"Goniąc cień"

Ramona to kobieta o niskim samopoczuciu? Chyba nie. Zastanawiała się. To rozmyślania o innych przez pryzmat siebie. Tak pewnie myślą o niej inni. Ramona przeciągnęła się leniwie. Otworzyła oczy, rozglądając się w okuł. Niestety aura za oknem nie zachęcała do przywitania nowego dnia. Ze skrzywioną miną podniosła się z łóżka. Podniosła rolety w oknie. Zaświeciła światło. Odruchowo zerknęła na zegarek. Była 13:00. Co?! Zerknęła w kalendarz. Przecież to nowy rok! Uświadomiła sobie.

Jaka ulga nie muszę iść do pracy! Ubrała się w pośpiechu. Rzeczywiście wczoraj była na przyjęciu sylwestrowym u znajomych, ale nie mogła powiedzieć nic dobrego o tej imprezie. W zakamuflowany sposób zaczęto jej dogryzać, z niewiadomych przyczyn. Wiktor mąż Izy był prowodyrem tych „komplementów”, nie szczędząc jej.

-Co Ramona spędzasz sama Sylwka? Sławek wziął nogi za pas i uciekł? Rozumiem też bym odszedł na jego miejscu przy takiej nieporadności emocjonalnej to tylko kopnąć w kalendarz.

-Coś więcej?!

- Nie. Tylko to. Taka luźna dygresja.

-Przypominam ci, że nikt nie prosił cię o zabieranie głosu w tej sprawie! Nie ukrywaj też byś nie pogardził chwileczką zapomnienia prawda, czy nie?!

-No muszę cię rozczarować, ale nie jesteś w moim typie „kochana”.

Znudzona i wściekła wyszła o 11, żeby w samotności przywitać nowy rok szampanem Cincin. MH na myśl kryształowego trunku wróciły dobre wspomnienia. Z tymi myślami ubrała czarne dżinsy koszulkę z panterką i fioletowy sweter zapinany na guziki. Dodatkami dopełniła resztę ubioru zakładając białe mokasyny na nogi. Poszła do kuchni odgrzewając wczorajszy bigos wyżebrany z przyjęcia. Zjadła go z apetytem. Nagle zamyśliła się, zadając sobie pytanie: Jakie masz cele na nowy rok? Odpowiedź brzmiała: Nie wiem.

-OOO! Poszła po laptopa, logując się pośpiesznie na swoim koncie. Wpisała w Google cele. Na stronach pojawiły się zdjęcia uśmiechniętych ludzi żywo gestykulujących. Zapewne opowiadali o zrealizowanych projektach. Ramona westchnęła ciężko. Wyszła z jednej ze stron, nie poddając się. Po szybkich oględzinach weszła na forum o celach. Pobieżnie przejrzała wpisy rozwodzących się ludzi o swoich zrealizowanych projektach. Nagle poszukiwania przerwał jej telefon. Odruchowo rozłączyła połączenie. Nie potrzebowała życzeń nowo rocznych. Jednak ktoś nieustępliwy wziął sobie za cel złożyć jej noworoczne życzenia?! Pomyślała z irytacją. Tym razem nie odebrała, zagłębiając się w poszukiwania. Nagle znalazła!

-Jest bingo! Mam cel na nowy rok! Krzyknęła z radości w przestrzeń. Odruchowo zapisała się na bieg w Gruzji. Nie jest może mistrzem w tej dyscyplinie, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby poćwiczyć. Chociaż wynik nie dawał żadnych przepustek do kariery sportowej. Polegał on na przebiegnięciu w ramach własnych możliwości. Ot tak dogonić metę. Nie czuła lęku. Opłata jej spontanicznego marzenia wynosiła połowę pensji. Do zrealizowania. Zwłaszcza, że przelot w obie strony i nocleg miała zapewniony, a chętnych jest nadzwyczaj dużo.

Zatarła dłonie z radości. Koniec z cieniem przepraszam, że żyję. Nieudany związek i tak się rozwalił. Szczyt kulminacji nastąpił kiedy przypadkiem wyszło, że Sławomir ma żonę. Ta przyjechała, robiąc Ramonie awanturę po przeczytaniu do niej wiadomości w telefonie męża.

Aparat zadzwonił trzeci raz. Tym razem odebrała, nie spoglądając na ekran.

-Halo.

-Cześć Ramona.

Usłyszała męski głos po drugiej stronie. Nie potrzebowała czasu, żeby się zastanawiać kto jest jego właścicielem. W odpowiedzi odparła najchłodniej jak potrafiła, wkładając to ukrywaną i niewypowiedzianą wcześniej wściekłość.

-Do widzenia panu!

-Ja tylko...

Klik, rozłączyła połączenie. Wstała z impetem od stołu wyłączając komputer w locie. Kopniakiem wsunęła krzesło.

Przebrała się w ocieplany dres i zaczęła wykonywać ćwiczenia rozgrzewające i rozciągające mięśnie. Po kilku minutach zorientowała się, że powinna otworzyć okno, żeby umożliwić przypływ wilgotnego powietrza. Po półgodzinnej serii wyszła pobiegać. Nagle zauważyła sypiące płatki śniegu. To jednak nie wywołało rezygnacji z postanowienia.

Rozpoczęła bieg od drogi przed domem. Pobiegła do parku. Jednak kondycja postawiła limit 15 minut i koniec. Nie co zmęczona stojąc w miejscu, wzięła kilka głębokich oddechów. Po czym wyruszyła dalej na spacer po parku.

Po powrocie do domu napisała szybko życzenia noworoczne do rodziców. Wzięła szybki ciepły prysznic i poszła spać.

Pięć miesięcy później

Ramona zrealizowała swoje marzenie, biorąc udział w biegach gruzińskich. W marcu zmieniła pracę. Wcześniej bowiem pracowała jako doradca klienta w salonie Plusa. Po zmianie pracy przeprowadziła się do Łodzi.

Obecnie jest kelnerką i jedną z twórczyń czekolady w Wedlu, au jej boku pojawił się przystojny Łukasz. Poznali się na biegach w Gruzji.

-Zapowiada się dobry czas dla nas.

-No cóż zasługujemy na swoje 10 minut, które podobno każdy ma.

Wzięli się za ręce.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tosiu bardzo ciekawe opowiadanie. Zastanów się czy nie warto napisać drugiej części.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania