Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
#GOD Rozdział 14-Pakt
- Eskulap! - wrzasnąłem coraz mocniej ściskając dłoń Danaiela.
Medyk padł na kolana tuż obok mnie i gorączkowo zaczął przykładać dłoń do różnych części ciała rannego. Mruczał pod nosem jakieś uwagi zarezerwowane tylko i wyłącznie dla niego samego. Bałem się, że moje zdenerwowanie zacznie udzielać się Eskulapowi. Puściłem dłoń Danaiela i ruszyłem na środek polany. Usiadłem na zwalonym pniu co jakiś czas zaciskając pięść i walcząc z napływającymi mi do oczu łzami. On nie może umrzeć, nie przeze mnie i to durne zadanie. Nie dałem rady ich uchronić... muszę być silniejszy, potężniejszy niż kiedykolwiek. Zamknąłem oczy szukając głosu na samym dnie duszy.
- Nie musisz mnie szukać, jeśli mnie potrzebujesz sam cię znajdę...
- Moc, daj mi moc, muszę być silniejszy - rzekłem.
Zamilkłem wsłuchując się w ciszę. Przedłużającą się, głuchą ciszę.
- Pakt, zawrzyjmy pakt - powiedział cicho głos.
- Warunki? - zapytałem.
- Każdy wybuch wściekłości uwalnia twoją prawdziwą postać, a wtedy to ja dochodzę do głosu, nie masz nic do gadania, nie możesz się przeciwstawić, w zamian dam ci siłę jakiej nie potrafisz sobie wyobrazić.
Westchnąłem ciężko. Jeśli w przypływie wściekłości Maska straci nad sobą kontrolę może zaatakować moich kompanów, przyjaciół których przysiągłem bronić. Jednakże jeśli się nie zgodzę nigdy nie zabije Śmierci, nie odszukam Wyroczni, nie wypełnię zadania.
- Nie mam wyboru - powiedziałem cicho - niech będzie pakt...
- Powtarzaj za mną - rzekł cicho głos - Wściekłość jest cnotą
- Wściekłość jest cnotą...
- Wrogowie zginą
- Wrogowie zginą...
- Miasta obrócą się w pył
- Miasta obrócą się w pył...
- Przysięga Maski
- Przysięga Maski...
- Zostaje ze mną
- Zostaje ze mną...
- Do śmierci
- Do śmierci...
Otworzyłem gwałtownie oczy mrugając kilkukrotnie. Być może popełniłem błąd, być może zawarłem najlepszą umowę w życiu, przekonamy się niebawem. Tymczasem tuż obok mnie stanął Eskulap.
- Słuchaj, jest sprawa - rzekł bojaźliwie - nie ma szans bym postawił go na nogi w ciągu dwóch dni... przepraszam.
Uniosłem głowę napotykając spojrzenie medyka.
- Więc wyruszę sam...
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania