawne teksty, nikt już tu o mnie nie pamięta.
– Możesz zacząć je wrzucać na nowo – odparł ptak. – W czym problem.
Wena spojrzał na sowę i zamyślił się. Myślał i myślał, i myślał. Dziwny ptak zdążył odfrunąć. Zaczęło się ściemniać, nadeszła noc. Wena wciąż myślał. Zaczęło świtać, zapiały pierwsze kury (czytaj – pierwsze samochody zaczęły warczeć na osiedlu). Około jedenastej Wena nagle drgnął.
– Dobra – odezwał się w kierunku parapetu. – Zrobię to.
Zorientował się, że sowy już tam nie ma.
– Głupie ptaszysko – mruknął wstając z krzesła.
Podszedł do okna i zaczął rozglądać się za niedawnym, dziwnym gościem. Ptaka jednak nigdzie nie było widać. Wena wrócił do biurka, włączył komputer, odtworzył przeglądarkę i wpisał nazwę opowi.pl
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania