Głębia strachu - "CISZA PRZED BURZĄ" r. 11 (cz. 3)

Wszyscy postanawiamy zakończyć na tym dzisiejszą rozmowę. Dowiedziałam się wszystkiego co interesowało mnie najbardziej. Pozostaje jeszcze kwestia odbicia przyjaciół i pokonania majora oraz odpowiedz na ostatnie nurtujące mnie pytanie. „Dlaczego tata całe życie kłamał, mówiąc, że pracuje jako doradca finansowy?”. Zawsze kojarzył mi się z nienagannie wyprasowaną białą koszulą i skrojonym na miarę garniturem. Codziennie rano całował nas na pożegnanie i wychodził z czarną aktówką pod pachą.

Muszę go o to zapytać, ale teraz czuję, jak powieki zaczynają mi ciążyć. Miękkość poduszki i ciepły koc, otulają mnie jak tarcza, która choć na chwilę chroni od wszystkiego, co złe.

 

Siedzę na łóżku w swoim starym pokoju. Nic się w nim nie zmieniło. Niebieskie ściany zdobią zdjęcia. Na jednych jestem z Mariolą, a na innych z rodzicami. Najbardziej lubię te, które przedstawia mnie na tle wieży Eiffla. Dwa lata wcześniej spędzaliśmy tam wakacje i chyba wtedy rodzice powołali do życia Krysię. Wstaję i podchodzę do fotografii w białej ramce. Gładzę jej powierzchnię palcem, kiedy ktoś staje za moimi plecami. Obracam raptownie głowę i widzę uśmiechniętą twarz Jonatana. Oddycham z ulgą i rozluźniam się. Jego ramiona oplatają mnie w pasie i przyciągają mocniej do siebie. Ciepło, jakie bije od jego ciała, rozchodzi się przyjemnym prądem po moim. Poddaję się temu uczuciu.

- Widzisz, mówiłem, że wszystko będzie dobrze – szepcze mi do ucha, a następnie podgryza je delikatnie.

Nie rozumiem co się dzieje i dlaczego wszystko wygląda jak dawniej, ale przestaję o tym myśleć, gdy palce Adamczyka zaczynają sunąć w kierunku mich piersi. Pragnę wtopić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Staję przodem i spoglądam w szare oczy, w których jarzy się pożądanie. Spojrzenie Jonatana onieśmiela, ale jednocześnie powoduje, że rozpadam się na miliony kawałków, jakie tylko on potrafi złożyć w całość.

- Emilia! – piskliwy głos brutalnie wyrywa mnie ze snu. – Ej, wstawaj! – Brat kuca obok materaca i szarpie mnie za ramię. Otwieram nadal ciążące powieki i widzę Bruna z Grzesiem, trzymających grę planszową. – Obiecałaś, że z nami zagrasz – mówią jednocześnie.

Fakt. Wczoraj tak mówiłam, ale nie sądziłam, że zaatakują mnie o świcie. No cóż, jak mus to mus.

- Dajcie mi pięć minut, ok.? – Chłopcy zgodnie kiwają głowami i biegną do stołu, aby rozłożyć grę.

Opieram się na jednej ręce i rozglądam dokoła. Wszyscy śpią. Państwo Kwiatkowscy wyglądają uroczo, wtuleni w siebie jak para zakochanych nastolatków.

 

Siedząc przy stole analizuję sen, jednocześnie starając się przypomnieć sobie zasady gry i skupić na słowach braci, ale jest to niezwykle trudne. Cały czas kłócą się o to, kto ma zacząć. Upominam ich kilkakrotnie, aby byli ciszej, jednak nie zdaje to egzaminu. Rozżalony Grześ rzuca kostką tak mocno, że spada ona ze stołu i turla się po ziemi.

- Cześć małolaty – głos Jonatana, witającego się z moimi braćmi sprawia, że natychmiast się ożywiam, a twarz zalewa mi czerwień.

Podnosi kostkę, po czym odkłada ją na stół i całuje mnie w policzek.

- Przez te wrzaski nie słyszałam kiedy wstałeś – bąkam.

- Nie szkodzi – mówi i siada obok mnie. – Mogę zagrać? – pyta chłopców, którzy są tym pomysłem wyraźnie zachwyceni.

Przez te kilka chwil spędzonych tak beztrosko, zapominam o problemach. Już nie pamiętam, kiedy naprawdę szczerze się śmiałam. Mimo, że przegrywam z całą trójką, nie przeszkadza mi to, a wręcz bawi, widząc zdeterminowane miny braci, aby nie stracić prowadzenia i wstrzymane oddechy przed kolejnymi rzutami kostką. W między czasie pozostali „domownicy” zaczęli się budzić i z zaciekawieniem przyglądać naszym poczynaniom w „Chińczyku”. Jonatan kilka razy oszczędził chłopców, oszukując w liczbie wyrzuconych oczek, co pozwoliło im szybciej dotrzeć do wyznaczonych baz. Nawet nie zauważyliśmy kiedy na stole obok gry pojawiły się kanapki i gorąca herbata, przygotowana przez nasze matki. Niestety ponura rzeczywistość musiała wrócić, o której przypomina nam pułkownik. Bracia niezadowoleni zbierają pionki i demonstracyjnie wzdychają, wstając od stołu.

- Cieszę się, że macie lepsze humory – mówi Tękalski, odsuwając krzesło naprzeciw mnie i Jonatana. – No cóż, zacznijmy od objaśnienia planu. – Przełożony nie bawi się w zbędne wstępy, co mi odpowiada. - Do sektora dostaniemy się tajnym przejściem. Nie powinno być obsadzone żołnierzami, bo Morawski nie ma o nim pojęcia. Nie jest także one okamerowane. Mamy tam schowany mały zasób broni, paralizatorów i komunikatorów, przeznaczonych dla was. W pierwszej kolejności musimy dostać się do centrum sterowniczego, aby wyłączyć kamery. Trzeba odciąć go od podglądu, i zrobię to ja. Wy natomiast z pomocą ojców rozpylicie zasłony dymne, żebym mógł przejść niezauważony. Kapral Karpiński pójdzie ze mną, kiedy dam wam znać ruszycie do mojej dawnej kwatery.

- Dlaczego tam? – pytam zdziwiona.

- Sądzę, że Morawski już się zadomowił. – Pułkownik uśmiecha się krzywo pod nosem. – Jestem pewien, że siedzi teraz przy biurku i sączy moją whyski. Natomiast nie wiem, gdzie trzyma zakładników i tego dowiecie się wy.

- Ale jak? Przecież nie powie nam tego dobrowolnie – zastanawia się Jonatan.

- To jest pewne. Trzeba będzie go jakoś zachęcić.

- Nie zgadzam się! – wtrąca tata, który do tej pory milczał, przysłuchując się rozmowie.

- A ja tak – mówię i patrzę na zaskoczonego ojca. – Jeżeli to ma pomóc w odzyskaniu przyjaciół, to nie widzę problemu – dodaję, jakbym chciała w ten sposób usprawiedliwić się w oczach rodzica. Tata nie odzywa się się nawet słowem. Czuję się podle, ale nie widzę innego wyjścia, a kiedy przypominam sobie to, jak dręczył mnie, wyrzuty sumienia rozmywają się jak dym.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Louis 20.09.2017
    No no :) świetne, teraz to będzie się działo :) Akcja odbicie przyjaciół :) A już myślałem, że miałem rację z zakończeniem, że to był tylko sen :) A okazało się, że Emilia śniła o tym, że wszystko jest jak dawniej :P Mam nadzieję, że uda im się pokonać Morawskiego i uwolnić przyjaciół i wyjść z tego cało :) 5
  • Marzycielka29 20.09.2017
    Dzieki. Ten rozdział byl takim chwilowym zwolnieniem, ale ostatnim w tym opowiadaniu :)
  • Pasja 20.09.2017
    Zawsze pozostają jakieś niedomówienia i niedokończone sprawy z przeszłości. Nie dziwię się, że Emilia chce to wyjaśnić. Teraz tylko modlić się, aby plan udał się. Pozdrawiam 5)
  • Marzycielka29 20.09.2017
    Dzieki śliczne :)
  • Agnieszka Gu 10.11.2017
    "palce Adamczyka zaczynają sunąć w kierunku mich piersi" - moich

    Końcowa akcja się ciekawie rozkręca... :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania