Ghul-cz.1
Do lasu na czarnym koniu wbiegł z prędkością maksymalną jakaś postać w pelerynie, twarz miała zakrytą kapturem. Wpadła w głębokie bagno, nie mogła wyjść, coraz głębiej się zapadała. Dziwiłem się, że nie krzyczy o jakąkolwiek pomoc, może chciała by jej nikt nie usłyszał. Ześliznąłem się z drzewa po gałęziach, z jednej na drugą. Zatrzymałem się na jednej z nich. Wyciągnąłem rękę. Spojrzała na mnie i od razu się wystraszyła, chyba byłem zbyt odrażający. Jej ręka drżała, złapałem ją i wyciągnąłem ją z całej siły. Wciągnąłem ją na drzewo. Patrzyła na mnie z ciekawością i z zainteresowaniem, Przedstawiłem się. -Jestem Ghul, a ty? Przed kim tak uciekałaś? Tu jest niebezpiecznie, wiesz o tym? Cicho, słyszeć rżenie.Chowaj się tu między te gałęzie. Spławie ich. Naciągnąłem swój łuk.
Komentarze (2)
"Spojrzała na mnie i od razu się wystraszyła, chyba byłem zbyt odrażający."- Spojrzała na mnie i wystraszyła się.-Chyba jestem zbyt odrażający.-przeszło mi przez myśl. Dialogi zaczyna się raczej od nowej linijki... Brakowało kilku przecinków... Na razie nie oceniam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania