Gdy myśli dręczą.

Najgorzej jest wieczorami... miewam takie chwile, gdy myślę, że to już jest za mną. Wydarzyło się, cierpiałam, ale zamknęłam to w jakiś ze swoich sposobów i próbuję do tego nie wracać, żeby zachować całe serce. A jednak to nie takie proste. Piszę, aby wyrzucić to co głęboko we mnie ukryte i uwolnić te dręczące mnie myśli. Nie ważne jak bardzo chciałabym od nich uciec, one i tak wracają wieczorami. Wypieram je, gdy uświadamiam sobie, że na zbyt długo znowu wkradły się do mojej głowy, ale cóż mi po tym skoro uświadamiam sobie również, że kolejny raz wróciły. I tak wracają codziennie. Przychodzą, gdy już nie ma słońca. Gdy chłód czuć na zewnątrz i w pustym pokoju.. w łóżku, na którym przypomina się bardzo dużo, choć żadne wspomnienie z tym łóżkiem się bezpośrednio nie wiąże. Może tak po prostu jest, że najczęściej w takim miejscu przypominają się te z najpiękniejszych zbliżeń, pocałunków.. takie, które nie pamiętają fałszywości, tylko to, co płynie wprost z duszy, a może tak to tylko widziały moje oczy...

Następne częściGdy myśli dręczą. II

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania