Poprzednie częściGdy myśli dręczą.

Gdy myśli dręczą. II

Tak to tylko widziały moje oczy...gdybyś widział to tak samo, wróciłbyś. Nie ma Cię już więcej niż pół roku, lecz taki czas minął od mojego ostatniego wpisu na tej stronie. Nic się nie zmieniło, choć przez ten czas spotkałam się kilka razy z innymi mężczyznami. Dla próby zabicia samotności, dla próby zapomnienia. Myślałam, że się uda, że poczuję coś do innej osoby i przestaniesz być w końcu w centrum mojego serca, że będę mogła Cię z niego usunąć za to cierpienie, które mi wyrządziłeś. Nie. Nie poczułam nic do żadnego z tych chłopaków i choć każdy z nich miał coś wyjątkowego w sobie... to nie dla mnie. Nie dla mnie to było przeznaczone, więc konczyłam znajomości w najszybszy i moim zdaniem najlepszy sposób. Teraz wiem, że powinnam odpuścić. Nie wiem ile czasu będę potrzebować, ale na ten moment takie spotkania nie mają sensu. Tylko pogarszają mój stan, bo przywołują wspomienia. Nadejdzie dzień, w którym się z tym pogodzę, a ból wyblaknie całkowicie. Może nie ma już sensu robić sobie nadziei, że wrócisz. Jakie to jest upokarzające. Nawet sobie nie wyobrażasz. Żałuję jeszcze, że nie czytasz tych słów, choć jeśli to by się kiedyś wydarzyło... przez jakiś wielki cud to wiedz, że czekałam wiecznie tylko na Ciebie. Resztę swojego życia czekać nie będę, bo boję się, że będę tak tym oślepiona, że ominie mnie masa niesamowitych niespodzianek w życiu, które gdzieś na pewno na mnie czekają..., że kiedyś nie zwrócę uwagi na osobę, która naprawdę będzie chciała mnie kochać i być blisko, a nie tylko przez chwilkę. Już jestem bliska wyleczenia się z tego chorego czekania. I uwierz. W momencie, w którym wrócisz... będzie już za późno.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania