.

 

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Lotta 08.09.2016
    Aż mi się moje lekcje matmy przypomniały. I ta końcówka. Dobrze, że to już za mną, bo chyba bym się popłakała. Gołębi nienawidzę równie mocno (no, może troszeczkę mniej) jak samej matematyki, a to moje przeklęte miasto jest pełne tych okropnych ptaków :( Zostawiam 5 za te mocne uczucia, które we mnie Twój tekst obudził. :)
  • Rasia 08.09.2016
    Nie sądziłam, że tym tekstem rozbudzę w kimś głębsze uczucia, ale bardzo mi miło, że znalazłaś tutaj dla siebie coś osobistego :) Dziękuję Ci ślicznie za taki rozbudowany komentarz, odwiedziny i podzielenie się przemyśleniami oraz wspomnieniami, jakby nie było :)
  • KarolaKorman 08.09.2016
    Nigdy nie chodziłam na korepetycje, ale widzę, że to chyba moje szczęście :) Gołębie lubię, nawet bardzo :) Ponoć jak taki narobi człowiekowi na kapelusz to samo szczęście :) Bardzo fajnie opowiedziana historia i podobają mi się Twoje dedykacje. Przy okazji pozdrowienia dla Lucindy i piąteczka :)
  • Rasia 08.09.2016
    Hehe, oczywiście to obraz wyolbrzymiony, ale zawsze to godzina wyjęta z życia - przydatna bądź mniej :) Tak, ten przesąd też słyszałam, ale za gołębiami nie przepadam mimo to :)) Nie sądziłam, że kiedykolwiek od kogokolwiek usłyszę, że podobają mu się moje dedykacje, ale dziękuję :D
  • KarolaKorman 08.09.2016
    Dedykacje są zawsze piękne :)
  • A ja korepetycje z matmy wspominam bardzo dobrze. Odbywały się w piątki, co na pierwszy rzut oka było szaleństwem, ale tak naprawdę było doskonale przemyślanym posunięciem taktycznym (bo na weekendy zadawała najwięcej matematyczka). Żeby dotrzeć do pani korepetytorki musiałem wprawdzie przebyć pół miasta zatłoczonym tramwajem, ale z perspektywy czasu widzę, że to był całkiem fajny przerywnik, podczas którego mogłem nabrać dość sił, żeby jeszcze tamtego dnia, po całym tygodniu do matmy siąść. Sama pani zaś była bardzo miła, zawsze przyjmowała mnie z uśmiechem i zawsze (!) robiła mi kawę z czekoladą... Mój Boże, jakie to było dobre... Nie wspomnę już nawet o tym, że jej hobby (prócz matmy) było pieczenie ciast i nie raz zdarzyło się, że częstowała mnie ciepłym jeszcze kawałkiem słodkości...
    No i te rzeczy z tajemnego ,,rozszerzenia", które zwykle kojarzyły mi się z czarnymi mszami, a które w jej wydaniu sprawiały, że rozwiązywanie zadań z podstawy stawało się dziecinnie proste... Słowem, naprawdę świetna z niej była kobieta i zaczyna mi już brakować tych piątkowych korków matematycznych...
    Ale się roz(marzyłem)pisałem. Przechodząc jednak do Twojego tekstu, jak zwykle kawał dobrej roboty. Napisany lekko i z humorem, przerysowany matematyk i jego ,,dantejska grota cierpienia". Naprawdę bardzo przyjemnie się to wszystko czytało, więc nie zostaje mi nic innego jak zostawić po sobie nikły ślad w postacią piąteczki i pozdrowić Cię gorąco (spiesząc z wyjaśnieniem, że postaram się w końcu nadrobić tą nową, zakończoną już serię Salamandry). :)
  • Rasia 09.09.2016
    Ach, widzę, że się rozmarzyłeś :D No ale gotująca korepetytorka - toż to skarb :) Pamiętam, że kiedy jeszcze chodziłam do gimnazjum, moja nauczycielka z angielskiego czasem przynosiła gofrownicę i tłumaczyła, równocześnie nas częstując. Czekoladę uwielbiam, za kawą nie przepadam, szczerze mówiąc... ale połączenie brzmi intrygująco (zakosztowałam takiego tylko z automatu, ale czym jest automat wobec człowieka...). Ależ poetycko nazwałeś to małe mieszkanko :D Co do Salamandry - jak dla mnie Zapałki wyszły lepiej, no ale co poradzić :) I za niedługo też postaram się do Ciebie zajrzeć. Niedawno byłam w rozjazdach, to staram się nadrabiać teksty, a czasu znowuż nie ma jakoś dużo i to się tak kręci i kręci w kółko. No ale kiedyś przyjdę, więc uzbrój się w cierpliwość :)
  • Lucinda 09.09.2016
    Jejku, bardzo Ci dziękuję za dedykację. W ogóle się tego nie spodziewałam, ale przeczytałam w samą porę tuż przed matmą, tylko z komentarzem nie zdążyłam, więc dopisuje godzinę później (przed drugą matmą :D). Tekst świetny, skutecznie poprawił mi humor i hm, cieszę się, że moje lekcje matematyki nie wyglądają tak, jak te korepetycje, chyba całkiem miałabym jej wtedy dość. W sumie to dobre pocieszenie. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję i zostawiam jak zwykle piąteczkę :)
  • Rasia 09.09.2016
    Miło mi, że mogłam podnieść Cię na duchu tym tekstem - Ty mnie z kolei komentarzem :) I nie ma za co dziękować, tak jakoś wpadłam na ten pomysł i od razu skojarzył mi się z Tobą :))
  • Katra 09.09.2016
    Piąteczka :P. Osobiście nie dogaduje się z matmą, ale takich przeżyć na szczęście nie miałam xD.
  • Rasia 09.09.2016
    No to tylko się cieszyć :D Dziękuję serdecznie!
  • Numizmat 11.09.2016
    Cóż, trochę oderwany od rzeczywistości obraz nam tu przedstawiłaś, hm? xD A tak btw matma jest spoko, humany wy jedne! :P
  • Rasia 11.09.2016
    Ja też nie mam nic do matematyki, po prostu ostatnio rozbawiła mnie pewna historia dotycząca korepetycji i tak powstał ten tekst :))
  • Shiroi Ōkami 13.09.2016
    Mam kolejnego psychofana? O.o
  • Okropny 13.09.2016
    Shiroi Ōkami niedojeba
  • Okropny 13.09.2016
    Shiroi2 nie zniżam się do poziomu takich jak ty :)
  • Shiroi Ōkami 13.09.2016
    Widzę, że nie muszę zapewniać, że nie mam z tą osobą nic wspólnego poza nickiem, więc nic tu po mnie XD
  • Rasia 13.09.2016
    Ależ ta strona schodzi na psy... O uzasadnienie oceny nawet nie proszę, bo i tak nie dostanę. Współczuję wylewania frustracji, jednakże mało mnie już obchodzi ta jakże "konstruktywna" krytyka :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania