Głębia strachu - "CISZA PRZED BURZĄ" r. 11 (cz. 2)
Debaty i tłumaczenia przy stole trwają długo. Mimo, że ogarnia wszystkich znużenie, ja i Jonatan nie poddajemy się i dopytujemy o wszystko, co tylko chcemy wiedzieć. Prawda jednak zaczyna mnie przerastać. To, co słyszymy jest niewiarygodne. Od początku nękały mnie tysiące znaków zapytania, lecz teraz udzielane na nie odpowiedzi są jak wyjęte z innej rzeczywistości.
Wszystko zaczęło się od pewnego naukowca, który przez jednych nazywany był obłąkanym, a przez drugich panem życia i śmierci. Jego marzeniem było stworzenie serum, które miało uczynić człowieka niepokonanym. Uważał, że ludzka rasa jest słaba, podatna na sugestie innych. Chciał to zmienić. Pozbyć się z ludzkiego organizmu komórek odpowiadających za choroby. Układ nerwowy pozbawić bodźców bólowych. Wyostrzyć zmysły. Jednym słowem ulepić na nowo idealnego człowieka, moim zdaniem maszynę do zabijania. Zaczął modyfikować ludzkie dna i łączyć je z dna zwierząt. Stworzył swoją małą potęgę, a z każdym dniem przybywało nowych popleczników. Byli gotowi w zamian za szansę stania się doskonałym, zrobić wszystko, i robili. Pseudo naukowiec potrzebował coraz więcej królików doświadczalnych. Ludzie zaczynali protestować, zdając sobie sprawę z tego co się dzieje, a dobrowolne poddawanie się zabiegom, zmieniało się w liczne porwania. Nie miało znaczenia czy były to dzieci czy dorośli. Każdy się nadawał, a im był młodszy, tym lepiej.
Przez prawie rok wszystko szło po myśli naukowca, aż do feralnego dnia. Wściekły na swe niepowodzenia, zaczął tracić kontrolę nad eksperymentem. Potwory, jakie stworzył wymykały się mu z pod kontroli. Zaczynając badania, nie brał pod uwagę skutków ubocznych i tego, że sam wciąż pozostawał w swoich oczach słabym człowiekiem. „Ludzie doskonali”, jakich chciał stworzyć pożarli go żywcem i uciekli, szerząc śmierć i niewytłumaczalne zjawiska, jakie my – ludzie nazywamy paranormalnymi. Na początku, a było to na kilka lat przed apokalipsą, bestie wyglądały zupełnie inaczej, niż te, które znam, lecz w czasie ich ukrywania się i żeru wyłącznie nocą kopulowały z innymi osobnikami, a ich ciała i zmysły musiały przyzwyczaić się do panujących warunków, modyfikując coraz bardziej i tak zmienione przez doktora dna.
Zwyczajni obywatele nie mieli pojęcia o tym, co się działo, w przeciwieństwie do rządzących na całym świecie. Zostało zwołane posiedzenie głów państw, na którym zdecydowano o budowie właśnie sektorów i bunkrów, wpierając ludziom, że nastąpił koniec świata. Rządzący nie mieli zamiaru ujawnić prawdy, a jedynym sposobem pozbycia się bestii, w ich mniemaniu, miało być zniszczenie całego ekosystemu, a następnie delektowanie się chwałą za ocalenie populacji. W sprawę zostali wtajemniczeni nieliczni, tacy jak major, któremu za współpracę i utrzymanie tajemnicy oraz ciche nadzorowanie spraw w danym sektorze, władze obiecały zaszczytną pozycję w nowo stworzonym państwie. Jednak, aby ludzie stali się ulegli, rząd wpadł na pomysł wykorzystania zapisków szalonego naukowca, który uległość uważał za wadę człowieczeństwa i na podstawie danych przeobrazili ją tak, żeby umocnić tę część ludzkiej natury. Do wcielenia planu w życie wykorzystano fale radiowe dostępne na całym świecie i po przez ich wpływ na mózg stopniowo wymuszano posłuszeństwo w całkowicie nieinwazyjny i rzekomo bezpieczny sposób.
- Stąd major ma władzę nad żołnierzami i doktor Zalewską – mówię, przecierając zmęczone oczy.
- Dokładnie – odpowiada pułkownik.
- Ale dlaczego pan nie jest pod jego wpływem?
- Nikt z nas tu obecnych nie jest. Nie wzięli pod uwagę, że mogą wystąpić wyjątki. Wychodzi na to, że nasze umysły są silniejsze, część mózgu odpowiadająca za uległość najwidoczniej odbija fale radiowe jak lustro i nie pozwala im wtargnąć do środka.
- No dobrze, więc jak się o tym dowiedzieliście? – wtrąca Jonatan.
- Któregoś dnia podsłuchałem rozmowę telefoniczną Morawskiego. Mówił o sprawności systemu fal radiowych. Wydało mi się to dziwne i postanowiłem porozmawiać z pułkownikiem – wyjaśnia tata. – Następnie zaczęliśmy węszyć tu i ówdzie, dowiadując się nowych rzeczy. Potem wystarczyło dodać dwa do dwóch.
- Postanowiliśmy udawać, że i na nas one wpływają – dodaje ojciec Jonatana.
- Niestety nie wiedzieliśmy, że jesteśmy pod stałym podsłuchem i kiedy zauważyliśmy z panem Adamczykiem, że i na was to nie działa, nieświadomie wydaliśmy was. – Tata patrzy na mnie przepraszająco, a do oczu napływają mu łzy. Uśmiecham się do niego pokrzepiająco, bo nie potrafię zrobić teraz niczego innego.
- A Mariola? – Boję się odpowiedzi na te pytanie.
- Była pod ich wpływem, dlatego nie poszłyście tam, gdzie prosiłem i dlatego informatycy stworzyli ten łańcuszek.
Tak bardzo myliłam się co do taty. Tak wiele powiedziałam mu gorzkich słów. Teraz wzbiera we mnie rozpacz, emanowana spływającą po twarzy wilgocią.
- Rząd na wszystkich nieposłusznych wydał wyrok śmierci. Wy i wasi przyjaciele byliście na liście, a my nic nie mogliśmy zrobić, aby się nie zdradzić – z udręką w głosie dodaje pan Adamczyk. – Wtedy pułkownik wpadł na pomysł, aby powołać do walki „Wybranych”. Musiał tylko przekonać majora. Powiedział mu, że zamiast zabijać was od razu, można wykorzystać wasze osoby do walki, a i tak z pewnością nie przetrwacie długo. Kiedy Morawski połknął haczyk, pozostało tylko czekać.
- Już rozumiem dlaczego tak bardzo wściekał się na mnie – mówię. – Krzyżowałam mu szyki, nadal żyjąc. – Kręcę z niedowierzaniem głową. – Kiedyś mówił mi o jakimś planie.
- Owszem – głos zabiera Tękalski. – Jakimś cudem dowiedział się, że my i informatycy nie reagujemy na eksperyment i postanowił wybić nas jak świniaki. Michał i Maciek są mu potrzebni tak, jak Anita i Marek, ale to tłumaczyłem wcześniej, natomiast kaprala postanowił przyporządkować sobie inaczej. – Widzę, jak trener się męczy, jak cierpi i walczy z własnym ciałem, by usiedzieć spokojnie w miejscu.
- Uratował nam pan życie, pułkowniku. – W oczach Jonatana dostrzegam szacunek skierowany w stronę Tękalskiego. To prawda co mówi Adamczyk. Szkoda tylko, że dowiadujemy się jej tak późno.
Komentarze (9)
Przyjęta idea ma sens, tyle, że trzeba by było trochę logiczniej zagłębić się w temat. Niemniej, generalnie rzecz ujmując, dośc ciekawie to rozwiązałaś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania