Nie wiem co o tobie sadzic.wszystkie Twoje opowiadania sa horrorami to juz wchodzi w oczy a druga rzecza sa odmienne strasznie style... nie podobasz mi sie, ide za chwile weszyc w necie cxy przypadkiem nie jestes plagiatem bo to co robisz to dla mnie dziwota.
Wattpad: rozpocząłem cykl opowiadań, "Godzinę krócej od doby"
Aplikacja: Straszne historie - Nick taki sam, jak tu.
Kiedyś Weryfikatorium: Nick El. Nino.
A na samym końcu, to by się jakieś przeprosiny przydały :)
Słowa Detektywa odebrałabym na twoim miejscu jako pochwałę twórczości :)
Ciekawy tekst. Jest szaleństwo, napięcie i to, na co zwróciłam uwagę od pierwsze przeczytanego u ciebie tekstu, są świetnie opisane postacie. Podoba mi się, że tak wprawnie je opisujesz, a każda jest inna. 5 :)
Troche mnie przebiegl dreszcz. Ja nie wiedze tych "odmiennych strasznie stylow" po przeczytaniu kilku Twych rzeczy. Przeciwnie; wspolna nute, specyficzna nawet dosc. Mnie sie podoba, tzn na takiej zasadzie jak sie moze podobac makabryczny obraz. Ale jednak podoba. Glosy w scianach niebezpieczna rzecz.
Troche mnie przebiegl dreszcz. Ja nie wiedze tych "odmiennych strasznie stylow" po przeczytaniu kilku Twych rzeczy. Przeciwnie; wspolna nute, specyficzna nawet dosc. Mnie sie podoba, tzn na takiej zasadzie jak sie moze podobac makabryczny obraz. Ale jednak podoba. Glosy w scianach niebezpieczna rzecz.
Dziękuję wszystkim bardzo. Drobne pytanie. Wiersz (no, wierszoinalny twór) ewidentnie zabarwieny horrorem i nim inspirowany, lepiej umieścić w wierszach czy horrorach?
Mroczny obraz i nakreślenie zwykłej tak znanej sąsiedzkiej scenki pożyczenia cukru, która kończy się na kawie, a może też w łóżku. Zależy jaki cel wybiera sobie pożyczkobiorca? Pozdrawiam 5
No tak, zgadza się. Tekst powstał jako ćwiczenia. Tak, pod wpływem emocji i "na rozruch“. Potem mu się Przyjrzalem, podłubałem i... oto geneza powstania.
Dzięki raz jeszcze za zapoznanie się z moją choro... Z moją twórczością ;)
To jeden z tych tworów, przy których nie potrafię powiedzieć, nie ma sensu, czy to tylko mnie ten sens umknął. Bo mam takie właśnie wrażenie, gdy to czytam. To chyba dobre opowiadanie, tylko ja nie mam pojęcia o co w nim chodziło.
To pierwszy Twój tekst, który przeczytałam. Wybrałam na chybił trafił. Fascynujący, przerażający. Jak udało Ci się wczuć w chory mózg? Ten ciągły rytm powtarzającego się jakby refrenu.
Tam, na końcu tek fajnie dwuznacznie pojechałeś, że zobaczyłem dysocjacyjne rozszczepienie osobowości, co bardziej mi odpowiadało, niż zwyczajne mrdowanie szpetnej sąsaidki. I tak to zapamiętam.
Dobre. 5
Możliwe, że takowego nie mam. W tej serii, uczę się kondensacji myśli. Nie, że od razu drabble, ale jakieś zwięzłości.
To, na co wpadłeś, to pewien rodzaj eksperymentu. Przesłanie nie jest jaskrawe.
Dziękuję za wizytę, Panie Ozar.
Pozdrawiam
Ja mam tendencję do rozwlekania się. Uciekania w mało wnoszące treścią - poboczności. Czasem mieszam (staram się mieszać) zapis poetycki z trescią opowiadania.
Szukam różnych styli, itd.
Tu chciałem skondensować, ukazać coś z poziomu pewnego szaleństwa. Ciężko mi to określić.
Coś podobnego zastosowałem w: Zbyt długo w domu", ale tam jest jeszcze geścieh, bo już poleciałem w turpizm.
Chyba nie polecam.
"Od zaraz kat, to ja. Od zaraz kat, to ja. Od teraz ja, to kat.
Twarz w przedpokoju mnie błaga, bym się jeszcze zdołał opamiętać.
- Wiem, że mi się przyglądasz – krzyczysz przez ścianę.
Niepotrzebnie, bo jest tak cienka, że słyszę nawet twój oddech. Teraz, póki jeszcze jakiś masz" - o i widzisz - lubię! Inny rodzaj weny. Chyba, bo ja mam dwa rodzaje. Rzemieślniczo-pisarską i tą odjechaną, bardziej metaforyczną. I ta druga jest bardziej nieokiełznana, ale rzadsza. Tu wyczuwam ten drugi rodzaj właśnie. Mój klaun ze strzelbą pokazuje kciuka do góry Twojemu bohaterowi na granicy szaleństwa :D Gra słów przednia.
"Zapinaj pasy księżniczko. Ubrałem dla ciebie kły" - cudne :D
Takich rzeczy może nie powinno się próbować zrozumieć dosłownie, ale "Duchy stojące za mną kiwają przecząco głowami, żałując, że śmierć im odebrała materialność" odbieram, jakby on już tam kogoś wyzabijał przed tą sąsiadką i teraz te duchy tam krążyły i to one były głosami w ścianie, mieszającymi się z pierwotnym głosem jego szaleństwa. Ach, pewnie se za dużo pozwalam interpretacyjnie, ale ta scena najmocniej mi się ukazała. Jego twarz w popękanym lustrze, które niby nie jest popękane i te duchy za nim, których nie ma, ale on wie, że są.
"- Nie wiesz – mówię do siebie" - no i to taki klasyk, zabieg, który nigdy mi się nie znudzi. Ona coś szczebiocze, pyta, a on odpowiada beznamiętnym, a jednak znaczącym tonem sam do siebie. Nawiążę jeszcze do psychopaty-gentelmana xD Tam jest taka scena, kiedy laska, przyszła ofiara tego drugiego, zapomniałam jak mu było, Buffalo Bill czy jakoś tak, no i ona jedzie se autkiem i śpiewa razem z radiem na cały ryj, zluzowana i nieświadoma, że zaraz jej się zemrze i to w nie najprzyjemniejszy sposób. A samotna jazda samochodem to jedyna okazja kiedy ja mogę sobie pośpiewać, bo nikt mnie nie słyszy, a śpiewam gorzej niż dekoruję choinkę, więc nie może nikt usłyszeć! I zawsze sobie wtedy przypominam tą scenę i mimowolnie muszę się zamknąć, bo mnie strach oblatuje i pomimo całej skumulowanej odwagi to je silniejsze ode mła :( Do czego zmierzam? A! Do tego, że nieświadomość bycia ofiarą tuż przed przeobrażeniem się z nią bardzo spoczi ujęta (u Ciebie, tu w tym opku, cały czas oscyluję wokół tekstu). Choć to krótkie opko i komentarz też miał być krótki. Nie wyszło. Chcę przeczytać minimum 250 stron Twojej książki kiedyś. Żądam.
"Od tyłu kat, to tak. Od tyłu kat, to tak. Od tyłu kat, to tak" - nie wiem czy celowe, ale brakuje kropki na końcu
Nie ma więcej błędów, które byłabym w stanie wyłapać :D
Gwiazdki klikam, ale już mi się znudziło ich słowne celebrowanie. Odpocznijmy od tego, kcem się skupić na treściach ;)
Brak kropki jest niecelowy.
Poprawię.
Zgadzam się w stu procentach. Jedne rzeczy się pisze zachowawczo, z pauzami na zamysł, a drugimi się rzyga.
To wyleciało jako literkowy strumień wymiocin.
Bardzo ciekawa schiza z tym śpiewaniem. Ciekawe. Pewnie mam jakieś podobne, tylko w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć. Pisanie ogólnie jest zajebiste. Zwłaszcza, jak się nie ma skilla do żadnej innej sztuki, typu: namaluj, zaśpiewaj. Ja nie mam.
Nieźle, no dobra powiemto, genialnie potrafisz wgryźć się w umysł skrzywionego psychopaty. Tak się zastanawiam czym się różni skrzywiony psychopata od nieskrzywionego? Czytając Twoje opki można na pewno nie tylko na to pytanie odpowiedzieć.
Kiedyś już czytałem ten tekst, tym razem pozostawiam ślad bytności.
To już będzie Canowa klasyka, że tak powiem.
Tekst świetny jak większość Twoich.
Pozdrawiam
Potrzebuję inspiracji na horora. Pierwsze skojarzenie: Can. Znalazłem taki o to krótki tekścik. Dla mnie mocny choć może przesadzam. Nie mniej jednak podobał mi się. 5
Kiedyś miałem taki motyw. Nazywał się "Godzinę krócej od doby" 23 dni - 23 teksty. W założeniu drabble. Ale mi sierozrosły. I wyszły nie-drabble. Miłe to zaskoczenie, żeś co odgrzewał. Nie krępuj się.
Komentarze (43)
Aplikacja: Straszne historie - Nick taki sam, jak tu.
Kiedyś Weryfikatorium: Nick El. Nino.
A na samym końcu, to by się jakieś przeprosiny przydały :)
Ciekawy tekst. Jest szaleństwo, napięcie i to, na co zwróciłam uwagę od pierwsze przeczytanego u ciebie tekstu, są świetnie opisane postacie. Podoba mi się, że tak wprawnie je opisujesz, a każda jest inna. 5 :)
Dzięki raz jeszcze za zapoznanie się z moją choro... Z moją twórczością ;)
Ale witam, witam.
Proszę się rozgościć i czestować.
Dobre. 5
To, na co wpadłeś, to pewien rodzaj eksperymentu. Przesłanie nie jest jaskrawe.
Dziękuję za wizytę, Panie Ozar.
Pozdrawiam
Dziękuję.
Szukam różnych styli, itd.
Tu chciałem skondensować, ukazać coś z poziomu pewnego szaleństwa. Ciężko mi to określić.
Coś podobnego zastosowałem w: Zbyt długo w domu", ale tam jest jeszcze geścieh, bo już poleciałem w turpizm.
Chyba nie polecam.
Twarz w przedpokoju mnie błaga, bym się jeszcze zdołał opamiętać.
- Wiem, że mi się przyglądasz – krzyczysz przez ścianę.
Niepotrzebnie, bo jest tak cienka, że słyszę nawet twój oddech. Teraz, póki jeszcze jakiś masz" - o i widzisz - lubię! Inny rodzaj weny. Chyba, bo ja mam dwa rodzaje. Rzemieślniczo-pisarską i tą odjechaną, bardziej metaforyczną. I ta druga jest bardziej nieokiełznana, ale rzadsza. Tu wyczuwam ten drugi rodzaj właśnie. Mój klaun ze strzelbą pokazuje kciuka do góry Twojemu bohaterowi na granicy szaleństwa :D Gra słów przednia.
"Zapinaj pasy księżniczko. Ubrałem dla ciebie kły" - cudne :D
Takich rzeczy może nie powinno się próbować zrozumieć dosłownie, ale "Duchy stojące za mną kiwają przecząco głowami, żałując, że śmierć im odebrała materialność" odbieram, jakby on już tam kogoś wyzabijał przed tą sąsiadką i teraz te duchy tam krążyły i to one były głosami w ścianie, mieszającymi się z pierwotnym głosem jego szaleństwa. Ach, pewnie se za dużo pozwalam interpretacyjnie, ale ta scena najmocniej mi się ukazała. Jego twarz w popękanym lustrze, które niby nie jest popękane i te duchy za nim, których nie ma, ale on wie, że są.
"- Nie wiesz – mówię do siebie" - no i to taki klasyk, zabieg, który nigdy mi się nie znudzi. Ona coś szczebiocze, pyta, a on odpowiada beznamiętnym, a jednak znaczącym tonem sam do siebie. Nawiążę jeszcze do psychopaty-gentelmana xD Tam jest taka scena, kiedy laska, przyszła ofiara tego drugiego, zapomniałam jak mu było, Buffalo Bill czy jakoś tak, no i ona jedzie se autkiem i śpiewa razem z radiem na cały ryj, zluzowana i nieświadoma, że zaraz jej się zemrze i to w nie najprzyjemniejszy sposób. A samotna jazda samochodem to jedyna okazja kiedy ja mogę sobie pośpiewać, bo nikt mnie nie słyszy, a śpiewam gorzej niż dekoruję choinkę, więc nie może nikt usłyszeć! I zawsze sobie wtedy przypominam tą scenę i mimowolnie muszę się zamknąć, bo mnie strach oblatuje i pomimo całej skumulowanej odwagi to je silniejsze ode mła :( Do czego zmierzam? A! Do tego, że nieświadomość bycia ofiarą tuż przed przeobrażeniem się z nią bardzo spoczi ujęta (u Ciebie, tu w tym opku, cały czas oscyluję wokół tekstu). Choć to krótkie opko i komentarz też miał być krótki. Nie wyszło. Chcę przeczytać minimum 250 stron Twojej książki kiedyś. Żądam.
"Od tyłu kat, to tak. Od tyłu kat, to tak. Od tyłu kat, to tak" - nie wiem czy celowe, ale brakuje kropki na końcu
Nie ma więcej błędów, które byłabym w stanie wyłapać :D
Gwiazdki klikam, ale już mi się znudziło ich słowne celebrowanie. Odpocznijmy od tego, kcem się skupić na treściach ;)
Poprawię.
Zgadzam się w stu procentach. Jedne rzeczy się pisze zachowawczo, z pauzami na zamysł, a drugimi się rzyga.
To wyleciało jako literkowy strumień wymiocin.
Bardzo ciekawa schiza z tym śpiewaniem. Ciekawe. Pewnie mam jakieś podobne, tylko w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć. Pisanie ogólnie jest zajebiste. Zwłaszcza, jak się nie ma skilla do żadnej innej sztuki, typu: namaluj, zaśpiewaj. Ja nie mam.
Kiedyś już czytałem ten tekst, tym razem pozostawiam ślad bytności.
To już będzie Canowa klasyka, że tak powiem.
Tekst świetny jak większość Twoich.
Pozdrawiam
Ciekawie prawisz. Ciekawie.
Może faktycznie coś w tym jest.
Dzięki M.L.
Pozdro.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania